Poprzednie częściKruk - prolog (świat wiedźmina)

Kruk - rozdział 14 (świat wiedźmina)

Las szumiał cicho, bujając się flegmatycznie. Promienie popołudniowego słońca przedzierały się przez rozłożyste korony, usiłując skąpać matecznik w nikłym blasku. Lelki i czyżyki rozświergotały się na dobre, w akompaniamencie rytmicznego pukania dzięcioła. To był naprawdę piękny dzień...

- Kantujesz, kurwiarzu! - rozległ się krzyk, który echem poniósł się między drzewami. Ptaki z donośnym biciem skrzydełek pierzchnęły z pobliskich gałęzi, opuszczając pospiesznie okolicę rozbitego pośrodku kniei obozu.

- Ja kantuje? Ja?! - wrzasnął drugi z krasnoludów, walnąwszy pięścią w sosnowy pieniek. Karty rozsypały się dookoła.

- A ty, bucu zasrany!

- Jak zaraz wstanę, jak pierdolnę pałą to...!

- To co?!

- Caelm, evellienn! - szczeknął jasnowłosy elf, do niedawna przyglądający się rozgrywce. Zainteresowanie widowiskiem stracił, gdy poleciały pierwsze oskarżenia, a gracze kompletnie porzucili trwający pojedynek, skupiając się na coraz to obraźliwszych docinkach. Początkowo było to całkiem niezłą rozrywką, urozmaicającą wolny czas, którego niekiedy mieli aż nadmiar, jednak po pierwszych dziesięciu razach, stało się to zwyczajnie nudne i monotonne. Za każdym razem finał wyglądał tak samo.

- Spokój? SPOKÓJ?! Jak ja mam być, kurwa, spokojny?! Od kanciarzy mnie wyzywa, cieć pieprzony!

- Caelm, thaess aep - westchnęła siedząca nieopodal elfka, głaszcząc wiewiórczy ogon przypięty do paska obcisłych spodni. Na pięknej twarzy, prócz znużenia, widoczna była irytacja. - Deireadh.

- Tairill, sama widziałaś...

- Widziałam - odparła, przerywając krasnoludowi w połowie zdania. Odgarnęła kosmyk długich, czekoladowych włosów, po czym skrzywiła się nieładnie, krzyżując ręce na wydekoltowanej piersi. - Widziałam żeście więcej krzyku narobili, niż gry było w całym tym waszym Gwincie.

Oba krasnoludy łypnęły na siebie niechętnie, po czym rzuciły karty, straciwszy chęć do dalszego kontynuowania zaciętej batalii.

- Tak właściwie, to gdzie podział się Iorweth? - zagadnął ten o brodzie przeplatanej pasmami siwizny, siadając ciężko na kępie mchów, nieopodal reszty kompanii, która umiała sobie czas żuciem pasów suszonego mięsa i gorzałką. - Nie widziałem go od dwóch dzionków chyba.

- Pewnie się gdzieś szwenda i węszy, albo pojechał, do którejś z kryjówek na drugim krańcu boru. Deleb gadał coś o rekonesansie...

- Powiedziałbym, że poszedł sobie poszukać uciechy w pochędóżce, ale Tairill jest przecie z nami! - parsknął drugi, drapiąc się po łysej głowie. Pozostałe krasnoludy wybuchnęły gromkim śmiechem. Jasnowłosy elf westchnął tylko, odwróciwszy głowę od bladej ze wściekłości twarzy Tairill, która widocznie oburzona, zerwała się na równe nogi. Wiedział doskonale, że nie wyniknie z tego nic dobrego.

- Gar'ean! - wysyczała wściekle, mrużąc piwne oczy o kształcie migdałów. - Iorweth jest naszym dowódcą, szanuję go i jeśli będzie trzeba oddam za niego życie. Nie jest jebaczem waszego pokroju, jest idealistą walczącym w słusznej sprawie. W sprawie nie tylko swojej czy mojej, ale waszej i wszystkich Starszych Ras od wieków poniżanych przez dh'oine, którzy zabrali nam wszystko co mieliśmy - nasze ziemie, domy i godność.

Brodata zgraja jaka jeszcze przed chwilą rechotała paskudnie, kpiąc z uniesienia kobiety, teraz zamilkła zupełnie, szczerze zmieszana słowami elfiej piękności. Ta skrzyżowała ręce na piersi, lustrując z wyższością wszystkich po kolei.

- Kpijcie dalej, karły, ale pamiętajcie komu zawdzięczacie swoje marne żywota. Bo gdyby nie Iorweth wasze ścierwa już dawno gniłyby w rynsztokach ludzkich miast. - To powiedziawszy odwróciła się, po czym kołysząc kształtnymi biodrami, zniknęła w bujnych zaroślach. Jeszcze długo po tym nikt nie odważył się odezwać choćby słowem.

* * *

W powietrzu unosił się smród ryb, gówna i wilgoci. Zarred nie spodziewał się żadnych rewelacji po okrytym złą sławą niewielkim mieście, leżącym na temersko-kedweńsko-aedirnskiej granicy, jednak gdy tylko przybili do portu rychło okazało się, że Flotsam w pełni zasługiwało na zatrważająco niską renomę. Mieścina była zapuszczona i zaniedbana. Omszałe domy przypominały bardziej baraki niż obiekty mieszkalne, zaś mianem "dróg" miejscowi określali kupę chlupiącego pod nogami błota. Wszędzie wałęsały się bezpańskie psy, ujadające z głodu bądź naturalnej głupoty, mieszkańcy zaś sprawiali wrażenie chorych lub samo co wyleczonych po pladze zarazy, pozostawiając na szarych twarzach jedynie niechęć i obojętność.

- Doprawdy, urocze miejsce - mruknął profesor, patrząc na elfa spode łba. - Myślę, że to kwestia czasu aż wkrótce nie będziesz mógł się od niego uwolnić. Dosłownie...

- Żegnaj, Arto. - Głos Zarreda wyprany był z jakichkolwiek emocji. - Mam szczerą nadzieję, że więcej się nie spotkamy.

- Nadzieja matką głupich - odparł uczony pod nosem, odprowadzając całą trójkę spojrzeniem zza krągłych okularów. Wkrótce potem koga handlowa odbiła od brzegu, po czym z nurtem Pontaru zniknęła za drzewami. Z miasta dobiegło ich ponure bicie dzwonów. Wybiła dwunasta.

- Stać, kto wyście? - Strażnik w przerdzewiałym pancerzu i zatartym nań herbie, wstrzymał przejezdnych uniesieniem dłoni.

- Me miano Brusald Wern, profesor historii Akademii Oxenfurckiej. To mój ochroniarz, Deb, nie jest zbyt bystry, ale swoją robotę wykonuje należycie, a to moja córka, Inka. Uwielbia podróże, mała, ciekawa świata istotka. - To powiedziawszy, poczochrał pieszczotliwie rude kudły, na co dziewczynka uśmiechnęła się wymuszenie.

- Kocham cię, tatku - mruknęła przez zęby.

- Macie jakie dokumenty? - spytał żołdak, pociągnąwszy bulwiastym nosem. Po samej gębie widać było, iż nie należał do najinteligentniejszych. Była to przewaga jaką zamierzali wykorzystać. Brus niespodziewanie zachłysnął się powietrzem, a następnie uniósł dłoń do piersi, iście teatralnym gestem.

- Jak śmiesz?! - zakrzyknął. - Jak śmiesz?! Jeszcze słowo, prostaku, a karzę się prowadzić do samego komendanta Derwisza. Nie chcesz wiedzieć jakie mogą czekać cię konsekwencje! Skórę z ciebie pasami będą rwać! Nawet nie zdajesz sobie sprawy kim jestem! Skandal! Skandal!

Zarred usiłował się nie uśmiechać, choć szczerze powiedziawszy przychodziło mu to z trudem. Brus, musiał to przyznać, miał prawdziwy talent aktorski. Sam mało co nie uwierzył w historyjkę nadętego buca pokroju Deleriee. Gdyby przybył do Flotsam w pojedynkę miałby niemały problem z wytłumaczeniem się strażnikowi. Był kiepskim kłamcą.

- P-proszę, wybaczcie, panie... - Na gębie patentowanego idioty pojawiło się zmieszanie. - I witamy we Flotsam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Dark1 19.01.2017
    Widzę, że świetnie odnajdujesz się w takowych klimatach. Styl lekki, przyjemny mimo dość charakterystycznej stylizacji. Pozbieraj to w całość, dopracuj i pchnij może w stronę jakiegoś wydawnictwa. Jedyne co mogę doradzić to eksperymentowanie z tym gatunkiem. Brakuje czegoś nowego, świeżego. Kto wie, może przypadnie to Tobie w udziale...
  • Ewoile 19.01.2017
    No proszę, jaka miła niespodzianka. Tak, jeśli mam być szczera to te klimaty skradły moje serce i pisanie w nich sprawia mi największą przyjemność. Nie wiem czy to akurat by przeszło, bo świat nie jest stworzony przeze mnie a przez Sapkowskiego. Mam wrażenie, że wydawnictwa nie są zbyt chętne do zabierania się za fanfiction czy temu podobne twory.
    Wierz mi, cały ten czas, który poświęcam na pisanie jest dla mnie ćwiczeniem i służy rozwijaniu mojego warsztatu, bo w przyszłości, gdy już uznam, że to ten czas mam zamiar spróbować swoich sił. Zaczęłam już pracować nad zarysami świata, fabuły i nowej, nieistniejącej jeszcze rasy - zdaję sobie sprawę, że coś takiego nie powstaje w tydzień. Czy mi się mi się uda? Nie mam pojęcia, ale jest to już nie tylko marzenie, a cel, do którego będę za wszelką cenę dążyć ;))
    Bardzo mnie cieszą Twoje słowa i są mobilizacją, za jaką jestem wdzięczna. Dziękuję za odwiedziny i komentarz ;))
  • Ozar 28.03.2018
    Jestem. Ten Brus to pewnie znowu ktoś inny niż ten za kogo sie podaje. Kurdę masz talent do gmatwania wątków bez zbędnej psychologii. Bardzo dobrze opisałaś podejście kogoś znacznego do zwykłego wartownika. Jak widzę kumasz świat fantasy i dlatego to co napisałem w komentarzu do poprzedniego odcinka jest nadal aktualne. Kobieto, za dobrze piszesz , żeby tworzyć kolejne wersje powielania twórczości Sapkowskiego. Wierz mi, wiem co pisze, bo czytam fantasy od dziecka, więc już ze 289 lat jak mniemam.
  • Ozar 28.03.2018
    Czy to koniec Kruka? Kurde smutno mi...
  • Ewoile 30.03.2018
    Ozar, Brus nie podaje się (z tego co pamiętam XD) za nikogo, on wręcz podaje się za NIKOGO XD Nie powiedział chyba nic konkretnego o sobie, jest dyskretny i tajemniczy, to na pewno. I coś ukrywa (najgorsze, że już nie pamiętam co! XD).
    W fantasy siedzę, tak jak Ty - od dziecka, a dokładniej; od trzeciej klasy podstawówki - wtedy w ręce wpadł mi Wiedźmin i od tamtej pory jedyne, co czytam, to fantasy, więc ja wręcz mam obowiązek być obcykana XD
    Nie, to nie koniec Kruka. Mam gdzieś na dysku jeszcze rozdział chyba. Opowiadanie miało mieć naprawdę zajebistą, rozbudowaną fabułę, plany były rozległe, ale wykruszyli się czytelnicy i nie miałam motywacji do pisania. A teraz, po tych prawie dwóch latach, kompletnie zapomniałam, co tak naprawdę miało dziać się dalej, dokąd to wszystko miało prowadzić, co z profesorem, o jakie interesy chodzi Brusowi i Odrinowi, naprawdę nie pamiętam, czego cholernie żałuję. I nie wiem przez to, co dalej robić z Krukiem.
  • Ozar 30.03.2018
    Ewoile Ja pie......e ty masz 20 lat!!! Szczęka mi spadła, nie zakopała się pod ziemią. Kufra ja zacząłem pisać mając 23 lata i tworzyłem takie bzdety, że dzisiaj mi resztki włosów staja deba jak to czytam. Jesli masz tyle lat i tak piszesz, to znaczy że masz ogromny talent. Dlaczego? Bo ja pisać artykuły uczyłem sie 20 lat nim osiągnąłem obecny poziom, a ty piszesz prozę na takim poziomie jak ja artykuły. Kurdę aż ci zazdroszczę. Hahahahahahaha to jak będziesz w moim wieku, to bedziesz miała za sobą całą bibliotekę swoich książek. Wierz mi, tak będzie. To jest tak. Jedni mają talent i dokładają do niego pracę, a inni go nie mają i muszą niczym dziecko uczyć się wszystkiego powoli. Ty masz, ja nie i dlatego potrafisz tak pisać, bez wielu lat nauki. Powinnaś pomysleć całkiem serio o pisaniu, choć to bieda i nędza a żyć się z tego nie da. Jednak zmarnować talent byłoby jeszcze wiekszym grzechem, nie do Boga... Do siebie!!!
  • Ewoile 30.03.2018
    Ozar, haha, w takim razie zgaduję, że miałeś mnie za starszą, na ile stawiałeś? Dwudziecha będzie za rok, w lutym, teraz mam jeszcze dziewiętnaści... jakie "jeszcze"? Dziewiętnastkę mam od miecha/dwóch, ale można w sumie już zaokrąglić, w końcu czym jest rok.
    Ale w takim razie cholernie się cieszę, że moje teksty są dojrzalsze niż wskazywałby na to wiek. Ludzie rodzą się z różnymi umiejętnościami, jedni mają zajebisty wokal albo słuch, inni ścisłe umysły naukowców, a niektórzy mają po prostu gadane. Nie wiem, czy moją zdolnością jest pisanie, gdy wspominam swoje początki (zaczęłam gdzieś w trzeciej/czwartej klasie podstawówki, po skończeniu całej sagi wiedźmińskiej) były... raczej się domyślasz, jakie były. To więc nie tak, że jako bobas wzięłam długopis do ręki i zostawiałam za sobą złote litery. To co potrafię teraz to owoc tych (około) 11 lat pisania - od prostych historyjek o "krulach" po... po to co widać dziś :) Na pewno inaczej jest zaczynać będąc już dorosłym, dojrzałym człowiekiem, mając jakieś słownictwo i wiedzę, ja byłam smarkiem, uczyłam się na bazie Wiedźmina, próbowałam stylizować swoje opowiadania na Sapkowskiego. Z czasem nauczyłam się składać logiczne zdania, zapisywać poprawnie dialogi, a potem - potem szło już z górki. W takie "prawdziwe" pisanie bawię się od jakiś, nie wiem, pięciu lat? Coś takiego, ale naprawdę cieszę się, że te lata pracy przyniosły efekty. Tylko nie pomyśl sobie, że siedziałam przez ten czas z nosem w poradnikach czy coś, po prostu... po prostu pisałam. Możesz i masz rację, że mam do tego dryg, smykałkę, być może to jest moja zdolność - chciałabym.
    Aj, nic nie mów, sporo czytałam na temat wydawnictw, pisarstwa zawodowego i płac - to już nawet nie śmieszne, to bulwersujące, że najmniej zarabia twórca, który na stworzenie dzieła pracował latami, zarywając nie raz noce, wyrywając sobie włosy z głowy i przeklinając dzień własnych narodzin. A średnio nie zarabia nawet średniej krajowej. To już jest, za przeproszeniem, PIERDOLONY SKANDAL. A hurtownie 60% zysków - za co się pytam, ZA CO?! Przepraszam, ale zawsze się unoszę przy tym temacie XD
    Z pisania nie zrezygnuję nigdy - to jest coś co kocham, coś co jest moją pasją i co chciałabym w życiu (mimo płac) robić. Mam nadzieję, że kiedyś się uda, choć wbić się jest ciężko. Pilipuk starał się 11 lat zanim go wreszcie wydali. 11 lat. To ponad połowa mojego życia...
  • Ozar 30.03.2018
    Ewoile hahahahahah dawałem ci tak cirka 30 lat i rzem się przejechał. Może właśnie to, że zaczęłaś tak młodo poszło tak szybko. Niestety im człowiek starszy tym mu gorzej idzie przyswajanie wiedzy. A co do wydawnictw powiem tylko tyle, że znam ten ból bardzo, bardzo dokładnie z własnego podwórka. To, co oferują wydawcy to jakaś kosmiczna kpina. Jak chcesz napisz do mnie na priv znajdziesz na moim profilu o mnie, to ci wyśle przykładowa umowę z wydawnictwa. Kurwa tylko siąść i płakać, ale tak to jest. Ja w tym temacie znam większość pytań i odpowiedzi, więc jak by co pytaj. Kochasz pisanie to mi sie podoba, ale uważaj, bardzo uważaj, szczególnie wysyłając jakiś tekst do wydawnictwa. Dlaczego? Mnie kiedyś zbryzgał z błotem jeden taki kufa pseudo redaktor. Tak mnie zdołował, że miałem 15 lat przerwy w pisaniu prozy. Postanowiłem sobie, że za cholerę juz nic nie napisze. Pisałem tylko artykuły. Na szczęście miłość do wojny i fantasy pozwoliła mi wrócic do pisania prozy. Jak widzisz mam za sobą ponad 30 lat pisania, ale w tym prozy nie więcej jak 10.
  • Ozar 30.03.2018
    Ozar Wydawnictwa to temat rzeka, moge pisac i pisać, ale nie będą to dobre wieści niestety.
  • Ewoile 31.03.2018
    Ozar, Hahaha, prawie trafiłeś! XD
    Wydawnictwa to dla mnie temat-zagadka, niby czytałam jakieś artykuły, ale na ile są prawdziwe i na ile wierne rzeczywistości - nie wiem. Dlatego chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej z pewniejszego źrodła. I dzięki wielkie w ogóle za taką możliwość, nie ma jak info z pierwszej ręki.
    Nie no, ale to już jest zwykłe chamstwo. Nawet jeśli ktoś pisałby po prostu źle, moim zdaniem po wysłaniu takiego tekstu osoba z wydawnictwa, która go czyta, nie powinna w żaden sposób powiadać się na jego temat - dobry? Bierzemy. Zły? Dziękujemy, ale nie. Koniec, kropka. A nie wyzywanie się na człowieku. Ja jeszcze nie wysyłałam nic do żadnego wydawnictwa, także o swoich przeżyciach nic jeszcze powiedzieć nie mogę. Jedyne co, to próbowałam brać udział w jakiś konkursach, ale nie ma żadnych efektów. To mnie trochę demotywuj, bo zaraz sobie myślę - "skoro nie mogę wygrać głupiego konkursu, jakim cudem niby zostać przyjęta ze swoim tekstem do wydawnictwa?". Ale staram się tym nie sugerować.
    A artykuły gdzieś publikujesz?
  • Ozar 01.04.2018
    Ewoile Mogę ci napisać wiele rzeczy o wydawnictwach, a także wykaz co ważniejszych, a także wzór umowy itd. Jednak na maila nie tu (kiedyś coś napisałem na innym portalu i dostałem spore baty). Dokładnie opisze ma mail. Napisz do mnie na rodgar25@wp.pl. A co do artykułów to na kilku portalach, ale głównie na Historyk.eu tam jestem jako Markiz. Jest tam około 100 moich tekstów. Co do konkursów, to sobie daruj, tam najpierw ustala sie kto ma wygrać, a potem organizuje konkurs (znam to z życia, kilka razy tak organizowano konkursy).
  • Kapelusznik 04.11.2018
    Cóż... to chyba koniec tej podróży...
    Bardzo mi się podobała, nie skłamię, cała seria zasługuje na piękne 5/5, szkoda jedynie że urywasz w takim a nie innym momencie.
    Ten rozdział jest dość... krótki, więc skupie się na ocenie całej historii.

    Po pierwsze - używasz pięknego języka, idealnie wpisującego się w ramy Wiedźmina
    Opisy są dokładne i pozwalają zobrazować sobie każdą sytuację, a dialogi są dobrze rozbudowane
    - Ponownie - wielkie propsy za język elficki
    Bandycka gawęda też świetnie ci wyszła - skłamałbym gdybym zaprzeczył
    Postacie: Charakterystyczne, kontrastujące z otoczeniem i między samymi sobą - niesamowicie mi się podobają
    Klimat jaki wprowadzasz jest naprawdę przejmujący i wciągający - co jest chyba najważniejsze
    A co najistotniejsze - dajesz czytelnikowi myśleć - podejrzewać co się dzieje - dawać podpowiedzi jak działa świat
    "Nie ma przypadków" - w jednym z rozdziałów, wydaje mi się jednym z tych cichych haseł

    Mógłbym szukać dziury w całym - ale tego nie zrobię - szukanie zajęłoby zbyt wiele mojego czasu

    Jako czytelnik i jako twórca
    Chylę czoła przed twoimi umiejętnościami

    Teraz muszę się zabrać za Łowczynię...

    Mam dobre przeczucia

    Ponownie chylę czoła i pozdrawiam serdecznie
    Kapelusznik
  • Ewoile 08.11.2018
    Też bardzo tego żałuję, ale nic nie mogę na to poradzić - siła wyższa. Ale nie wykluczam, że kiedyś do Kruka wrócę, wręcz przeciwnie, bo plany i pomysły były naprawdę sporych rozmiarów i szkoda by było rzucić to w cholerę.

    Bardzo Ci dziękuję. Za wszystko. Od faktu, że w ogóle postanowiłeś do mnie zajrzeć i przebrnąłeś przez moje pierwsze opowiadanie opublikowane na tym portalu, po komentarze, uwagi i wszystkie ciepłe słowa, którymi mnie uraczyłeś. Naprawdę miło mi było gościć Cię na kartach Kruka i mam nadzieję, że uda Ci się dotrzeć do Łowczyni.

    Jeszcze raz dzięki i z szerokim uśmiechem cieplutko pozdrawiam ;)
  • Kapelusznik 08.11.2018
    Ewoile
    Również pozdrawiam
    Powiedz - lista pod pierwszym rozdziałem "Kruka" jakoś ci pomaga?
    Na razie też jestem w wirze nauki - piszę trochę mniej - ale za Łowczynię się zabiorę za jakiś czas
    Spodziewaj się mnie pod każdym rozdziałem :D
    Pozdrawiam i kłaniam się nisko
    Kapelusznik
  • Ewoile 08.11.2018
    Ani tak, ani nie - wszystkie podane przez Ciebie pozycje zapisałam sobie w notatkach i czekają na bardzo wyczekiwany przeze mnie dzień, w którym stwierdzę "wow, nie mam nic do roboty, żadne sprawy mnie nie naglą, mogę poczytać to na co mam ochotę!". Na razie jestem w wirze obowiązków - w tygodniu robota i ogarnianie domu, w weekendy od rana do wieczora na studiach. Czasu dla siebie mam prawie tyle co nic, więc jeśli akurat nie rzucę się do wyra albo nie zalegnę pod kocykiem oglądając coś dla odmóżdżenia, piszę, by zachować regularność i nie wypaść z formy. No i bo czytelnicy czekają, a że trochę się ich uzbierało (razem z wattem), szkoda by było nie iść za ciosem albo zwyczajnie ich potracić. Jakby nie było myśl, że są ludzie, którzy czekają na kolejne rozdziały są głównym motorem napędzającym mnie do pracy... Taa, jak zwykle zboczyłam z tematu... Krótko rzecz ujmując - w wolnym czasie zacznę czytać :)
    Cieszę się już na samą myśl i doczekać wprost nie mogę ^^
    Dygam dystyngowanie i, miejmy nadzieję, do rychłego ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania