Poprzednie częściKryształ nadziei- Prolog

Kryształ nadziei cz.11

Pioruny ciskały wprost w ziemie. Niszcząc wszystko wkoło. Deszcz lał się potokami, nikt nie jednak nie wiedział, że to gwiazdy opłakują stratę ukochanej siostry. A tymczasem Nadzieja wraz Janem zmierzała do klasztoru. A wtym samym czasie Lili szukała po całym zamku Jakuba. Szukała go godzinę, i wreszcie pogrążonego w zadumie.

– Jakubie to nie czas, na zadumę. Jan wykonał za nas połowe zadania. Możemy ruszać w drogę.

– Lili, czy my dobrze robimy. Przez to wszystko złamałem obietnice daną ojcu. Czy nie starczy takie życie jak teraz?

– Wiesz, że do szczęścia prócz ciebie nic mi nie trzeba.

- Więc czy nie możemy, żyć jak dwoje kochających się ludzi. W tym zamku?

- Ale jesteśmy już tak blisko, a ty chcesz się wycofać?

- Jeśli tak na tym zależy to dobrze. Zarządź że wyruszamy jutro rano.

Tym czasem Jan, i Nadzieja szli aż dopadł ich świt. Świat stał się jakiś inny. Tylko Nadzieja zaczęła słabnąć, upadła by na ziemie gdyby nie jej towarzysz. Jan wcale nie czuł, że trzyma gwiazde. Była lekka niczym piórko.

- Nadzijo obudz się. Jest dzień.

- Właśnie, jest dzień. A jakby nie było ja jestem choć upadłą to gwiazdą. I śpię właśnie w dzień.

- Ale nie mamy czasu.

- Tak ludzie wy go nigdy nie macie.

- Dobrze śpij, mi też się przyda drzemka.

Tak więc rozbili obóz, i ogarną ich sen. Nadzieja czuła się niespokojnie. Bowiem śnili jej się mroczni bracia, jej ostatnia nadzieja ratunku.

- Wiatj Nadziejo. Nic się nie nie zmieniłaś.

- Witaj Gromie. Ty też uprzejmy jak zawsze. Ale cóż jesteś mym jedynym ratunkiem.

- Tak, mogę si pomóc. Lecz na moich warunkach.

- Jakich?

- Zostaniesz moją żoną. A ja w zamian za to, podczas najbliższej pełni zabiore cię do nieba. A tam już sama wiesz.

- Tak przyjdziesz prosić o moją rękę.

- No więc jak będzie. W końcu pełnia za tydzień. A ja muszę wiedzieć czy mam po co, używać Pradawnej Magii.

- Tak, zgadzam się. Wole tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie, blisko rodozny niż na tym padole.

- Ale pamiętaj, rytuał krwi wyczuwa wszytko. Nawet ukrywane uczucia. Jedyne wyjście to wyrzeczenie się ich, podczas przysięgi.

- Tak wiem, ale nikt w mym sercu nie mieszka nie bój sie.

- Tak więc do zobaczenia.

Nadzieja nie wiedziała wtedy jeszcze, że popełnia największy błąd życia.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Margerita 03.07.2016
    W końcu
    śpię
    obóz,
    Nadziejo obudź
    zabiorę
    zamian
    Zarządź
    ciebie
    się

    tutaj też miałaś byki niestety wyrazy które Ci wypisałam są poprawione wpisz je i będzie wszystko dobrze
  • Tina12 03.07.2016
    Ale mam nadzieje, że jest już lepiej. W sensie czy lepiej się czyta.
  • Margerita 03.07.2016
    Tina12
    Tak chyba nie jesteś zła powinno być Nadziejo a nie Nadzijo
  • Tina12 03.07.2016
    Margerita
    Nie, a za co mam być zła.
  • Margerita 03.07.2016
    Tina12
    Wpisz Witaj i Nadziejo i będzie myślę dobrze
  • vilemo 04.07.2016
    Tak, jest już o wiele lepiej. Margerita dobrze wytypowała twoje błędy. Komfort czytania od razu podskoczył do góry. Treść zajmująca i skłaniająca do oczekiwania na następne części. Daję 4
  • Tina12 04.07.2016
    Dzięki, staram się jak moge.
  • Margerita 04.07.2016
    vilemo
    Dziękuję to miłe z twojej strony

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania