Poprzednie częściKryształ nadziei- Prolog

Kryształ nadziei cz.13

A więc sowy postanowiły się rozdzielić. Wenus poleciała do swej pani, a Mars został, pilnie obserwując idących. A Jan coraz bardziej czuł się nieswojo. Bo jego towarzyszka wydawał mu się jakaś inna. Choć znał ją dopiero paręnaście godzin, czuł, że to jego bratnia dusza. Szedł w zamyśleniu, aż z tego błogiego stanu wyrwał go głos pająka, siedzącego na jego ramieniu.

- Witaj Janie.

- Witaj Halszko. Co cię sprowadza?

- Widzę, że mnie poznałeś. Już rozszyfrowałeś zagadkę? Już wiesz co jest kryształem Nadziei?

- Nie, ale mogę przecież użyć kwiatu. Ale to ostateczność.

- Słusznie. Ale nie szukaj daleko, jej kryształ bije też w twojej piersi.

- Ty nie mówisz, chyba o sercu?

- A o czym by innym. Syn nimfy, a taki niedomyślny.

- Ale to oznaczałoby, że aby wypełnić zadanie muszę ją zabić. A tego nie zrobię, bo nie.

- Nie musisz ją zabijać, jeżeli ona poczuje do ciebie to, co ty zaczynasz czuć. To jej śmierć nie będzie konieczna. Ale ona może nie zechcieć dzielić, z tobą reszty dni. Bo wasze losy są już dawno zapisane, gdzieś tam w chmurach. A zna je tylko, jej ojciec.

- Ale skąd mam wiedzieć, czy ona mnie pokocha?

- Na to pytanie, już ci nie odpowiem. Żegnaj.

- Żegnaj, Halszko.

- Ej, mówię do ciebie chyba z trzy minuty. A ty nie dość, że skupiony na siebie to jeszcze gada z powietrzem. Też mi towarzysz.

- I jak mam sprawić, byś mnie pokochała?

- Co mówisz? Nie słysze, jestem za daleko. Goń mnie.

Gdy Nadzieja i Jan biegali, jak małe dzieci Wenus przyleciała na zamek. Zamek, na którym wszystko było gotowe do wymarszu, do klasztoru. Zbroje lśniły na słońcu, pazie czyścili miecze swych panów, a Lili wypatrywała sowy.

- Witaj Wenus. Na reszcie opowiadaj!

- Witaj pani. Jan wraz z gwiazdą, idą do klasztoru.

- Jak to z gwiazdą? A jej kryształ, nie zażyczył go sobie?

- Pani on poznał drugi sposób, na zdobycie jej serce.

- Nie, nie, nie!! To pewno sprawka tej Hanny. Ona mu pomaga! Leć i informuj mnie na bieżąco.

Sowa odleciała, a Lili zeszła do podziemi, które wydawały się mniej gościnne niż poprzednio. Wywołała Gerdę.

- Witaj Gerdo. Mój plan zawiódł. Wybacz.

- Nie, twój plan nie zawiódł. Co z tego, że się pokochają, skoro ona chce wrócić do swych sióstr.

- Tak ten głupek wykorzysta ostatnie życzenie.

- Uspokój się. Ona zawarła pakt z Czarnymi Braćmi. A dobrze wiesz, że Grom od dawna kocha się w Nadziei.

- A więc musimy być w klasztorze, w czasie najbliższej pełni. Czyli za sześć dni.

- Tak, ale pamiętaj, jak zostanie spożytkowane ostatnie życzenie. Zależy od was. A raczej od wyniku bitwy.

- Wiem, skoro my mamy naszą armię, i moją moc. On jest skazany na porażkę. No, chyba że wtrąci się Hanna.

- Dziecko, na to już nikt nie ma wpływu.

Po tych słowach zniknęła. A wściekła Lili ruszyła do komnaty Jakuba.

- Kochany, musimy być w klasztorze przed pełnią.

- Co mój brat cię przechytrzył?

- Nie do końca. Ale o tym porozmawiamy rano. Czas urządzić ucztę na cześć naszych poddanych.

- Słusznie. A czy moja królowa odda mi pierwszy taniec?

- Zobaczymy.

Wyszła z komnaty śmiejąc się. Kazała strażom przystroić zamek, w kolorowe serpentyny. Zawiesić rodowe gobeliny Kuby, i zaprosić rycerzy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Margerita 05.07.2016
    Nieswojo
    Widzę
    Słyszę

    Tu co prawda trzy błędy znalazłam
    ale widać ze się starasz
  • Margerita 05.07.2016
    Pięć
  • Tina12 05.07.2016
    No tak, staram się jak moge.
  • Margerita 05.07.2016
    Tina12
    Zdarza się

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania