Krótko o amerykańskim pick-upie.
Stoję dziś pod Urzędem Gminy, czekam, aż ciężarówka przestanie blokować wyjazd z uliczki. Za ciężarówką stanął pick-up, należący widać do kogoś znanego w gminie. Pod urzędem, obok mnie, na odjazd ciężarówki czeka dwóch facetów. I tak sobie rozmawiają:
- A ja to w ogóle żniwa w tym roku to nie wiem jak, bo syn za granicę pojechał, córa z zięciem też, no i wiesz... - Wzdychał jeden, z klapkiem opartym o felgę odrapanego VW Transportera.
- A to nie przyjadą...? Moi przyjadą... - Wzdychał ten drugi, trzymając peta w stulonej dłoni.
Ja nic, stoję. Udaję, że nie słucham.
Wraca ten z pickupa. Wsiada, odpala, ale po chwili wyłącza silnik, wybiega i wraca do Urzędu.
- Jak się nie ma w glowie, to się ma w nogach, hłehe. - Powiedział ten z petem.
- Hłehehe.
- Ten, pukap, ten, amerykański...
Stary Hilux, aha, amerykański.
- To amerykański pomysł, takie auto, nie?
Ten drugi wzruszył ramionami.
- Ta, amerykański, ja ci mówię.
- No, amerykański. - Potwierdził tamten.
- A szwagier miał takiego poloneza, że z paką, a osobowy.
- Tee, Karlik! - krzyknął nagle do zbliżającego się właściciela Toyoty.
- Co?
- Ile ci ten amerykański wózek pali, co?
- Piętnaście, dwadzieścia litrów gazu na setkę, trochę więcej przy obciążeniu, a co?
Tamci nic. Facet wsiadł do pickupa, wykręcił, pojechał.
- Działeś, Marian, na gaz se przerobił. Srebrny amerykański...
Dalej nie słyszałem, bo ciężarówka zagłuszyła świat na moment, i odjechała. Poszedłem do auta, ale usłyszałem jeszcze:
- ...ekonomicznie, hłehehe.
-Hehe...
A potem jeden zaniósł się kaszlem i to było ostatnie, co słyszałem.
Komentarze (11)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania