Koniec i początek cz.9
Skuliła się na dnie szafy tuż za poukładanymi ubraniami, tak że na pierwszy rzut oka nie było jej widać.
Ben stanął przy drzwiach i czekał. Ktoś wszedł do mieszkania. Policjant uderzył mężczyznę w głowę. Jednak włamywacz nie był sam. Już kilka chwil później Ben klęczał na podłodze trzymany przez dwóch przestępców. Na wprost niego stanął Wolf.
- Gdzie ona jest? - zapytał bez emocji.
- Kto? - udawał zaskoczonego Ben.
- Dziewczyna! Ma coś, co należy do nas.
- Nie wiem, o kim mówisz.
Wolf uderzył go w twarz.
- Szefie, nadajnik pokazuje, że jest gdzieś w mieszkaniu – poinformował członek mafii.
- Znajdźcie ją.
Bandyci zaczęli dokładnie przeszukiwać każde pomieszczenie. Nie minęły trzy minuty, jak przyprowadzili Anikę. Popchnęli ją. Upadła tuż pod stopami Wolfa.
- Witaj – uśmiechnął się szyderczo.
- To ty? - zadziwiła się.
- A no ja – przytaknął. - Wydaje mi się, że masz coś mojego.
Wolf pochylił się i zerwał wisiorek z jej szyi.
- Zostaw! - krzyknęła. - Dostałam go od...
- Taty – wtrącił się. - Wiem. Niestety są tu bardzo ważne rzeczy, więc nie możesz go zatrzymać.
Popatrzyła na Bena. Wolf uderzył ją, tak aż straciła przytomność. Spojrzał na Bena, który próbował się wyrwać.
- Co z ciebie za policjant? Wszystko miałeś pod nosem i nic nie zauważyłeś – zakpił.
- Skoro masz, co chciałeś, to możesz ją puścić – powiedział Ben.
- Mogę, ale nie chcę. Zabieramy ich – rozkazał.
Anika otworzyła lekko oczy. Wszystko wydawało jej się bardzo niewyraźne. Poczuła gorzki smak krwi w ustach. Leżała na czymś twardym i brudnym. Była związana. Odniosła wrażenie, że się przemieszcza.
- Anika – usłyszała szept. - Anika.
Po chwili ujrzała Bena siedzącego po drugiej stronie samochodu dostawczego.
- Ben – powiedziała słabo.
- Nic ci nie jest?
- Nie, chyba nie. Gdzie jedziemy?
- Nie mam pojęcia. Leż i się nie ruszaj – pouczył widząc, że dziewczyna chce usiąść.
Pojazd się zatrzymał.
- Udawaj nieprzytomną – rozkazał szybko.
Nastolatka położyła się tak, jak przedtem i zamknęła oczy.
Przestępcy wyprowadzili Bena, a „nieprzytomną” Anikę zamknęli w samochodzie.
Została sama. Odczekała chwilę dla pewności, że nikt po nią nie wróci. Usiadła. W kącie zauważyła leżący nieduży odłamek szkła. Powoli udało jej się do niego dostać. Wzięła go w ręce i ostrożnie rozcięła taśmę oklejającą jej nadgarstki i kostki. Wyciągnęła schowany pod bluzką telefon. „On ma nadajnik” przypomniała sobie. „5.0.9.” wpisała w treści smsa, którego wysłała do Semira. Odsunęła szybę dzielącą ją od kabiny kierowcy. Zerknęła przez szyby, czy nikogo nie ma i otworzyła tylne drzwi. Uważnie się rozejrzała.
Samochód stał obok opuszczonej hali producenta okien. Obok rosło kilkanaście drzew, niedaleko przepływała rzeka.
Nie tracąc czasu, pobiegła do hali. Usłyszała głosy dochodzące z jednego z pomieszczeń. Schowała się za skrzyniami i obserwowała, co się dzieje. Zauważyła, że kilka metrów od niej leży broń policjanta.
Ben klęczał na betonowej posadzce. Miał związane ręce, które próbował uwolnić. Z nosa lała mu się krew. Koło niego chodził Wolf trzymający naładowaną broń.
- Chwilę nam zajęło znalezienie tej dziewczyny. Jej ojciec zamontował bardzo słaby nadajnik w tym wisiorku.
- Czemu jej nie puścisz? Masz mnie zamiast niej – próbował negocjować policjant.
- Aktualnie mam i ciebie i ją – uśmiechnął się szyderczo.
- Ona nie jest niczemu winna.
- Wiem. Nie obawiaj się, nie zostanie ze mną na długo. Nie jest mi potrzebna. Najpierw zabiję ciebie, a potem ją. Umrzesz wiedząc, że jej nie ochroniłeś. A ona tak w ciebie wierzyła. Chyba naprawdę liczyła, że w mieszkaniu uda ci się ją obronić. A tu proszę, zawiodłeś – mówił kpiąco chcąc go zirytować.
- Zgnijesz w więzieniu!
- Nie wysilaj się. To nie robi na mnie żadnego wrażenia. Koniec tego dobrego - wymierzył w jego głowę. Chciał strzelać.
Benowi udało się rozplątać sznur na rękach, jednak było już za późno. Padł strzał.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania