Krótko o czekaniu
Siedzę pod apteką, czekam na Rudą. Idą trzy babki, mówią w jakimś dziwnym narzeczu. Jedna podchodzi, pyta po polsku:
- Przechodziła tędy moja siostra, taka wysoka, czarnowłosa?
- Nie wiem, ledwo siadłem. - Odpowiadam. Ona się odwraca do tamtych i pluplyplu po tamtemu narzeczu, i idą.
Czekam dalej. Podchodzi do mnie facet. Siada na ławce obok.
- Daj pan ogień. - Mówi, z wyciągniętym, gotowym do odpalenia papierosem.
- Nie mam, nie palę.
- A, co pan pierdolisz, ja pana tu widziałem już nie raz, jak pan paliłeś; tu pan na ławce siedziałeś i paliłeś! Co pan opowiadasz, nie chcesz dać, to powiedz!
No co jest, kurw... Odwracam się,do chłopka, patrzę mu w twarz, i mówię:
- Pół roku już nie palę, panie, kurwa, nie mam ognia, nie mam fajek, kurwa, weź pan, idź i komuś innemu kopć i dupę zawracaj, dobra? Ja tu na babę czekam.
A koleś:
- Ale przypał, hokeista!
I poszedł. A właściwie: odbiegł, jakby go sto diabłów goniło.
Wychodzi Ruda z apteki. Patrzy na gościa, na mnie, i mówi:
- Coś mu powiedział?
Opowiedziałem jej. A ona:
- Sprinter jakiś, pewnie. Chodźmy.
I poszliśmy.
Komentarze (39)
Jestem syRenką! Arielką xD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania