"Obok warsztat, stodoła, rząd brzóz i wierzba, która, odkąd tylko pamiętał, była tak wielka." - przecinek po - która - zbędny, a jako wtrącenie też odpada...
"Staruszek swoim zwyczajem siedział tuż obok trociaka," - trociak - niby może być taki żargon, ale trociniak albo coś typu koza - byłoby bardziej zrozumiałe
"— Dziwisz się jej? — Przerwał." - przerwał
"— Nie. — Przerwał po raz kolejny. — Nieważne jaka była." - bez kropy po "nie" - i też małą literą - przerwał
"Skronie mężczyzny zaczęły piec od pocierani i rozmyślań." - pocierań
"Zapukał, odszedł dom, po czym po prostu" - obszedł
Z przecinkami, to gdzieś bym odjął a gdzie indziej dodał... jak zwykle :)
Nie czytałem poprzedniego odcinka, ale załapuję o co biega. Jest klimatyczne niczym w Jezioranach albo u Matysiaków :) Pzdr
Czytałem pierwszą część cyklu tzn. "Dom nad rozlewiskiem" i wtedy bardzo mi się podobała ta książka, w jakiś ciekawy sposób trafiła nastrojowo, choć adresowana raczej dla płci przeciwnej w szczególności. A serialu nie oglądałem wcale... :)
Zakaz zbliżania się? Kurwa, to on nie poszedł siedzieć?! Co jest z tymi sądami?! Tacy już dawno powinni być zamykani. A jego rodzice... O Boże, mają syna... Nie będę przeklinać! I zamiast zadzwonić na policję, jeszcze go bronią... Powinni pójść siedzieć za współudział.
No wyjdę z siebie.
Wcale nie było spokojnie.
Wcale a wcale.
Ale mnie nosi...
bardzo trudno zapuszkować takiego drania. taki mamy klimat w Polsce. kultura patriarchalna, katolicyzm, tumiwisizm, kulsonizm... w dodatku psychopaci potrafią się dobrze maskować, potrafią być mili i potrafią kłamać wiarygodnie, tak potrafią zakręcić kota ogonem, że wychodzi na to, że to oni sa ci biedni, pokrzywdzeni, że to ona, ta suka jest wszystkiemu winna. ciekawe co będzie dalej, ale tak obstawiam, że facet będzie robił z siebie ofiarę
Spokojniej w tej części. Za to pogłębiłaś od strony psychologii, i dobrze. Postaci stają się głębsze.
Świetny, symboliczny pomysł z łańcuchem w finale.
Ciekawa, mądra sylwetka ojca Roberta.
Ino tak dalej, Ritha, dobrze jest!
Z rzeczy wartych obadania (sorry za ściągnięty od ciebie zwrot:)
"Opowiadała o tym, że facet kazał jej połknąć kamienne figurki, jednocześnie nie odrywała wzroku od choinki, na której ze starannością i precyzją rozwieszała "rodzinną" ozdobę." Brakuje imiesłowu zamiast jakiegoś orzeczenia, nie sądzisz?
"Wskazała ręką miejsce na fotelu obok, po czym odłożyła igłę do pudełeczka za szpargałami. Zdawała się właśnie skończyć przygotowywanie nietypowej, choinkowej ozdoby." - chyba pudełeczka ze szpargałami, ale możliwe, że nie mam racji.
No i niedokonany tu raczej bezokolicznik: kończyć być winien.
"Potem przyniosła rodzinny album, nożyczki i choinkę, którą kupiła dziś rano i wspólne ubieranie której planowała właśnie na ten wieczór." - która, której :)
"Siedzieli vis a vis, milcząc, spoglądając (...)" - jeden imiesłów, nie sądzisz, że warto byłoby zlikwidować?
__________
Czekam na cdn, i to niecierpliwie, bo się mocno wciągnęłam w fabułę.
Pozdrawiam:)
Hej, jej, dziękuje pięknie. Chciałam trochę to od strony psychologicznej rozszerzyć właśnie.
Błędy obadam potem, bo tera czytam romansa, ale już widzę, że raczej wszystkie zasadne.
Z seriami u mnie różnie - często się blokuję niestety :/ Zobaczymy, wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym w mojej głowie.
Dziękuję pięknie raz jeszcze. Motywujesz.
Pozdrawiam :)
"Dojście do domu zajęło kobiecie czterdzieści minut. " - w poprzedniej czesci byla mowa o tym, ze ma przed sobą parę kilometrow. Nie wiem, moze to tylko ja i moje lamerskie tempo, ale kilka km w 40 min, w ekstremalnych, zimowych warunkach? Obadaj.
Calosc tej czesci bardziej wyhamowana, spokojniejsza. To chyba dobry ruch. Mamy w tym tekscie (w calosci) prężne tempo, mase emocji. By w tym nie utonac, warto na chwile zwolnic krok. Tutaj to zrobilas.
Fajne, udane sa te przeskoki perspektyw. Mnie najbardziej podoba sie, gdy oko kamery (Twoja proza jest bardzo filmowa) znajduje sie przy kobiecie i patrzymy z jej perspektywy.
Ale wieloperspektywicznosc jest czyms zbawiennym, i to, ze tutaj czasem widzimy oczami ojca (np tu, ta czesc), czasem schodzimy na poziom chlopca - to wszystko buduje powoli cos, nad czym sama wlasnie pracuje, jednak u mnie to takie liryczne zawodzenie, ktore malo komu lezy, ale: splot perpsektyw, ukazenie jednej rzeczy wieloma parami oczu, obchodzenie pewnego zdarzenie, u Ciebie bardziej - zjawiska, problemu, zlozonego problemu - od wielu stron.
Koncowka jest nad wyraz udana, robi wrazenie.
"Policjant żałował, że nie został w drogówce i nie stoi teraz przy którejś z wylotówek, serwując mandaty spieszącym się ludziom. Prosta robota. Prostsza niż słuchanie opowieści o agresywnym mężu i porwanym dziecku, od kobiety, która właśnie powycinała członków swojej rodziny ze sterty zdjęć i zszyła je w łańcuch. Opowiadała o tym, że facet kazał jej połknąć kamienne figurki, jednocześnie nie odrywała wzroku od choinki, na której ze starannością i precyzją rozwieszała "rodzinną" ozdobę.
Obadam te kilometry i minuty, na spokojnie, dzięki za czujne oko :)
"splot perpsektyw, ukazenie jednej rzeczy wieloma parami oczu" - dokładnie, to mi daje więcej możliwości, lubię tak czasem, polecam, w lirycznych Twoich tworach to może być ciekawy zabieg
Filmowość... dziękuję :)
I końcówka, kurde, trochę miałam obawy jak siądzie ten pomysł ale widzę trafiony, uff.
Fajnie.
Dziękuję pięknie i Tobie :)))
Ritha, koncowka jest genialna, i pojawia sie kolejna perspektywa - policjanta. Od strony "uzyskania sprawiedliwosci" przez policje moze byc z typem bardzo ciezko, to sa przejebane sprawy do dojscia swoich praw i fakt, ze zjawia sie funkcjonariusz o takim podjesciu, a nie ksiaze na bialym koniu - brzmi i wyglada bardzo realnie.
Z tymi km nie jestem pewna, tak tylko sugeruje pod sprawdzenie. Tule.
No to i ja jestem.
Na pewno podoba mi się przeniesienie cieżarku na drugą postać. Zmieniasz trajektorie postzregania tylko dwóch barw. Czerni i bieli.
On też ma swój świat. Swój punkt widzenia i ludzi, któzy będą go wspierać. Świetnie tak kreować w odcieniach szarości. Bardzom temu na tak.
"Staruszek swoim zwyczajem siedział tuż obok trociaka, nastawiając małe radyjko na stacje, gdzie ilość szumu ustąpi miejsca wyraźniejszym dźwiękom." - tutaj się zgubiłem i dopiero późniejsze dopisanie, że on to dopiero czyni, mi pomogło. "Nastawiajac" jakoś skojarzyło mi się z czynnością dokonaną, a on to robił w czasie traźniejszym. Może przemyśl: próbując/usiłując nastawić/dostroić?
Uciekła Ci też ta gwiazdka oddzielajaca. W jednym momencie masz od razu po niej tekst, w innym występuje przerwa.
"Słuchał uważnie każdego słowa, zdając sobie sprawę, że zna tylko te twarze syna, jakie tamten zdecyduje się mu pokazać. " - i jeszcze tu mam wątpliwość.
Może:
"Słuchał uważnie każdego słowa, zdając sobie sprawę, że pozna tylko te twarze syna, jakie tamten zdecyduje się mu pokazać."
Lub:
"Słuchał uważnie każdego słowa, zdając sobie sprawę, że zna tylko te twarze syna, które tamten decyduje się ujawnić".
W ogóle jego ojciec, to dla mnie Clint Eastwood odcinka. Świetnie nakreślony i to w obrembie małej tak naprawdę liczby słów. Bije od niego jakaś charyzma. Jak uderzył pięścią, poczułem to.
Tak samo jak jej podróż powrotną i zmarznięte palce.
Fajnie, że to idzie tak, jak w rzeczywistości. Że Superman śpi, Barman gzi się z Robinem, a Fantastyczna Czwórka poprzez wybuch gazu w zajmowanej malinie, jest Fantastycznym – już niczym. (Sorrex, musiałem)
W sensie, że nie ma super zwrotów akcji z pogranicza nierealności czy zbiegów okoliczności, w stylu.
O, cześć. To ja, Twój dawny przyjaciel, obecny komandos na szybkim motorze. Właśnie przejeżdżałem.
Nie. Właśnie nieuchronność jest tu zajebista.
"A może nie? Może to tylko odcienie, może jedynie odpowiednia szerokość otwarcia siebie plus dozowany poziom kultury? Może człowiek powinien być zawsze w miarę spójny? Może powinien być sobą, nie ukrywając niczego? " - rozumiem lawinowy efent napowtarzania, ale 5x może, toż to, kurwa, skandal.
Te ze spiralnego powtarzania zostawić, ale takie jedno "może" wypierdolić.
"A może nie? Może to tylko odcienie, jedynie odpowiednia szerokość otwarcia siebie plus dozowany poziom kultury? Może człowiek powinien być zawsze w miarę spójny? Może powinien być sobą, nie ukrywając niczego? " - nie wiem. Jakoś tak czy cuś.
"Skronie mężczyzny zaczęły piec od pocierania i rozmyślań. Oparty na brzegu popielniczki pet dopalił się sam. " - a to mi się kurewsko podoba i zastosuję u siebie, choć inaczej. Tutaj nie zdradzę jak.
"— Nie chcę tu żadnych awantur — wycedził przez zęby, po czym wstał i wymijając syna, poszedł w stronę drzwi. — W stodole mam sporo drewna do porąbania — rzucił przez ramię. — Rozładuj się trochę. " - to jest bardzo ok, ale tam wyżej też masz "po czym". Może:
"— Nie chcę tu żadnych awantur — wycedził przez zęby,. Następnie wstał i wymijając syna, ruszył w kierunku drzwi. — W stodole mam sporo drewna do porąbania — rzucił przez ramię. — Rozładuj się trochę." - to tak tylko, bo 2x "po czym" razi tylko na 15%
A nieee, czytam na bieżąco. Zaczynam od nowej gwiazdki i co widzę:
"Policjant kilkukrotnie nacisnął dzwonek. Cisza. Zapukał, obszedł dom, po czym po prostu pociągnął klamkę. " - tak, tak. Kolejne "po czym". No to z trzecz po czymów, jedne trzeba na bank unicestwić. Po czym odpocząć ;)
Juhuuu. Jest czwarte "po czym" ;)
"— Proszę, proszę. — Wskazała ręką miejsce na fotelu obok, (po czym) odłożyła igłę do pudełeczka za szpargałami. Zdawała się właśnie skończyć przygotowywanie nietypowej, choinkowej ozdoby." - Pani Ritho, trza tu kurwa pogrzebać. Uczciwie radzę i dziwie się, że nikt Ci jeszcze nie przyjebał za te 4x po czym. Niniejszym, pozostając w uczciwości, przyjebuję ja.
... po czym wracam czytać.
Końcóweczka taka, że – odcinek co piątek o 17 i takie ciche nakłonienie, urwanie, żeby za tydzień zebrać telewidzów. W sensie – intrygująca.
Rozmowa z ojcem bardzo dobra. Esencja tej części.
Parę rzeczy do zmiany.
O żeż kurde w mordex.
Alem napowtarzała :( Pogrzebię, oczywiscie, jak odsapnę deczko. To "może" to jakos tak w tym pedzie... Ale na "po czym" już nie mam alibi.
Syćko obadam. Tutti babolątka.
" rozumiem lawinowy efent napowtarzania, ale 5x może, toż to, kurwa, skandal" :D
<zakrywa rumiano buziuńcie rękawem>
Ojciec mi wyszedł, fajno. Co piatek o 17... hm, kusisz. Nawet by moze nie kolidowalo z innymi rzeczami ;)
Ja juz sie boje serii, Cmyk utknal w koncowce, Trupa w przedbiegach, juz stopuje entuzjazm do moich dluzszych tworow.
Hm. Co nie zmoenia faktu, ze odbior mnie cieszy. Zwlaszcza Twoj. Zwlaszcza pomijajac babole.
Zadowolonam niniejszym .
Dziekuję pieknie :)
"Nastawiła wodę, po czym okutana w polarowy koc usiadła po turecku na kanapie i wykręciła numer alarmowy." – otulona?
Znam podobną historię z życia i ona nie skończyła się dobrze, chociaż na pewno nie tak jak ktokolwiek mógłby się spodziewać...
poczekam na zakończenie Twojej.
Pozdrowienia zostawiam i wiadomo co jeszcze :)
aaa; nie wiem, co mi się w głowie założyło, że to jest ostatnia część.
Będę więc czytał kolejne. Chociaż, przypuszczam, nie spełnisz mojego marzenia, w którym następuje przeskok o kilkanaście lat i pojawia się piękny, symboliczny motyw, gdzie ojciec ginie z ręki syna. Niestety, w rzeczywistości rzadko tak bywa, w rzeczywistości raczej syn staje się ojcem... Ale marzyć można. Co innego pozostaje, gdy wokół rzeczywistość.
...ech. Ale Ty, kurwa, potrafisz pisać takie rzeczy. Brak słów.
pzdr
Heh. Rubio, dzieki piekne. Jestes spoko ziom, jak nie pasi napiszesz, jak pasi napiszesz, jak cos nie halo przestaniesz czytac (bartek mechanik xd), jak nikt nie pokuma pustostanowego twora, Ty kumasz czacze.
Tymbardziej ostatnie zdanie sobie oblukam wzrokiem jeszcze raz :3 Albo i dwa razy...
ps. Zadnych przeskokow w czasie i kamieni spadajacych nagle i niespodziewanie na leb tatuska. Pojde realistycznym torem, bydzie git :)
Pozdro
I ty taki tekst, w grudniu, na Święta pisałaś...
Najgorsze, że niektórzy takie je właśnie mieli...
Piszesz bardzo przekonująco, jakbym tam była i patrzyła z boku.
Pozdrowionka :)
Jeżeli Ty nie sprawisz, że dzieciak wróci do ojca, to nawiedzę Cię w mieszkaniu, gdziekolwiek ten azot z tlenem pożytkujesz!
Jeeeejku, to jest typ prozy, który lubię bardzo. Często uciekam myślami, czytając niektóre teksty, gubię się (we własnych szczególnie), ale tutaj ja podążam razem z narratorem. Pozwalasz odbiorcy w tym wszystkim uczestniczyć. I to jest coś niesamowitego.
Komentarze (53)
"Staruszek swoim zwyczajem siedział tuż obok trociaka," - trociak - niby może być taki żargon, ale trociniak albo coś typu koza - byłoby bardziej zrozumiałe
"— Dziwisz się jej? — Przerwał." - przerwał
"— Nie. — Przerwał po raz kolejny. — Nieważne jaka była." - bez kropy po "nie" - i też małą literą - przerwał
"Skronie mężczyzny zaczęły piec od pocierani i rozmyślań." - pocierań
"Zapukał, odszedł dom, po czym po prostu" - obszedł
Z przecinkami, to gdzieś bym odjął a gdzie indziej dodał... jak zwykle :)
Nie czytałem poprzedniego odcinka, ale załapuję o co biega. Jest klimatyczne niczym w Jezioranach albo u Matysiaków :) Pzdr
Zajebiście, Freya. Życie nad Rozlewiskiem wyjdzie.
Strasznie dużo błędów, już reperuję wszystko (poza trociakiem :p).
Dzięki piękne, pozdrawiam :)
Tutej jest cisza i spokój.
Brzózki, tego typu sprawy.
Tutej jest cisza i spokój.
Brzózki, tego typu sprawy.
No wyjdę z siebie.
Wcale nie było spokojnie.
Wcale a wcale.
Ale mnie nosi...
Każdy dziecka broni, co nie ;) On też jest czyimś dzieckiem. Hehehehehe.
Ale nie było awantur! ;p
Dzięki za wizytę i refleksje :)
Świetny, symboliczny pomysł z łańcuchem w finale.
Ciekawa, mądra sylwetka ojca Roberta.
Ino tak dalej, Ritha, dobrze jest!
Z rzeczy wartych obadania (sorry za ściągnięty od ciebie zwrot:)
"Opowiadała o tym, że facet kazał jej połknąć kamienne figurki, jednocześnie nie odrywała wzroku od choinki, na której ze starannością i precyzją rozwieszała "rodzinną" ozdobę." Brakuje imiesłowu zamiast jakiegoś orzeczenia, nie sądzisz?
"Wskazała ręką miejsce na fotelu obok, po czym odłożyła igłę do pudełeczka za szpargałami. Zdawała się właśnie skończyć przygotowywanie nietypowej, choinkowej ozdoby." - chyba pudełeczka ze szpargałami, ale możliwe, że nie mam racji.
No i niedokonany tu raczej bezokolicznik: kończyć być winien.
"Potem przyniosła rodzinny album, nożyczki i choinkę, którą kupiła dziś rano i wspólne ubieranie której planowała właśnie na ten wieczór." - która, której :)
"Siedzieli vis a vis, milcząc, spoglądając (...)" - jeden imiesłów, nie sądzisz, że warto byłoby zlikwidować?
__________
Czekam na cdn, i to niecierpliwie, bo się mocno wciągnęłam w fabułę.
Pozdrawiam:)
Błędy obadam potem, bo tera czytam romansa, ale już widzę, że raczej wszystkie zasadne.
Z seriami u mnie różnie - często się blokuję niestety :/ Zobaczymy, wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym w mojej głowie.
Dziękuję pięknie raz jeszcze. Motywujesz.
Pozdrawiam :)
Ok ;)
Dzięki, wszak nie musiałaś.
Miłego dnia.
Miłego również :)
Też Was kocham :3
Calosc tej czesci bardziej wyhamowana, spokojniejsza. To chyba dobry ruch. Mamy w tym tekscie (w calosci) prężne tempo, mase emocji. By w tym nie utonac, warto na chwile zwolnic krok. Tutaj to zrobilas.
Fajne, udane sa te przeskoki perspektyw. Mnie najbardziej podoba sie, gdy oko kamery (Twoja proza jest bardzo filmowa) znajduje sie przy kobiecie i patrzymy z jej perspektywy.
Ale wieloperspektywicznosc jest czyms zbawiennym, i to, ze tutaj czasem widzimy oczami ojca (np tu, ta czesc), czasem schodzimy na poziom chlopca - to wszystko buduje powoli cos, nad czym sama wlasnie pracuje, jednak u mnie to takie liryczne zawodzenie, ktore malo komu lezy, ale: splot perpsektyw, ukazenie jednej rzeczy wieloma parami oczu, obchodzenie pewnego zdarzenie, u Ciebie bardziej - zjawiska, problemu, zlozonego problemu - od wielu stron.
Koncowka jest nad wyraz udana, robi wrazenie.
"Policjant żałował, że nie został w drogówce i nie stoi teraz przy którejś z wylotówek, serwując mandaty spieszącym się ludziom. Prosta robota. Prostsza niż słuchanie opowieści o agresywnym mężu i porwanym dziecku, od kobiety, która właśnie powycinała członków swojej rodziny ze sterty zdjęć i zszyła je w łańcuch. Opowiadała o tym, że facet kazał jej połknąć kamienne figurki, jednocześnie nie odrywała wzroku od choinki, na której ze starannością i precyzją rozwieszała "rodzinną" ozdobę.
— Znajdzie pan mojego syna?"
Obadam te kilometry i minuty, na spokojnie, dzięki za czujne oko :)
"splot perpsektyw, ukazenie jednej rzeczy wieloma parami oczu" - dokładnie, to mi daje więcej możliwości, lubię tak czasem, polecam, w lirycznych Twoich tworach to może być ciekawy zabieg
Filmowość... dziękuję :)
I końcówka, kurde, trochę miałam obawy jak siądzie ten pomysł ale widzę trafiony, uff.
Fajnie.
Dziękuję pięknie i Tobie :)))
Z tymi km nie jestem pewna, tak tylko sugeruje pod sprawdzenie. Tule.
Tulę też :)
Na pewno podoba mi się przeniesienie cieżarku na drugą postać. Zmieniasz trajektorie postzregania tylko dwóch barw. Czerni i bieli.
On też ma swój świat. Swój punkt widzenia i ludzi, któzy będą go wspierać. Świetnie tak kreować w odcieniach szarości. Bardzom temu na tak.
"Staruszek swoim zwyczajem siedział tuż obok trociaka, nastawiając małe radyjko na stacje, gdzie ilość szumu ustąpi miejsca wyraźniejszym dźwiękom." - tutaj się zgubiłem i dopiero późniejsze dopisanie, że on to dopiero czyni, mi pomogło. "Nastawiajac" jakoś skojarzyło mi się z czynnością dokonaną, a on to robił w czasie traźniejszym. Może przemyśl: próbując/usiłując nastawić/dostroić?
Uciekła Ci też ta gwiazdka oddzielajaca. W jednym momencie masz od razu po niej tekst, w innym występuje przerwa.
"Słuchał uważnie każdego słowa, zdając sobie sprawę, że zna tylko te twarze syna, jakie tamten zdecyduje się mu pokazać. " - i jeszcze tu mam wątpliwość.
Może:
"Słuchał uważnie każdego słowa, zdając sobie sprawę, że pozna tylko te twarze syna, jakie tamten zdecyduje się mu pokazać."
Lub:
"Słuchał uważnie każdego słowa, zdając sobie sprawę, że zna tylko te twarze syna, które tamten decyduje się ujawnić".
W ogóle jego ojciec, to dla mnie Clint Eastwood odcinka. Świetnie nakreślony i to w obrembie małej tak naprawdę liczby słów. Bije od niego jakaś charyzma. Jak uderzył pięścią, poczułem to.
Tak samo jak jej podróż powrotną i zmarznięte palce.
Fajnie, że to idzie tak, jak w rzeczywistości. Że Superman śpi, Barman gzi się z Robinem, a Fantastyczna Czwórka poprzez wybuch gazu w zajmowanej malinie, jest Fantastycznym – już niczym. (Sorrex, musiałem)
W sensie, że nie ma super zwrotów akcji z pogranicza nierealności czy zbiegów okoliczności, w stylu.
O, cześć. To ja, Twój dawny przyjaciel, obecny komandos na szybkim motorze. Właśnie przejeżdżałem.
Nie. Właśnie nieuchronność jest tu zajebista.
"A może nie? Może to tylko odcienie, może jedynie odpowiednia szerokość otwarcia siebie plus dozowany poziom kultury? Może człowiek powinien być zawsze w miarę spójny? Może powinien być sobą, nie ukrywając niczego? " - rozumiem lawinowy efent napowtarzania, ale 5x może, toż to, kurwa, skandal.
Te ze spiralnego powtarzania zostawić, ale takie jedno "może" wypierdolić.
"A może nie? Może to tylko odcienie, jedynie odpowiednia szerokość otwarcia siebie plus dozowany poziom kultury? Może człowiek powinien być zawsze w miarę spójny? Może powinien być sobą, nie ukrywając niczego? " - nie wiem. Jakoś tak czy cuś.
"Skronie mężczyzny zaczęły piec od pocierania i rozmyślań. Oparty na brzegu popielniczki pet dopalił się sam. " - a to mi się kurewsko podoba i zastosuję u siebie, choć inaczej. Tutaj nie zdradzę jak.
"— Nie chcę tu żadnych awantur — wycedził przez zęby, po czym wstał i wymijając syna, poszedł w stronę drzwi. — W stodole mam sporo drewna do porąbania — rzucił przez ramię. — Rozładuj się trochę. " - to jest bardzo ok, ale tam wyżej też masz "po czym". Może:
"— Nie chcę tu żadnych awantur — wycedził przez zęby,. Następnie wstał i wymijając syna, ruszył w kierunku drzwi. — W stodole mam sporo drewna do porąbania — rzucił przez ramię. — Rozładuj się trochę." - to tak tylko, bo 2x "po czym" razi tylko na 15%
A nieee, czytam na bieżąco. Zaczynam od nowej gwiazdki i co widzę:
"Policjant kilkukrotnie nacisnął dzwonek. Cisza. Zapukał, obszedł dom, po czym po prostu pociągnął klamkę. " - tak, tak. Kolejne "po czym". No to z trzecz po czymów, jedne trzeba na bank unicestwić. Po czym odpocząć ;)
Juhuuu. Jest czwarte "po czym" ;)
"— Proszę, proszę. — Wskazała ręką miejsce na fotelu obok, (po czym) odłożyła igłę do pudełeczka za szpargałami. Zdawała się właśnie skończyć przygotowywanie nietypowej, choinkowej ozdoby." - Pani Ritho, trza tu kurwa pogrzebać. Uczciwie radzę i dziwie się, że nikt Ci jeszcze nie przyjebał za te 4x po czym. Niniejszym, pozostając w uczciwości, przyjebuję ja.
... po czym wracam czytać.
Końcóweczka taka, że – odcinek co piątek o 17 i takie ciche nakłonienie, urwanie, żeby za tydzień zebrać telewidzów. W sensie – intrygująca.
Rozmowa z ojcem bardzo dobra. Esencja tej części.
Parę rzeczy do zmiany.
Ciao
Alem napowtarzała :( Pogrzebię, oczywiscie, jak odsapnę deczko. To "może" to jakos tak w tym pedzie... Ale na "po czym" już nie mam alibi.
Syćko obadam. Tutti babolątka.
" rozumiem lawinowy efent napowtarzania, ale 5x może, toż to, kurwa, skandal" :D
<zakrywa rumiano buziuńcie rękawem>
Ojciec mi wyszedł, fajno. Co piatek o 17... hm, kusisz. Nawet by moze nie kolidowalo z innymi rzeczami ;)
Ja juz sie boje serii, Cmyk utknal w koncowce, Trupa w przedbiegach, juz stopuje entuzjazm do moich dluzszych tworow.
Hm. Co nie zmoenia faktu, ze odbior mnie cieszy. Zwlaszcza Twoj. Zwlaszcza pomijajac babole.
Zadowolonam niniejszym .
Dziekuję pieknie :)
Nie bawie sie tak :( Ni wolno sie nabijac xdd
Znam podobną historię z życia i ona nie skończyła się dobrze, chociaż na pewno nie tak jak ktokolwiek mógłby się spodziewać...
poczekam na zakończenie Twojej.
Pozdrowienia zostawiam i wiadomo co jeszcze :)
okutana , czyli obwinięta, otulona, oplątana itp.
Takich historii zapewne jest wiele, niestety.
Zakonczenia tej nie znam i ja :)
Dziekuję za wizytę, pozdrawiam :)
Będę więc czytał kolejne. Chociaż, przypuszczam, nie spełnisz mojego marzenia, w którym następuje przeskok o kilkanaście lat i pojawia się piękny, symboliczny motyw, gdzie ojciec ginie z ręki syna. Niestety, w rzeczywistości rzadko tak bywa, w rzeczywistości raczej syn staje się ojcem... Ale marzyć można. Co innego pozostaje, gdy wokół rzeczywistość.
...ech. Ale Ty, kurwa, potrafisz pisać takie rzeczy. Brak słów.
pzdr
Tymbardziej ostatnie zdanie sobie oblukam wzrokiem jeszcze raz :3 Albo i dwa razy...
ps. Zadnych przeskokow w czasie i kamieni spadajacych nagle i niespodziewanie na leb tatuska. Pojde realistycznym torem, bydzie git :)
Pozdro
Najgorsze, że niektórzy takie je właśnie mieli...
Piszesz bardzo przekonująco, jakbym tam była i patrzyła z boku.
Pozdrowionka :)
Dziekuję pieknie.
Jeeeejku, to jest typ prozy, który lubię bardzo. Często uciekam myślami, czytając niektóre teksty, gubię się (we własnych szczególnie), ale tutaj ja podążam razem z narratorem. Pozwalasz odbiorcy w tym wszystkim uczestniczyć. I to jest coś niesamowitego.
Fajna energie przekazujesz komentarzami, mordka się cieszy.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania