Poprzednie częściKrótkie uszy elfa #1

Krótkie uszy elfa #2

Boje się...

W tej chwili moją głowę podbija tylko i wyłącznie myśl o niej. O tym, co się teraz stało. Czy to na pewno była Lisell ? Wyglądała jak ona. Nawet zachowywała się jak ona. ~ No może po części. Zamiast mnie zdrowo opieprzyć, po prostu się uśmiechnęła. ~ Rozumiała mnie... To było widać, tylko w jakim sensie ? Czy wiedziała, o czym myślałem ? Czy po prostu zauważyła mój niepokój ? Czy to dla tego się uśmiechnęła ?

Szlak ! Zadaję za dużo pytań, jak zwykle. Mimo tego, że na myśl nasuwają mi się dziesiątki innych, muszę się skupić teraz tylko i wyłącznie na jednym. Gdzie do jasnej cholery jestem.

Nagle w kolejnym momencie coś się zmieniło. Zmieniło się i tego nie dało się nie dostrzec. Jednak kiedy widzisz taką zmianę, nie wiesz, czy możesz jej ufać.

Nagle przeniosłem się do miejsca, w którym się obudziłem, kilka kroków dalej. Co najlepsze dalej leżałem, a ziemia jeszcze była zagrzana od mojego ciepła. Na miejscu, gdzie była Lisell... ~ To znaczy chyba była. Teraz to ja już w nic chyba nie mogę wierzyć.~ nie ma żadnych śladów ognia. Nie ma nawet żadnego śladu po tym, że ktoś mógłby tam stać przed momentem.

Po jednej chwili mijała druga. Kolejna trwająca ułamek sekundy, a zmieniająca tak dużo. Wydająca się trwać wieczność. Usłyszałem to, to czyli wszystko. Nagle strumyk okazał się być głośno szumiącą rzeczką, a wiatr już nie kołysze drzewami tak cicho. BA ! Wcześniej w ogóle nie było najmniejszego szelestu tych drzew. Jeszcze do tego, jest rano, dwie minuty temu też było rano, czy ptaki zaczęły nagle śpiewać ? Wszystkie w tym samym momencie ? Nie jestem ornitologiem, ale wydaje mi się to co najmniej dziwne.

- Hej Shorty tu jesteś ! -Usłyszałem ten głos znowu. Miły głos kobiety. Rozejrzałem się w koło i zza drzew widziałem tę kobietę. Piękną kobietę o jasno miedziowych włosach. zaplątanych w dwa przeplatańce od przodu do tyłu, przechodziły jej za uszami. Z daleka mogłem dostrzec, że miała duże uszy. Uszy o dość nienaturalnym kształcie i rozmiarze. Duże lekko odstające szpiczaste jakby zaostrzane na górze. I miała tak wyrazisty jasnoniebieski kolor oczu. Dostrzegłem je z takiej odległości... To też jest niespotykane.

Zaczęła podchodzić bliżej, a ja wciąż patrzyłem się na nią jak głupi. Gdy zbliżyła się troszkę bardziej, zaczęła biec jak szalona. Gdy dobiegła do mnie dość blisko, rzuciła się na mnie ze łzami w oczach.

- Tu jesteś - Głos jej się łamał - Tak się martwiliśmy ! -

Nie mam zielonego pojęcia o co jej może chodzić. Nawet jej nie znam. Mimo tego nie mam w zwyczaju odpychać płaczących dziewczyn od siebie. Więc pozwoliłem jej jeszcze chwilę mnie uściskać.

- Hej... Sorka, że pytam, ale gdzie jesteśmy ? - Musiałem się zapytać, potrzebuję jakichkolwiek informacji.

- Koło Helen. Nie mam nawet zielonego pojęcia, jaki cudem sam tutaj doszedłeś. Musisz być strasznie głodny. - Jak tylko o tym wspomniała, zaczęło mi burczeć w brzuchu. Poczułem się nagle, jakbym nie jadł co najmniej z tydzień.

- Chodź, niedaleko w dole strumienia czeka na nas koń. - Dosyć się zdziwiłem, jaki koń ? Ja w żuciu nie widziałem jeszcze konia. Jedyne co to na YouTubie czy na Google...

- Przed zmierzchem powinniśmy być już w domu. Jednak nie będę ci kazać, tyle czekać na jedzenie. Mam ze sobą sakiewkę miedziaków. Zawitamy do przyrożnej karczmy. -

Nie mam pojęcia co jej odpowiedzieć, nawet nie znam jej imienia, a mam wrażenie, że ona zna mnie całe, życie...

- A może jakiś FastFood ? - Tylko taki nie winny, żarcik... Jestem strasznie zdezorientowany, muszę jakoś rozluźnić atmosferę.

Kobieta spojrzała się na mnie dziwnym wzrokiem - Ty zawsze musisz powiedzieć coś głupiego ? -

Wstałem z ziemi. Zaczyna mi się ona odbijać na tyłku... Ona wstała zaraz za mną, co przyprawiło mi niezły dyskomfort, bowiem jak tylko wstałem, straciłem równowagę i przechyliłem się w tył. To już miała być moja druga gleba dzisiaj iii... wolałbym, żeby tak było. Jednak ona postanowiła mnie złapać.

- Dzięki moja drogaa... - I puf, gafa. Zapomniałem, że nie znam jej imienia.

- Eladiera. - Eladiera ? Co to za imię, pierwszy raz je słyszę.

- Pewnie, przez ten czas, bez jedzenia i picia, jesteś tak osłabiony, że mało co pamiętasz. -

- Możemy już iść po twojego konia ? - Spojrzała się znowu jak na dziwaka, ale odpowiedziała z uśmiechem.

- Przecież to twój koń, mnie nie stać na taki luksus. Więc powiedziałeś, że w razie konieczności mogę go pożyczyć. A teraz chyba była taka konieczność. Prawda ? -

 

Michał.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Ritha 11.04.2019
    Hello
    Pierwsza i najważniejsza sprawa – przed pytajnikami i wykrzyknikami nie dajemy spacji.

    „Boje się...” – Boję*
    „Szlak ! Zadaję za dużo pytań, jak zwykle.” – Szlag*
    „Gdzie do jasnej cholery jestem.” – pytajnik na końcu
    „nie mogę wierzyć.~ nie ma żadnych” – tu jest coś nie tak, masz kropkę, potem z małej, brak spacji i celu używania tego ~ też nie do końca pojmuję
    „o jasno miedziowych włosach. zaplątanych w dwa przeplatance” – przecinek zamiast kropki
    „- Koło Helen. Nie mam nawet zielonego pojęcia, jaki cudem sam tutaj doszedłeś” – jakim*
    „że ona zna mnie całe, życie...” przecinek zbędny
    „Zaczyna mi się ona odbijać na tyłku... Ona wstała zaraz za mną” – powtórzenie 2 x „ona”

    Hm, wydaje mi się to miejscami deczko przegadane, to raz, a dwa trochę się pogubiłam. Spotkanie nieznajomej i wątek z koniem zaciekawiające.
    Czwóreczkę zostawiam.
    Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania