Królestwo Rauha – część 1

# Wrzuciłam tekst do różnych, ale nie wiem czy nie powinnam do działu dla dzieci. Taki stary pomysł do, którego chciałam wrócić. Boję się tylko, że Was zanudzę... Jak ktoś chętny to zapraszam do lektury. Oczywiście wszelkie uwagi miło widziane.

Rauha z języka fińskiego oznacza spokój.#

 

Czarująca kolorami jesień, powoli zapowiadała nadejście zimy. Mieszkańcy Królestwa Rauha, ciesząc się ostatnimi, ciepłymi promieniami słońca, zapełniali spiżarnie. Chcieli być syci i bezpieczni, gdy śnieg przykryje dachy, a mróz pomaluje szyby w oknach. Ta biała pora roku nigdy nie rozpieszczała. Niskie temperatury zmuszały ludność do pozostawania w domach tygodniami. Nawet wysokie mury wzniesione przez poprzednie pokolenia nie były w stanie powstrzymać północnych wiatrów, niosących przenikliwy ziąb.

Mimo dostatecznych zapasów ich dieta była jednak bardzo monotonna, ponieważ składała się jedynie z tego, co mieszkańcy sami uprawiali. Dodatkowo Królestwo położone było na odległej północy, co czyniło je niedostępnym dla kupców, oferujących egzotyczne towary.

Zaskoczenie zatem wywołał ogromne pewien człowiek z południa, przywożąc niespodziewanie nową odmianę ziemniaków. Ludzie wyszli ze swoich kamiennych domostw na brukowany rynek. Byli ciekawi smaku spod czerwonej skórki. Tak też wszyscy bez wyjątku, nie zważając na to, że odmiana i kupiec byli nieznani, nowość zakupili. Pech chciał, że w tych tajemniczych ziemniakach nie krył się jedynie nieznany smak, ale i pewien szkodnik. Malutkie, czarne robaczki szybko rozproszyły się po pełnych spiżarniach i bezlitośnie rozprawiły się z zapasami w ciągu jednej nocy. Następnego ranka w królestwie jedynie lament odbijał się echem od wysokich murów. Nieznane dotąd owady niewiele zostawiły swoim gospodarzom.

Kilka godzin później spadł też pierwszy śnieg.

W trudnych sytuacjach lud oddawał swój los w ręce Rady. Jej członkami byli nie tylko najstarsi wiekiem, ale również najbardziej oczytani, a zarazem uchodzący za wzór wszelkich cnót i uczciwości obywatele. Rada zebrała się o świcie w najbliższym dniu wolnym od pracy, aby każdy mógł się stawić na posiedzeniu. Przeważnie obrady były bardzo burzliwe. Jednak tego ranka na sali panowała zupełna cisza. W powietrzu wyczuwalne było napięcie, potęgowane każdym kolejnym oddechem. Nawet kolorowe wizerunki postaci, wymalowane przez poprzednie pokolenia na granitowych ścianach, wydawały się nerwowo zerkać. Muchy, które jeszcze nie zdążyły schować się przed zimą, jakby ucichły i skryły się w ciemnych zakamarkach Sali Obrad.

Napięcie przerwał spokojny, ochrypły głos przewodniczącego. Tym razem nie była to mowa człowieka pewnego siebie, do jakiej wszyscy przywykli. Na marne próbował ukryć poczucie bezsilności pomiędzy słowami otuchy.

– Moi drodzy – przełknął ślinę i odchrząknął – niespodziewanie znaleźliśmy się w trudnej sytuacji. – Rozejrzał się niepewnie po sali. – Nie wiemy, czy kupiec z południa celowo sprzedał nam zarazę, czy też zrobił to nieświadomie. Trzech naszych najdzielniejszych rycerzy wyruszyło dziś o wschodzie, aby go odnaleźć i dociec prawdy. Miejmy nadzieję, że zdążą przed mrozami. Teraz musimy się skupić nad rozwiązaniem naszego problemu. Nie pierwszy raz głód zajrzy nam w oczy tej zimy. Przed paroma laty, gdy dotknął nas nieurodzaj, również stawiliśmy czoła… – urwał i zamyślił się, jakby zapomniał, że przemawia do zebranych. Podjął po chwili – proponuję, aby wszystkie zapasy, które udało się uratować, zgromadzić we wspólnej spiżarni i każdego dnia racjonować żywność. – Na sali nastąpiło poruszenie i szept przeszedł pomiędzy zebranymi niczym cicha fala.

– Panie Przewodniczący, ale co ze szkodnikami? Nie wiemy, co się z tym robactwem stało – zapytał jeden z radnych.

– Niestety, nie potrafię odpowiedzieć. Nigdzie ich nie ma, więc miejmy nadzieję, że nasyciwszy się, zwyczajnie odeszły – mówiąc to, zacisnął nerwowo wargi i znów przełknął ślinę. – Postanowiłem również udać się z prośbą o pomoc do Króla. Do jego spiżarni tajemnicze ziemniaki nie dotarły, a więc i jego zapasy są nietknięte. Miejmy nadzieję, że Jego Miłościwość zgodzi się nam pomóc.

Po tych słowach na sali zawrzało, gdyż zwrócenie się z prośbą do Króla nie należało do spraw miłych i przyjemnych. Jego Najwspanialszość, jak co niektórzy zwykli go z przekąsem nazywać, był osobą zapatrzoną w siebie i swój pałac. Niemal za każdym razem odmawiał pomocy swym poddanym. Wyjątkiem od tej reguły było zdarzenie sprzed dwudziestu czterech lat, kiedy to woda zalała ziemie uprawne. Wtedy zgodził się oddać część swego parku pod uprawę rolną. W zamian zażądał jednak połowy zbiorów. Zatem jego działanie było bardzo dalekie od bezinteresowności. Zyskał tym cichy przydomek – Jego Zachłanność. Od tego czasu nie proszono go o pomoc. Właśnie dlatego Przewodniczący spędził całą noc na układaniu mowy, która mogłaby skłonić Władcę do okazania litości. Starannie dobrał słowa i nauczył się wszystkiego na pamięć, aby w chwili wystąpienia niczego nie zapomnieć.

Dnia następnego delegacja wyruszyła na spotkanie z Królem. Dzielni Radni czekali cały dzień na pozwolenie sekretarza, aby móc wejść do Pałacu. Kolejny dzień czekali, aby Król w ciągu chwil pełnych rozrywki znalazł choć moment dla swych poddanych. Mędrcy czuli się jak małe, nieporadne dzieci, oczekując przybycia Króla w Sali Złotej, gdzie nawet w pochmurne dni, kiedy Słońce nie zaglądało przez wysokie okna, wszystko było pełne blasku, a nieskazitelna podłoga lśniła niczym wypolerowana srebrna taca. Siedzieli spokojnie, otrzymawszy wcześniej zakaz dotykania czegokolwiek. Minęło wiele godzin, zanim Jego Niedoczekalność zdecydował udać się na spotkanie. Na tę okazję przywdział swe najpiękniejsze, zdobione drogimi kamieniami szaty, gdyż chciał ukazać się możliwie najdostojniej. Przewodniczący Rady odebrał to jako sygnał, iż Król traktuje to spotkanie poważnie, więc z wielkim zapałem przystąpił do wygłaszania swej mowy.

– Najjaśniejszy, najłaskawszy panie. Niezwykle rad jestem stać przed tobą, o Nieskazitelny. Czuję, jak mało znaczę na tym świecie w obliczu twego blasku. Niemniej jednak proszę uniżenie, abyś wysłuchał prośby swego ludu, który na sam dźwięk twojego imienia spuszcza głowy z pokorą – Przewodniczący mówił płynnie, wiedział też, że jedynie płaszcząc się przed władcą może coś osiągnąć – Kilka dni temu bramę twojego królestwa przekroczył pewien kupiec ze wschodu… – mędrzec opowiedział historię ziemniaków i szkodników, które w nich były ukryte.

Początkowo Król wydawał się słuchać tego, co mówił Przewodniczący. Jednak już po kilku zdaniach jego uwagę zaczął przyciągać niedbale przyszyty guzik przy mankiecie. Narastająca irytacja zakończyła się wezwaniem krawca, który na miejscu poprawiał usterkę. Mówca poczuł się zmieszany, jednak nie przerwał swej mowy. Kiedy skończył, był wyczerpany, a Władca poprosił o sprecyzowanie potrzeb, ponieważ wątek mu umknął z powodu tego nieznośnego guzika i niezdarnego krawca. Zdruzgotany mówca powtórzył w jednym zdaniu sens swojej piętnastominutowej wypowiedzi.

– Zbiory zniszczone, prosimy o pomoc. Ludzie będą głodować tej zimy.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Dekaos Dondi 02.04.2018
    Morał z tego może być taki, że Król i poddani mieli problem, ale nadawali na zupełnie innych falach. Dla Króla był ważny guzik...i guzik go obchodziło - jakieś głodowanie. Aczkolwiek zakończenie mogło być nieco bardziej zaskakujące. Ale ogólnie tekst mi się podoba. Styk też.
    Pozdrawiam→4,5
  • Dekaos Dondi 02.04.2018
    W sensie zakończenia → Sorry. Nie spostrzegłem, że to część pierwsza.
  • Justyska 02.04.2018
    Dekaos Dondi będzie więcej części. Dzięki za komentarz:) pozdrawiam
  • KarolaKorman 02.04.2018
    Bardzo, ale to bardzo mi się podobało :)
    Początkowo zastanawiałam się nad słusznością pisania wielką literą słów król, władca,radny, ale doszłam do wniosku, że to nazwy własne i mogłoby tak zostać.
    Ładnie opowiadasz i historia dobrze obmyślona, ale jej treść zupełnie nie pasuje mi do spokoju, o którym mowa w tytule. Może to trochę na przekór :)
    Chętnie zajrzę do kolejnej części, by dowiedzieć się, czy ten naburmuszony i zadufany w sobie król pomógł swoim poddanym.
    Zostawiam 5 i pozdrawiam serdecznie :)
    PS. Szczęśliwe dzieci, którym mama opowiada wymyślone przez siebie bajki :)
  • Justyska 02.04.2018
    O spokoju jeszcze będzie. Dziękuję za odwiedziny i zmieniłam kategorię :)
  • KarolaKorman 02.04.2018
    I tak, śmiało mogłaś to umieścić w kategorii: dla dzieci. Może inna mama przeczytałaby swoim dzieciom :)
  • oldakowski2013 03.04.2018
    Ja swoim dzieciom nie poleciłbym tej bajki, nie przypadła mi do gustu, również i pisownia i błędy mają tu znaczenie. (nie wiele - piszemy razem- niewiele) Pozdrawiam.
  • Justyska 03.04.2018
    Dziękuję za opinię, błąd poprawię. Szczerze mówiąc wciąż się waham z tą kategorią. Może masz jakąś radę? Jak ulepszyć?
  • Taka baśń się zapowiada. Mało tu takich rzeczy. Początek całkiem całkiem, zobaczymy co będzie dalej.
  • Justyska 03.04.2018
    Witam, no właśnie wiem, że mało... tak szczerze to na moim kompie najwięcej jest bajek, ale jakoś wydaje mi się, że nikomu nie będzie się chciało tego czytać. Z tą jedną historią postanowiłam zaryzykować. Miło, że zajrzałeś :)
  • Justyska ryzyko często popłaca:)
  • Kim 03.04.2018
    Skończę poprawiać gafy w swoich wypocinach i niebawem zaglądnę. :)
  • Kim 03.04.2018
    Jestę.
    1) "Dodatkowo Królestwo położone było na odległej północy, co czyniło je niedostępnym dla kupców oferujących egzotyczne towary." - brakuje przecinka pomiędzy czasownikiem 'czyniło' a imiesłowem przymiotnikowym czynnym 'oferujących'
    2) "Pech chciał, że w tych tajemniczych ziemniakach, nie krył się jedynie nieznany smak, ale i pewien szkodnik." - tu przecinek po 'ziemniakach' jak dla mnie niepotrzebny.
    3) "Malutkie, czarne robaczki, szybko rozproszyły się po pełnych spiżarniach (...)" - bez przecinka po robaczkach, bo nie oddzielamy podmiotu od orzeczenia. (...) robaczki szybko rozproszyły się (...).
    4) "Kilka godzin później spadł też pierwszy śnieg." - tu bym się 'też' pozbyła, ale to tak ode mnie. Na luzie :)
    5) "(...) a zarazem uchodzący za wzór wszelkich cnót i uczciwości, obywatele" - bez przecinka przed obywatelami. Nie może go tam być absolutnie. Stawiając go tworzysz dopowiedzenie ze słowa 'obywatele', a wtedy całe zdanie traci sens.
    6) "W powietrzu wyczuwalne było napięcie potęgowane każdym kolejnym oddechem." - brak przecinka między czasownikiem 'było' a imiesłowem przymiotnikowym biernym 'potęgowane'. Jest obowiązek oddzielania przecinkiem imiesłowowych równoważników zdania.
    7) "Nawet kolorowe wizerunki postaci wymalowane przez poprzednie pokolenia na granitowych ścianach wydawały się nerwowo zerkać." - a tu, hmmm. Ja to zdanie rozumiem najlepiej z wtrąceniem, to znaczy.
    "Nawet kolorowe wizerunki postaci, wymalowane przez poprzednie pokolenia na granitowych ścianach, wydawały się nerwowo zerkać."
    A jeśli nie chcesz wtrącenia, to i tak brakuje przecinka między imiesłowami:
    "Nawet kolorowe wizerunki postaci wymalowane przez poprzednie pokolenia na granitowych ścianach, wydawały się nerwowo zerkać."
    Obie formy są poprawne, aczkolwiek pierwsza wydaje się brzmieć lepiej. Do wyboru, do koloru. :)
    8) "Tym razem nie była, to mowa człowieka pewnego siebie, do jakiej wszyscy przywykli. " - pierwszy przecinek do usunięcia. Znowu oddzieliłaś podmiot (mowa) od orzeczenia (byla). Nie wolno :)
    9) "Trzech naszych najdzielniejszych rycerzy wyruszyło, dziś o wschodzie, aby go odnaleźć i dociec prawdy." - pierwszy przecinek niepotrzebny. To zwykłe zdanie podrzędne. Chyba że chcesz zrobić wtrącenie z 'dziś o wschodzie' ale to trochę dziwnie brzmi w tym zdaniu.
    10) "Przed paroma laty, gdy dotknął nas nieurodzaj, również stawiliśmy czoła… – urwał i zamyślił się, jakby zapomniał, że przemawia do zebranych – proponuję – podjął po chwili – aby wszystkie zapasy, (...) " - ponieważ mamy tu dużo wtrąceń narratora, co powoduje lekkie zamieszanie (ja się zgubiłam :P) proponowałabym jedną drobną zmianę:
    "Przed paroma laty, gdy dotknął nas nieurodzaj, również stawiliśmy czoła… – urwał i zamyślił się, jakby zapomniał, że przemawia do zebranych. Po chwili podjął – proponuję, aby wszystkie zapasy (...)"
    11) "Kolejny dzień czekali, aby Król w ciągu chwil pełnych rozrywki znalazł, choć moment dla swych poddanych." - przecinek po 'znalazł' do usunięcia
    12) "Mędrcy czuli się jak małe nieporadne dzieci, (...)" - małe, nieporadne dzieci. To wyliczenie, zatem brakuje ci przecinka.
    13) "Na tę okazję przywdział swe najpiękniej zdobione drogimi kamieniami szaty, gdyż chciał ukazać się możliwie najdostojniej." - ojojoj jakieś tu zagęszczenie przy tych szatach. A może by tak nieco załagodzić małym oszustwem:
    "Na tę okazję przywdział swe najpiękniejsze, zdobione drogimi kamieniami szaty, gdyż chciał ukazać się możliwie najdostojniej."
    Jakoś tak płynniej się czyta. Szkoda byłoby zrezygnować z czegoś w opisie tych szat.
    14) " (...) że jedynie płaszcząc się przed władcą, może coś osiągnąć" - bez przecinka po 'władcą'

    Nooo i koniec. Podoba mi się. Zarys władcy bardzo zacny. Lubie takich wyrazistych skurczybyków. Zerknę dalej, ale teraz naprawdę muszę już uciekać. Do następnej części zajrzę wieczorem, to postaram się napisać nieco więcej o fabule :)
    Pozdrawiam!
  • Justyska 03.04.2018
    Dzięki Kim, przecinkowa masakra ze mną. Poprawione :)
  • Kim 03.04.2018
    Justyska, nie ma problemu. :)
  • Pasja 08.04.2018
    Bardzo ładne opisy i sam problem poruszony ciekawie. Przypomina mi się sprzed laty taki sam u nas. A chodzi o ślimaki te bez skorupy. Mówili, że zostały przywiezione z Ameryki.
    Rzeczywiście mieszkańców może czekać głód. Ale to nie wszystko. Rybactwo może wyleźć na wiosnę. Czyli potrzeba mądrej i szybkiej decyzji, a Król się bawi guzikiem.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Szudracz 27.04.2018
    Migracja ludzi sprzyja przemieszczania się różnych nieproszonych gatunków na inne tereny.
    Biedni obywatele, guzik był od nich ważniejszy.
  • Justyska 27.04.2018
    Miło Cię gościć :)no guzik to rzecz ważna dla proznych
  • Margerita 15.08.2018
    Tekst mi się podoba tak, już w życiu bywa pięć
  • Justyska 15.08.2018
    Dziękuję Margerito, nie sądziłam, że ktoś zajrzy do tego tekstu.
    Pozdrawiam
  • Freya 16.10.2018
    "zwrócenie się z prośbą do Króla nie zależało do spraw" - należało
    Eee, nie powiedziałaś, że ta bajka jest taka dłuuuga, więc nie będzie na raz - do poduchy, tylko w kilku rzutach i teges. Po tej pierwszej, nie mam żadnych wniosków. Być może przelecę całość i na końcu skomentuję.
    Chyba żeby po drodze
    były jakieś literki - nie tak
    - to wtedy dam o sobie znak :)
  • Justyska 17.10.2018
    No tak nie ostrzegłam, wybacz, ale pamiętaj to nie przymus, jak znudzi to olej:)
    Pozdrówka i dzięki za zerknięcie!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania