Koniczyna

- Marta, ej, Marta

- Czego chcesz?

- Zacny ten twój słowiański przykuc - Gdy to powiedziałem od razu siadła tyłkiem w mokrą trawę.

- No kurwa debil! - Rzuciła mi spojrzenie spode łba. Uśmiałem się przednio, gdy próbowała się podźwignąć. W końcu podszedłem i podałem jej rękę. Pociągnąłem ją do góry a lekka nie była. Zaczęła otrzepywać tyłek.

- Może sobie odpuść kochanie? - spytałem z nutką nadziei w głosie- Przecież widzisz że skosili trawę- była czerwona jak burak, ale znałem to spojrzenie nie odpuści tak łatwo.

- Mam coś jeszcze z tyłu?- spojrzałem na jej tyłeczek w tych obcisłych spodniach. Na usta cisnęła mi się kąśliwa uwaga, ale wolałem trzepnąć ją porządnie w pośladek aż zapiszczała- Hej!

- Co?

- Dupek! - trzasnęła mnie w potylicę i dziarskim krokiem ruszyła przed siebie, w locie chwytając torebkę. Cała moja dziewczyna. Potarłem łepetynę i ruszyłem za nią. Eh, a ten dzień zaczął się tak dobrze. Wstałem, zjadłem dobre śniadanko, wypiłem kawę i już mam wychodzić do roboty, gdy oto ona staje w drzwiach w zbyt dużej (mojej) koszulce, wycierając śpiochy z oczu jak dziecko, oraz oznajmia, że oto ona odprowadzi mnie do przechodni. No świetnie myślę, ciekawe co się stało, że zasłużyłem na uwagę.

- Kotek, co tak gonisz? Kotek, daj spokój. Przecież to i tak był kretynizm- Odwróciła się gwałtownie z zaciśniętymi ustami. Brwi zmarszczyła jak pierwszorzędny oprych. Westchnąłem i chwyciłem ją mocno w pasie tuląc do siebie. Szarpała się przez pierwszą chwilę, aż sama się przytuliła.

-Tak to był kretynizm... - zawiesiła głos i uśmiechnęła się wtulając głowę w moje ramię. Pogłaskałem ją po głowie. Przez chwilę przymilała się jak kotka, aż gwałtownie się odsunęła- Ale poprzysięgam! Znajdę ją- uderzyła pięścią w otwartą dłoń. Jak małe dziecko. Oczywiście potrzebne jest wyjaśnienie. Bo ona ma takie fajne miejsce gdzie zawsze, ale to zawsze znajduje czterolistne koniczyny i w ogóle to przydałaby mi się jakaś pozytywna energia. Nie wie że uleciała w chwili gdy postanowiła mnie odprowadzić bez podania powodu. Przewróciłem oczami. Nie minęła chwila aż staliśmy pod przechodnią. Pocałowała mnie w usta.

- Miłego dnia skarbie- powiedziała z uśmiechem.

- Miłego - odwróciła się na pięcie i ruszyła w drogę powrotną. Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet. Zacząłem grzebać po kieszeniach, aż znalazłem klucz- Przepraszam, przepraszam- stęknąłem przeciskając się pomiędzy ludźmi, warującymi pod drzwiami od co najmniej godziny. Prawie wbiłem się w klamkę. Wsadziłem klucz i przekręciłem. Przytuliłem się do drzwi i gdy wsunąłem swój raczej średnio seksowny tyłek do środka zaczęło się. Odezwała się nasza stała bywalczyni.

- A mógłby pan wcześniej otworzyć? Ja naprawdę muszę się zarejestrować na już!- po minach innych ludzi już wnioskowałem co się stanie. Lata doświadczenia.

- Nie mógłbym- szybko zatrzasnąłem za sobą drzwi. Oj dopierdoli mi przy okienku. zakluczyłem je, przezornie, znając już charakterek pani na już- Cześć dziewczyny!- rzuciłem krótko, przemykając się na zaplecze.

- Michał!

- Tak? - wychyliłem się zza drzwi.

- W drukarce zaciął się papier i nie mogę wyciągnąć tej kartki.

- Dobra, chwila- Zapiąłem nowy fartuch i stanąłem oko w oko z tuszowym potworem. A miał to być taki zajebisty dzień.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Justyska 11.05.2019
    Taka sympatyczna scenka na luzie. Warto zadbac o zapis. Zajrzyj sobie tu:
    http://www.opowi.pl/art/jak-pisac-dialogi/
    Pozdrawiam
  • konfiguracja 11.05.2019
    Podzielam zdanie Justyski. Bez patosu, naturalnie nakreślony charakter związku. Czterolistna koniczyna w podwójnym znaczeniu :D
    Zapis kuleje, szkoda.
    Mocne 3 z dużym plusem.
  • Nithael07 29.05.2019
    zajrzę i skorzystam z porady

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania