Kościelny parking

-Po raz kolejny powtarzam Panu, że parafia nie ponosi odpowiedzialności za to co się wydarzyło.

-Myślisz, że mnie to obchodzi? Ma ksiądz w ogóle pojęcie jak drogi był to samochód? Zniknął z waszego, zasranego parkingu w trakcie mszy! Żądam odszkodowania!

Kazimierz doskonale zdawał sobie sprawę z wartości skradzionego auta. Składki nie były przecież tak małe, żeby nie było go stać na porządnej klasy środek transportu. Proboszcz potarł oczy i chwycił się za łysiejącą już głowę. Odkąd został przeniesiony na tą zapomnianą przez Boga wieś myślał, iż w końcu ucieknie od miejskiego zgiełku i będzie mógł choć chwilę odpocząć. Cztery pierwsze tygodnie faktycznie ciągnęły się wręcz w sielankowej atmosferze ,jak jednak wiadomo szczęście nie trwa wiecznie i teraz już od godziny był pochłonięty rozmową z szaleńcem, który oskarżał go o kradzież passata w trakcie kiedy to sprawował posługę. Wziął głęboki oddech i spojrzał jeszcze raz na swojego przeciwnika w tej merytorycznej potyczce. Wysoki, chudy mężczyzna koło pięćdziesiątki z twarzą, która wyglądała jakby miała zapaść się do środka i bujnym wąsem, który wydawał się jedynym zarostem na całym ciele tego człowieka.

-Proszę Pana-zaczął-jak już wielokrotnie mówiłem parafia nie pokryje kosztów auta. Skoro już doszło do kradzieży, sugerowałbym raczej żeby udał się Pan na policję niż kłócił się ze mną.

-Oj pójdę, pójdę! Żebyś wiedział ty zapyziały proboszczyku!-wykrzyczał facet-Przyjedzie taki z miasta i myśli, że będzie robił co mu się podoba! Nie ze mną proszę księdza takie numery!

Kazimierz pomodlił się w duchu do wszystkich świętych jacy przyszli mu do głowy o cierpliwość i zebrał się w sobie do jeszcze jednej konfrontacji. Kiedy już miał otwierać usta przerwała mu pani Basia, która właśnie weszła do środka pokoju na plebani.

Ksiądz jeszcze nie w kościele?-zapytała zdziwiona-za chwilę się msza wieczorna zaczyna.

Wyczerpany proboszcz spojrzał na zegarek i faktycznie stwierdził, że dochodzi osiemnasta. Z całą powagą przeprosił wąsacza i poprosił Basię żeby ta odprowadziła go do drzwi kiedy on sam wybiegł z budynku dziękując w Bogu za to wybawienie. Wpadł do zakrystii niczym tajfun o mało nie potrącając kościelnego.

-Wybaczcie spóźnienie kochani-rzucił, będąc dalej w dobrym nastroju po tym jak udało mu się uciec od niewygodnego rozmówcy.

-Nic się nie stało proszę księdza-rzucił ministrant, który wyglądał jakby było mu kompletnie obojętne czy ksiądz w ogóle pojawi się na mszy-i tak póki co nie ma zbytnio ludzi.

-Dobrze, zaczynajmy!-podsumował Kazimierz.

Msza minęła, jak to miała w zwyczaju, bardzo normalnie. Kiedy ludzie wyszli już z kościoła, proboszcz skierował swój kurs na plebanią rozmyślając nad jutrzejszym kazaniem. To będzie już jego piąta niedziela na tym odludziu. Pamiętał jak ucieszył się kiedy tu przyjechał i stwierdził, że jest wi-fi i prąd, rozentuzjazmował się nawet na widok małego sklepiku z wędlinami, do którego tak lubił urządzać sobie w ostatnim czasie spacery. Z rozmyślań wyrwała go sroga salwa przekleństw wyrzucona z prędkością karabinu. Kiedy skierował, swój wzrok na źródło tego hałasu spostrzegł, zdenerwowanego to lekko powiedziane, mężczyznę stojącego na parkingu, ubranego w klasyczny zestaw trzech pasków i charakterystyczną czapkę.

-Ktoś ukradł mi samochód!-sapał czerwony od krzyku facet.

Zszokowany Kazimierz stanął jak wryty. Nie mógł uwierzyć w to co się przed chwilą wydarzyło.

Zanosi się na świetny pobyt-mruknął sam do siebie i ruszył w stronę wciąż klnącego dresa.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bajkopisarz 02.06.2020
    „kolejny powtarzam Panu”
    mała literą panu – to wypowiedź
    „Kazimierz doskonale zdawał”
    To nie jest dobre wprowadzenie postaci, bo imię może dotyczyć zarówno księdza, jak i jego adwersarza.
    „kradzież passata w trakcie”
    Nazwa własna więc Passata
    „do środka pokoju na plebani.”
    do środka ALBO do pokoju. Oba to za dużo
    „-rzucił, będąc dalej w dobrym nastroju po tym jak udało mu się uciec od niewygodnego rozmówcy.
    -Nic się nie stało proszę księdza-rzucił”
    2 x rzucił
    „skierował swój kurs na”
    skierował się LUB obrał kurs
    Zapis dialogów sobie koniecznie popraw. Półpauza, po niej spacja.
    A wystarczy parking ogrodzić, wprowadzić bilety, posadzić w budce strażniczej pana Józka, charytatywnego kościelnego i już parafia zarabia ;) No chyba, że to dam dyjabeł te samochody ogonem nakrywa, wtedy sprawa ma się inaczej. Trzeba zorganizować uroczystą procesję, sypanie kwiatków, śpiewy, ze dwa obrazy, z czego jeden z JP2 i parking poświęcić. Wtedy będzie już tylko dobrze.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania