Koncentrat pomidorowy

-Zamknij się, zamknij się, zamknij się! Mam dość! Zabijcie mnie wszyscy. No dalej, robicie to ciągle!- krzyczała Grażyna, rzucając bolesne wykrzykniki we wszystkich ludzi stojących nieopodal. Miała dosyć, wszyscy i wszystko ją denerwowało, świat sprzeniewierzył się przeciwko niej, a ona? Ona była tylko 32-letnią kobietą z wielkimi ambicjami, mężem nierobem, synem urodzonym, kiedy jeszcze nie zdążyła skończyć liceum i śmiesznie małą pensją sprzątaczki. No i niech ją coś strzeli jeśli nie ma racji, że to zawinili ci wszyscy ludzie.

Właśnie stała w sklepie spożywczym, jedynym na tym osiedlu, a że kolejka była niemała to i nerwy były duże. Ludzie się niecierpliwi, żarcia brakło jak za czasów PRL-u, a mąż leniuch i ciamajda siedział na kanapie i czekał na piwo. A no i dostała hemoroidów. Na szczęście nie cellulitu- ten już miała, od przeszło sześciu lat.

I właśnie w tej cudownej chwili, kiedy nareszcie była jej kolej na zakupy, spojrzała się na sprzedawczynię (panią Krystynkę, swoją drogą przemiła kobieta) i rozanielonym głosem zapytała:

- Czy jest koncentrat pomidorowy?

Głos, który przemówił nie należał do pani Krystynki, tylko do jakiejś strasznej hybrydy. Tak się przynajmniej zdawało przewrażliwionej Grażynie.

- Niestety nie mamy.

Wtedy w naszej bohaterce coś pękło. Niby mała rzecz, ot koncentrat pomidorowy, można kupić w jakimś innym sklepie, przejść się tylko trochę trzeba, ale dla niej była to kolejna rzecz, którą mogła dołączyć do listy rzeczy, które uprzykrzyły jej życie. A lista ta była obszerna. Jeden mały słoik koncentratu przelał czarę goryczy i tym samym zerwał wszystkie tamy. Grażyna aż sapnęła, po chwili jednak z pasją jaką mogła mieć tylko rozgoryczona, pozbawiona marzeń, zraniona smutna i zaniedbana kobiecina zaczęła wrzeszczeć, urągając przy tym nieznanym osobom.

-Nie ma? Nie ma? A czy mnie też nie ma? Jaja sobie robicie! Bo co?! Bo mam gorszą pracę od was? - tu spojrzała w stronę bogatego przedsiębiorcy, pana Jarosława, u którego czasami sprzątała.- Bo zaszłam w wieku szesnastu lat?!- jej wzrok poleciał w stronę kobiety z małym, przesłodkim synkiem u boku.- Bo mój mąż to kretyn i darmozjad? A wy co macie?! KIM WY W OGÓLE JESTEŚCIE!

Grażyna poczuła ukłucie w piersi i tylko z racji tego, że nie mogła już nabrać powietrza, zamilkła. Po chwili uświadomiła sobie co zrobiła, nakrzyczała, ba WYDARŁA SIĘ na ludzi, którzy nic nie zawinili, a niektórzy z nich nawet parę razy pomogli tej kobiecie. Pani Krystyna miała już nawet łzy w oczach i trzęsącą ręką szukała jednak tego koncentratu z nadzieją, że się pomyliła co do jego braku.

Nasza bohaterka uświadomiła sobie z całą mocą, że wścieka się nie na tych ludzi co trzeba.

Czasem zanim wściekniesz się na innych- pomyśl. Może tak naprawdę to nie w nich tkwi problem?

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • KarolaKorman 27.02.2015
    No, to mieli darmowe widowisko. W dwóch ostatnich zdaniach masz rację. Zostawiam 5 :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania