Poprzednie częściKrólestwo Rauha – część 1

Królestwo Rauha – część 2

Król jednak odmówił, oskarżając lud o przesadę. Poddani byli niezwykle rozczarowani, a ich smutek bardzo szybko przerodził się w gniew. Na ulicach wybuchły zamieszki. Grupa młodych próbowała wedrzeć się siłą na zamek i wymusić na Królu wydzielanie racji żywnościowych. Niestety bezskutecznie. Nie weszli nawet na dziedziniec, gdyż straż była zbyt silna. Zrezygnowani, zaczęli napełniać swe spiżarnie czym tylko się dało. Zamiast współpracować okradali się wzajemnie. Nikt już nie wspominał o zgromadzeniu zapasów w jednym miejscu, każdy dbał o siebie. Poddani nawet nie zauważyli, kiedy sąsiad przed sąsiadem zaczął chować to, czym powinien się podzielić, kiedy udawał sympatie, aby podstępem spustoszyć spiżarnię drugiego.

Królestwo Rauha osłabło, a Król spędzając czas na zabawie, nie angażował się w jego życie. Kiedy posłańcy donosili o biedzie panującej wśród poddanych, zatykał uszy lub głośno śpiewał. Nie dopuszczał do siebie żadnych złych wiadomości.

Po jakimś czasie zaczęły krążyć plotki, że władca jest bliski obłędu, lecz nie była to prawda, on po prostu nie był zainteresowany swoim ludem. Jego uwaga skupiała się na nowych sztuczkach błaznów i podziwianiu urody nadwornych tancerek. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że wraz z jego ludem słabła siła całego królestwa, a zatem i jego.

W takim nastroju minął łagodny początek zimy. Gniew przeminął. Mieszkańcy zawstydzili się własnymi postępkami i wraz z nadejściem prawdziwych mrozów, schronili się we własnych domostwach. Był to gorzki czas refleksji. Wiele łez wylano, wiele przeprosin wymieniono. Wpatrując się w ogień, ludzie zaczęli ze wstydem wspominać wszystkie kradzieże, jakich się dopuścili, wszystkie złe słowa wypowiedziane do swych przyjaciół. Królestwo zasypane śniegiem stało się bardzo spokojne. Aby przetrwać, mieszkańcy organizowali wspólne posiłki, dzieląc się każdym okruchem. Jednak w sercach nosili przeczucie, że jest już na to zbyt późno. Napięcie narastało z każdym kolejnym dniem i wśród społeczności zaczęły krążyć plotki o nadchodzącym nieszczęściu, które miało spaść na całe królestwo, jako kara za złe uczynki. Każdy słyszał o Czarnym Wichrze, jednak do tej pory nikt z żyjących nie miał okazji go doświadczyć. Opowieści, które przekazywali sobie ludzie, były naprawdę przerażające. Mówiły o czarnych chmurach zwiastujących jego przybycie. Niektórzy sądzili, że Czarny Wicher potrafi przybrać ludzką postać, która przechadzając się po uliczkach, przebiera w ludzkich duszach jak w koszu z owocami. Po jego odejściu miała pozostać tylko pustka.

W międzyczasie do Królestwa, mimo mrozów, dotarli dzielni rycerze, przynosząc niepokojące wieści.

– Panie Przewodniczący, z przykrością muszę zawiadomić, iż mimo że odnaleźliśmy kupca, niczego nie udało nam się osiągnąć.

– Rozumiem, że nie był skory do pomocy…

– Jadąc po śladach kół, natrafiliśmy na jego wóz, wywrócony w rowie. Kupiec siedział obok swojego martwego konia i wydawał się tracić rozum. Mówił do siebie od rzeczy. Był przemarznięty i głodny. Rozbiliśmy zatem obóz, aby odpocząć, a kupca nakarmić i ogrzać przy ognisku. Niestety, kiedy wstaliśmy rano, on już nie żył. Umarł we śnie. Nie znamy prawdziwej przyczyny śmierci. – Przewodniczący pokiwał jedynie głową.

Rycerz nie wyjawił jedynie jednej cennej informacji. Nie wspomniał, że z ucha martwego kupca wyszły czarne szkodniki. Nie chciał straszyć ludności, nie będąc pewnym, czy tajemnicze robaczki nadal są w królestwie.

 

cdn...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • No trochę horrorem zaleciało, ale to tylko pobudza ciekawość, więc czekam na cd... :)
    Pozdrawiam :)
  • Justyska 03.04.2018
    Mam nadzieję, że się nie rozczarujesz, jeśli przebrniesz przez całość :)
  • Dekaos Dondi 03.04.2018
    No to się ciekawie rozkręca. Król podciął gałąź na której siedział. Nie wiadomo, czy poddani mieli doświadczyć..za coś, czy przeznaczenie i tak by ich dopadło. Ciekawy koniec, w ciekawym miejscu przerwany. I tak ma być. Pozdrawiam→5j
  • Justyska 03.04.2018
    Dekaos dzięki. Pisząc to nie myślałam o przedstawianiu tego w częściach i trudno mi wyczuć dobry moment. Fajnie ze teraz siadlo :)
  • KarolaKorman 04.04.2018
    ,,a zatem jego siła.'' - tu wywaliłbym ,,siła'', bo jest powtórzenie, ale i też wiadomo co
    Bardzo ciekawa kontynuacja, a końcówka faktycznie jak z horroru :)
    Do następnej :)
    5 wstawione, pozdrawiam :)
  • Justyska 04.04.2018
    Hej, dzięki za wizytę. Może faktycznie niepotrzebne to powtórzenie. Zreperuję :)
  • Kim 04.04.2018
    Hejo!
    Dotarłam zgodnie z zapowiedzią. :)
    1) "Zrezygnowani[,] zaczęli napełniać swe spiżarnie, czym tylko się dało. - tutaj mamy imiesłów przymiotnikowy bierny (zrezygnowani) więc musimy oddzielić go przecinkiem od czasownika (zaczęli). A ten drugi przecinek to raczej zbędny jest bo tworzy dopowiedzenie, które jest tu... hm. Zbędne i troche bez sensu.
    2) "Nawet nie zauważyli, kiedy sąsiad przed sąsiadem zaczął chować to, czym powinien się podzielić, kiedy udawał sympatie, aby podstępem spustoszyć spiżarnię drugiego." - Okej tutaj mamy podmiot domyślny - poddani i musimy się go trzymać w dalszej konstrukcji zdania. Dla mnie, przy pierwszym przeczytaniu, ta zmiana podmiotu domyślnego sprawiła, że kompletnie się pogubiłam. No bo tak:
    "(Poddani) Nawet nie zauważyli, kiedy sąsiad przed sąsiadem zaczął chować to, czym (sąsiad) powinien się podzielić, kiedy (sąsiad) udawał sympatie, aby podstępem spustoszyć spiżarnię drugiego."
    Skłoniłabym się ku dodaniu 'zwykłego' podmiotu w pierwszej części zdania złożonego, bo dwa podmioty domyślne w jednym zdaniu złożonym to trochę rozpierdziel. Zatem:
    "Poddani nawet nie zauważyli, kiedy sąsiad przed sąsiadem zaczął chować to, czym powinien się podzielić, kiedy udawał sympatie, aby podstępem spustoszyć spiżarnię drugiego."
    3) "Gniew przeminą. " - przeminął. Zjedzona literka.
    4) " Jadąc po śladach kół, natrafiliśmy na jego wóz[,] wywrócony w rowie." - czasownik 'natrafiliśmy' i imiesłów przymiotnikowy bierny 'wywrócony' musimy przedzielić przecinkiem.
    5) "Nie chciał straszyć ludności, nie będąc pewnym[,] czy tajemnicze robaczki nadal są w królestwie." - spójnik czy wprowadza nam zdanie podrzędne, więc musimy dać przecinek.

    No to tyle. Końcówka rzeczywiście straszna, jak z horroru. Zapowiada się interesująco :) Szkoda trochę, że historia pisana jest w formie opowieści i że nie ma bohatera przewodniego. Myślę, że 'pierwszoplanowiec' dodałby tu dużo uroku, ale wtedy z kolei opowiadanie przybrałoby nieco inną formę. Cóż, zobaczymy, co dalej.
    Pozdrawiam :)
  • Justyska 04.04.2018
    Kim dzięki ponownie. Walczę z tą interpunkcja, ale chyba jestem odporna na wiedzę. Jak będę w domu to worowadze poprawki. :)
  • Kim 04.04.2018
    Justyska, nie ma problemu. Ja też robię dużo błędów. Potem jak czytam swoje teksty to aż się za głowę łapię czasami :) Polecam się.
    Pozdrawiam.
  • Justyska 04.04.2018
    Kim poprawione, mimo wszystko widzę u siebie małą poprawę. :)
  • Kim 04.04.2018
    Również ją widzę :)
  • Pasja 08.04.2018
    Bezkrólewie. W takich sytuacjach z ludzi wychodzą najgorsze emocje. A głód zmusza do takich, a nie innych decyzji. Król się bawił i miał wszystkich w dalekim poważaniu. Końcówka jest tajemnicza i nie wróży nic dobrego. Rycerz jednak powinien powiedzieć komuś i zacząć działać. Można było spalić zwłoki kupca.
    Miłego dnia
  • Justyska 08.04.2018
    Dziękuję za odwiedziny i zapraszam do dalszych części :)
  • Szudracz 27.04.2018
    Robale jedzą ludzi żywcem, straszne. Konia też pochłonęły, mają mocne podstawy do obaw. Faktycznie ten Czarny Wicher nie niesie tylko złych wieści.
  • Justyska 27.04.2018
    Nie będzie aż tak strasznie
  • Margerita 16.08.2018
    pięć dobrze, że się w tej wzajemnej nienawiści nie pozabijali podobało mi się
  • Justyska 16.08.2018
    Dziękuję Margerito:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania