Konsekwencje

Klapa,

na oczach wyrasta,

zielenią zarasta pępek Pokraka,

niebieską błękicią odrasta płetwa płetwala,

co pływać nie umie,

nie umiał,

i umieć nie będzie.

Co do człowieka,

to zapamiętaj, że jasny jest księżyc,

po swej ciemnej stronie.

 

Wór na głowie, sznur na nodze,

a na szyi ślady liny,

wymanewruj lub się schowaj,

od swojej paniki,

zasrany świat i głupie dyrdymały,

że niby brat zajebał brata,

ale to nadal brat?

Kto komu tu wybacza,

jeżeli najbardziej nie on sam,

gdy już mu inni znów uwierzą,

choć on zniszczony

już na zawsze,

jest kruchą, spadającą wieżą.

Najgorzej bo sam wypuścił samoloty,

i sam uzbroił terrorystów,

już zdjąwszy więzienne galoty,

rozminął się ze sprawą oczywistą,

Sumieniem...

 

Posunął się wreszcie do łagodnego stwierdzenia,

że on i może ktoś jeszcze na tym zyskał,

choć tego nie mówi się głośno.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania