Kram Marzeń

***

 

Istnieje miejska legenda o Kramie Marzeń.

Podobno można tam kupić spełniające się marzenia.

Wyobraź sobie...

Pragniesz szczęśliwej miłości... i ją otrzymujesz.

Chcesz wygrać na loterii... i zgarniasz główną wygraną.

Jesteś ciężko chory i chcesz wyzdrowieć? Proszę bardzo!

Pragniesz piękna? Załatwione!

 

Tylko...

Pamiętajmy, że wszystko ma swoją cenę

 

***

 

Nie lubię deszczu. Irytuje mnie stukający dźwięk kropli.

Nie cierpię go prawie tak bardzo jak tego miejsca. Gdybym tylko mogła to zrównałabym ten cały pieprzony kram z ziemią.

Niestety dopóki obowiązuje umowa mam związane ręce.

Przymykam oczy i opieram głowę na rękach.

W takie deszczowe dni mam wszystkiego dość.

 

Z zamyślenia wybudza mnie skrzypienie drzwi. Gdy odwracam głowę w ich stronę mym oczom ukazuje się niewielka osóbka. Dziewczynka nieśmiało wchodzi do środka.

Przez chwilę po prostu na nią patrzę. Później dociera do mnie fakt, że mam klienta i natychmiast się prostuję.

Ona za to stoi w bezruchu, przypomina mi porcelanową figurkę anioła, która stała przez lata na komodzie w domu mojej babci. Anioł miał ten sam brązowawy odcień włosów i tak samo duże niebieskie oczy. Stojąca przede mną istotka wydaje się delikatna i krucha. Jest niczym najprawdziwsza porcelanowa laleczka.

Z pewnością nie ma więcej niż 10 lat.

A przynajmniej na taką wygląda.

Wzdycham cicho.

Dzisiejsze dzieci bardzo szybko przestają przypominać dzieci.

- Dzień dobry - to pierwsze słowa jakie wypowiada od chwili wejścia.

- Dzień dobry - odpowiedam z uśmiechem. -  Zgubiłaś się kochanie?

Chcę się jeszcze przez chwilę połudzić, że dziewczynka trafiła Tu przez pomyłkę. Ma w końcu przed sobą całe życie...

- Nie, j-ja... - zająknęła się. - Przyszłam tutaj kupić marzenie.

- Rozumiem - mój uśmiech przygasa.

Nie ma mowy o pomyłce.

Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz wyczuwam bolesne ukłucie w okolicy serca.

- Jakie marzenie cię interesuje? - pytam.

- Nie jestem pewna - dziewczynka spuszcza wzrok. - To marzenie nie jest dla mnie. Mam starszą siostrę... - waha się krótką chwile, zanim decyduje się dokończyć. - Siostra... jest bardzo chora. Musi być w szpitalu i nie może jeść wielu pysznych rzeczy i... - dziewczynka rzuca mi niepewne spojrzenie. - Siostra się zmieniła. Już nie śmieje się tak często. Coś jest nie tak. Ona powiedziała mi dziś, że już nie ma po co żyć. Powiedziała też, że nie potrafi już marzyć.

- Więc przyszłaś tu znaleźć marzenie dla swojej siostry.

Dziewczynka kiwa głową.

- Pani doktor powiedziała, że można tu kupić marzenia. Mówiła też o pani.

- O mnie? Naprawdę?

- Yhm... - potwierdza. - Powiedziała, że jest pani bardzo miła i na pewno mi pomoże! I że pani sama była kiedyś w podobnej sytuacji, więc będzie pani wiedziała jak się zachować.

Te pare słów sprawia, że robi mi się słabo.

Muszę przytrzymać się lady by utrzymać równowagę.

- Prosze pani, wszystko w porządku? - pyta dziewczynka. Nieświadoma o czym mnie powiadomiła.

- Taak. Tak...

Dotąd On sprowadzał ludzi przy pomocy szeptów, od czasu do czasu mieszał również w ścieżkach zagubionych. Nigdy jeszcze nie posłużył się inną osobą.

- Twoja siostra musi być szcześliwa. Ma siostrzyczkę, która bardzo się o nią troszczy - zmieniam temat. -Jak masz na imię?

- Łucja.

- Więc Łucjo... - postanawiam przystąpić do działania. - ...co powiesz na marzenie o miłości.

- Siostra się zakocha? - pyta zdziwiona.

- Nie... - udaję rozbawienie. - Będzie chciała się zakochać. To różnica. Miłość przyjdzie z czasem.

- Siostra... będzie szczęśliwa?

- Miłość niesie ze sobą wielkie szczęście

 

Widzę jej wahanie. To jak się zastanawia nad tym co powiedziałam.

Nic dziwnego, kocha swoją siostrę i chce dla niej jak najlepiej.

Mimo wszystko, podjęcie decyzji nie zajmuje jej dużo czasu.

- Mogłabym poprosić to marzenie? - choć udaje poważną w jej oczach lśnią iskierki podekscytowania.

- Oczywiście!

Z szuflady wyjmuję przygotowaną już umowę. Ktoś przysłał ją w chwili, gdy podjęła decyzję.

Każda umowa jest inna. Spisana specjalnie dla danego klienta. Cena również się zmienia w zależności od osoby. Kiedyś ciekawiło mnie kto tworzy te umowy, ciekawiło mnie też w jaki sposób pojawiają się zawsze wewnątrz szuflady. Teraz, jestem pewna, że nie chcę poznać tego kto jest za to odpowiedzialny, a o samym przenoszeniu chce wiedzieć jak najmniej.

Jak to mówią " im mniej wiesz tym lepiej śpisz".

Gdy kładę kartkę na ladzie, staram się nie przyglądać złotym literom na dokumencie. Naprawdę nie chce wiedzieć jaką cenę będzie ona zmuszona zapłacić.

- Co to jest? - pyta wpatrzona w papier.

- W tym sklepie nie używamy pieniędzy - staram się wyjaśnić jej wszystko na tyle na ile mogę. - Płacimy naszą energią.

- Taką jaką mają wróżki?

- Nie - wymuszam uśmiech. - Troszeczkę inną.

- Wszystko będzie dobrze? - pyta. W jej głosie wybrzmiewa niepokój.

- Wszystko będzie dobrze - próbuję ją uspokoić. - Nic złego się nie stanie.

Umowa umową, ale musze być prawdziwym potworem skoro okłamuję ją w tej sprawie.

 

Każdy kto wszedł do tego sklepu odszedł zabierając ze dobą jakieś marzenie. Powody były różne. Niektórzy zabierali je dla siebie, inni przekazywali je innym.

Jednak nikt nie zrezygnował.

Każdy dokonał wyboru.

Każdy oprócz mnie.

Kiedy patrzę jak dziewczynka lustruje wzrokiem umowę, widzę w niej samą siebie.

Tą siebie, która w burzową noc znalazła drogę do Kramu Marzeń.

Tą siebie, która wbiegła do środka by ukryć się przed deszczem.

- Ile masz lat Łucjo?

- 9 - istotka unosi głowę.

- Jesteś już dużą dziewczynką - uśmiecham się nieszczerze.

Byłam wtedy w jej wieku.

- Mam tutaj podpisać? - wskazuje palcem puste miejsce pod tekstem.

-Tak - odpowiadam.

Zrobi to czy nie?

Podpisze czy nie podpisze?

Podaje jej długopis. Uśmiecha się i podpisuje umowę. Robi to trochę koślawo, ale podpis jest czytelny.

* Łucja Madańska*

 

Marzenie pojawia się automatycznie.

Mała migocząca srebrno-biała kuleczka. Unosi się w przed twarzą dziewczynki przez 10 sekund. Dziewczynka jest zachwycona. Uśmiecha się lekko oszołomiona i wpatruje się w dryfującą kulkę. Gdy czas upływa marzenie rozpływa się w powietrzu.

Posyłam dziewczynce firmowy uśmiech:

- Dziękuję za zakupy w naszym sklepie.

 

Gdy dziewczynka wychodzi, mam ochotę się rozpłakać.

Podpisała.

Podpisała...

Nawet nie przeczytała umowy do końca.

Nikt nigdy ich nie czyta.

- Głupi ludzie... - uśmiecham się ponuro. - Eh... Wszyscy jesteśmy kretynami.

Ja też nie czytałam.

Przeleciałam wzrokiem przez ten długi zagmatwany tekst. Gdyby nie przypadek, również podpisałabym dokument.

Odchodzę od lady. W ciągu jednego dnia może przyjść tylko jeden gość. Zwykle nie przychodzą też przez następne 2-3 dni.

Mam teraz trochę wolnego czasu.

Mogę wreszcie zostawić sklep i pójść na górę do przeznaczonego dla mnie mieszkania.

Ale... nie jestem wstanie.

Wsuwam się w puste miejsce pomiędzy dwoma wysokimi półkami i zwijam się tam w kuleczkę. To miejsce na górze nie jest "moje". Nie czuję się tam bezpiecznie. Mam wrażenie jakbym była na widoku. Tu między półkami , mogę choć częściowo ukryć się przed jego wzrokiem.

Zaciskam oczy.

Czasami chciałabym po prostu zniknąć.

 

Jestem samolubną osobą.

Boję się śmierci i nie potrafię poświęcić się dla innej osoby.

Boję się złamać umowę...

Ponieważ... osoba, która złamie umowę umiera.

Tylko raz widziałam kogoś kto zerwał umowę z Właścicielem. Był to poprzedni handlarz marzeń.

Na moich oczach jego ciało zmieniło się w krwawą mgiełkę. Osiadła się na najbliższych przedmiotach:

podłodze, ladzie, rozsypanych papierach... i na moim ciele.

Pamiętam, że później zwymiotowałam, a skórę szorowałam prawie do krwi.

Zginął przeze mnie.

Przez to, że próbował mnie ostrzec.

Ja... nie jestem nim. Nie jestem wstanie zachować się tak samo. Nie chcę umierać!

Nawet jeśli nie mogę opuścić tego miejsca.

Nawet jeśli nie wiem jak wygląda zewnętrzny świat

Nawet jeśli odebrano mi prawie wszystko.

To wciąż chcę żyć!

Nie obchodzi mnie jakie jest, to wciąż moje życie i jest dla mnie cenne.

Nie chcę by się skończyło. Nie teraz!

- Przepraszam dziewczynko... za to, że odebrałam ci szczęśliwe życie - szepczę tak bym tylko ja mogła to usłyszeć. - Ale tak jak każdy jestem tylko tchórzliwym człowiekiem.

 

 

Oko za oko, ząb za ząb.

 

Miłość za miłość

 

Jedna coś zyska, druga coś utraci

 

To sprawiedliwe, nie?

 

●●●

 

Zapraszam do oceniania i komentowania

 

Opowiadanie opublikowane również na blogu: totylkotowszystko.blogspot.com

 

Link do opowiadania: https://totylkotowszystko.blogspot.com/2018/07/kram-marzen.html?m=1

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Namei 14.07.2018
    Jeju, jeju.
    Są pewne miejsca gdzie powinny pojawić się przecinki, ale nie ma źle. Tekst bardzo mi się podobał, zaciekawiłaś mnie. Przyjemnie się czytało. :)
  • Karawan 14.07.2018
    Pewnie słabo będzie z komentarzami. Nie wszyscy lubią fantasy. 5! Dziękuję.
  • ausek 14.07.2018
    Podoba mi się pomysł. Zastanawia mnie sposób zapisu. Sama piszę fantasy łączone z obyczajem. Doradzono mi, żeby w tego typu tekstach unikać przerysowanych słów i zwrotów, np: ''... mym oczom ukazuje się niewielka osóbka.'' To już Twoja sprawa jaki sposób stylizacji językowej wybierzesz, ale musi to być stosowane konsekwentnie. Jednak w moim odczuciu - gdybyś cały tekst naszpikowała takim językiem, byłby dla mnie dość ciężkostrawny, bo: utrudnia i spowalnia to czytanie. Musisz popracować nad powtórzeniami i interpunkcją.
  • Bezu 23.03.2019
    Czyta się łatwo i przyjemnie. Szkoda że takie krótkie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania