Poprzednie częściKonflikt czerni i bieli cz. 1

Konflikt czerni i bieli cz. 7

ROZDZIAŁ PIĄTY

 

Ashel siedziała na fotelu w swoim pokoju, obserwując w smętnym zamyśleniu grę świateł. Słońce na Azarath dopiero wschodziło, a jego promienie przemykały długimi smugami między okiennymi zasłonami. Falowały pod wpływem wiatru, powodując, że jasna struga układająca się na podłodze, to zwężała się, to rozszerzała, jakby nie potrafiła zdecydować, jaki kształt chce ostatecznie przybrać. Kapłanka obserwowała ten widok z głową wspartą na ramieniu. Od dobrych dwóch dni myśli Ashel nie dawały jej spokoju. Czuła się niczym więzień swojego własnego umysłu, przykuta kajdanami do jednego tematu niczym skazaniec do ściany celi w lochach. Nawet, gdy udawało się od tego na moment wyrwać, zapalczywie pogrążając w czynnościach dnia codziennego, treningu, wypełnianiu akt, modlitwie czy medytacji, po wykonaniu wszystkich zadań, jej umysł, pod wpływem jakiejś niewidzialnej siły, zawsze wracał do natarczywych myśli o diablokrwistym. Panująca w Wieży od kilku dni atmosfera budziła wewnętrzny niepokój. Czyżby te złowieszcze, czerwone jak krew oczy wywoływały w sercu aż tak wielkie emocje? To wielce prawdopodobne. Kilku mnichów z Rady już zdążyło porozmawiać z nią na temat złego ducha, którego przyniósł ze sobą diablokrwisty. Sama jego obecność zaburzała spokój wszystkich w Wieży. Jako Kapłanka, Ashel czuła się zobowiązana, by coś z tym zrobić, jednak tym razem miała związane ręce. Rosher podlegał swoistej ochronie ze strony Arelli, a słowom Strażniczki nikt na Azarath nie mógł się sprzeciwić. Gdyby decyzja należała do Ashel, półdiabeł siedziałby teraz zamknięty w lochu, zmuszony do cierpliwego oczekiwania na nadejście dnia, w którym będzie miał szansę ‘odkupienia win’. Z drugiej strony, czy jej uraza do Roshera była uzasadniona? Natychmiastowy osąd jaki postawiła wobec tego mężczyzny, który przecież był w połowie Azarathem, mógł okazać się zarówno błędny, jak i niesprawiedliwy. Istniała szansa, że rzeczywiście chce pomóc i Ashel próbowała w to uwierzyć. Gdyby tylko udało się przekonać samą siebie, może uwolniłaby umysł z ciasnego więzienia własnych myśli. Na całym Azarath nie istniała jednak siła, która zmusiłaby do zaufania tej niecnej istocie. Coś w jej wnętrzu, jakiś głos, krzyczał, niekiedy wręcz wrzeszczał z całych sił, by wzbudzić w czujność i zaostrzyć uwagę. ‘Nie ufaj mu.’ — powtarzał — ‘Nie słuchaj ani jednego słowa. Najlepiej zakryj uszy rękoma i nade wszystko, co jest ci miłe w tym świecie i każdym innym, który znasz, nie patrz w jego oczy. Nie— patrz— w— jego— oczy. Utoniesz w nich jak komar w jeziorze krwi. On cię pożre. Pożre cię żywcem.’.

Ashel poczuła jak po jej plecach przebiega zimny dreszcz. Wzdrygnęła się, prostując gwałtownie w fotelu. Zerwał się wiatr, rzucając ciężkim materiałem zasłon jak szmacianą lalką, a obserwowane przez nią światła zlały się przez moment w jedną, migoczącą plamę. ‘On cię pożre. Pożre cię żywcem…’ Co to miało oznaczać? Rosher był przecież zakuty w kajdany, a bez mocy pozostawał niegroźny. Jego długi język można było szybko ukrócić, więc, co takiego, na Świętą Azarath, tak bardzo ją przerażało?

Wstała i zamknęła okno. Rozszalałe zasłony momentalnie uspokoiły się, powoli opadając. Kapłanka zasunęła wszystkie szczelnie, zakrywając rozciągający się za oknem widok miasta i migoczącej w oddali krawędzi wymiaru, po czym odwróciła się i opuściła swój pokój. Udała się na parter, gdzie przed schodami prowadzącymi do Sanktuarium, wraz z Tariushem i Mariel, mieli się dziś spotkać ze Strażniczką w towarzystwie diablokrwistego czarnomaga.

 

****

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Pasja 10.03.2018
    Zawsze w każdej społeczności czy hierarchii są przeszkody nie do przeskoczenia. Wszyscy wiedzą, że Rosher jest złym człowiekiem, ale nie można go zamknąć. Co ma takiego?
    Co oznaczają głosy które słyszy Ashel.
    Czekam na ciąg dalszy
  • Kim 11.03.2018
    Dzięki wielkie za wizytę, Pasjo. Spotkałam się kiedyś z opinią, że każdy z nas słyszy głosy, niektórzy ich po prostu nie słuchają :)
    Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 11.03.2018
    Witam ;) Więc ten cały diablokrwisty czarnomag też jest fajny ;)) Lubię lubieć bohaterów ;) U ciebie to akurat są faceci - u mnie Baśka. To się chyba sprowadza do charakteru - lubię wyraziste, mocno zarysowane postacie. Nie mdłe, działające na zasadzie: może zrobić tak, a może siak, no sama nie wiem... ehhh taaa diablokrwisty jest oki ;) Wyraźnie coś knuje, a przy sposobie w jaki odsłaniasz karty, podsycasz tylko mą ciekawość ;)) Pozdrowionka :)
  • Kim 11.03.2018
    Dziękuję, Agu! :) Cieszę się, że podoba Ci się Rosher, choć jestem zdania, że mdłe postaci też mają swoją rolę do spełnienia. Niemniej jednak miło usłyszeć komplement i nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić do dalszego śledzenia Konfliktu. Pozdrawiam!
  • Annaisi 12.03.2018
    ‘Nie ufaj mu. Nie słuchaj ani jednego słowa. Najlepiej zakryj uszy rękoma i nade wszystko, co jest ci miłe w tym świecie i każdym innym, który znasz, nie patrz w jego oczy. Nie— patrz— w— jego— oczy. Utoniesz w nich jak komar w jeziorze krwi. On cię pożre. Pożre cię żywcem.’ - sweet, uwielbiam ten fragment. Wywołuje u mnie natychmiastową wizję oczu Roshera, kiedy patrzy się lekko przekrzywiając głowę z uśmiechem mówiącym "ty już wiesz, że coś kombinuję"...
  • Kim 14.03.2018
    Ananasku, twoja obsesyjna wręcz fascynacja tą postacią pozostanie dla mnie zawsze czymś niezmiernie intrygującym. Dziękuję za komentarz. Dobrze, że się podoba :))
  • Ozar 14.03.2018
    Dobrze pokazałaś rozterki kapłanki. Ten diablokrwisty rzeczywiście wydaje się coś knuć, choć może źle go czuje. Ale takie właśnie dwuznaczne postacie są chyba najciekawsze dla czytelnika. Patrząc na niego oczami wyobraźni mamy wrażenie, że coś tu jest nie tak, ale podobnie jak kapłanki nie wiemy co i to jest kwintesencja fantasy, czy horroru (bo to może być i to i to). 5+
  • Kim 14.03.2018
    Dzięki Ozar! Cieszę się, że postać Roshera intryguje, bo bardzo mi na tym zależało. Fajnie, że wpadłeś, zawsze miło Cię tu widzieć :) Pozdrawiam!
  • Canulas 14.03.2018
    No i gonię Twój świat, Clarisco.

    Kurcze, pół tekstu i nic nie zgrzyta, wiec chyba dobrze.

    "istnieje szansa, że rzeczywiście chce pomóc i Ashel próbowała w to uwierzyć." - tu bym sie zastanowił czy nie: istniała

    "Gdyby tylko udało się przekonać samą siebie, może uwolniłaby własny umysł z ciasnego więzienia własnych myśli." - No, miss Kim. Własny-własnych? Nieee.
    A obacz: " Gdyby tylko udało się przekonać samą siebie, może uwolniłaby umysł z ciasnego więzienia własnych myśli." - wiadomo, że własny, no bo czyj?

    Rozumiem czemu Ananaska wyciągnęła ten fragment. Zacny jest.

    "Ashel poczuła jak po jej plecach przebiega zimny dreszcz." - jak poczuła, to wiadomo, że po własnych (czyli "jej")
    "Ashel poczuła jak po plecach przebiega zimny dreszcz." - bezwarunkowa kasacja.

    Hmmm... noo, powiedzmy, że zaczyna mię to już intrygować. Cisza przed burzą się zagęszcza. Oby burza była obfita i brawurowa. Póki co, wiadomka, że odłamki z Clarise zacniejsze, ale ten odcinek rokuje.
  • Kim 14.03.2018
    Dzięki za dostrzeżenie błędów, już je obadałam :) Z tym powtórzeniem, to faktycznie wstyd, tym bardziej, że czytałam to chyba sześć razy. Serio, nie wiem, jak to zrobiłam.

    Jeśli chodzi o fabułę...Super, że już Cię coś trochę zaciekawiło! Konflikt trochę długo się rozwija, trzeba mieć do niego więcej cierpliwości niż do Candy-Clarise. Zapraszam, zapraszam :) Chcę wiedzieć, co myślisz :)) Pozdrawiam!
  • Canulas 14.03.2018
    Kim - ok, będzie szczerze, Clarisco. I żadna, Candy Clarise. Zara dostaniesz skrzypcami po łbie i napiszesz an tablicy sto razy:
    - Nie byde uprawiać herezyj żadnych.
  • Kim 23.03.2018
    Hiehiehie :3
  • Elorence 19.03.2018
    Ashel go nie zna, ale z powodu plotek jakie wokół niego krążą, próbuje sobie wyrobić zdanie. Nadaremnie. Przecież nie zna dobrze historii. Core ma rację, historia została przekoloryzowana i zapisana. Nikt już nie będzie pamiętał faktów.
    "On cię pożre. Pożre cię żywcem…"
    Taka zapowiedź czegoś strasznego.
    Lecę dalej, bo robi się ciekawiej :)
    Pozdro, Kim!
  • Kim 23.03.2018
    Zapraszam, zapraszam!
    Pozdro! <3
  • Enchanteuse 25.05.2018
    "Falowały pod wpływem wiatru, powodując, że jasna struga układająca się na podłodze, to zwężała się, to rozszerzała, jakby nie potrafiła zdecydować, jaki kształt chce ostatecznie przybrać."

    Przecinek przed "to" zbędny.

    "Czuła się niczym więzień swojego własnego umysłu, przykuta kajdanami do jednego tematu niczym skazaniec do ściany celi w lochach."

    - powtórzenie słowa "niczym". Wystarczy, że go zastąpisz "jak".

    I wsio. Rozdział jakoś wyjątkowo krótki, a może tylko mi się tak wydaje. W zasadzie niewiele się dzieje, to i nie ma czego komentować. Ale zasiałaś ziarno wątpliwości, jakoby diablokrwistemu nie powinno się ufać. Ziarno, wzmocnione dodatkowo poprzednią rozmową ojca z synem (w poprzedzającym ten rozdziale).
    Ciekawe, czy ich obawy się potwierdzą.

    Pozdrawiam, no i widzimy się pod następnym rozdziałem ;)
  • Kim 25.05.2018
    Dzięki, Ench. Jak wspomniałam - spowiem się dziś wieczorem ze wszystkiego :)) Choć już widzę, że obie uwagi są w 100% trafne i na pewno je wprowadzę do tekstu.
    Do zobaczonka pod następnym rozdziałem ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania