Kryształ nadziei cz.14
W zamku, który od wieków, nie widział takiej zabawy. Czas jakby stanął w miejscu. Rycerze bawili się jak nigdy, nawet Lili i Jakub na moment zapomnieli o swej misji. Kiedy ci się bawili Jan wraz z Nadzieją szli krętymi ścieżkami, które wiodły przez las.
- Dlaczego, nic nie mówisz? Jest noc, pora, w której żyjesz. A ty wyglądasz jak, róża, która nie może dojrzeć światła.
- Gdybym teraz była na nieba sklepieniu, ubierałabym najpiękniejszą suknię. Bowiem dziś mija dokładnie sto lat jak ma matka...
- Zmarła?
- Nie gwiazdy nie umierają, lecz gasną. Po to, by stać się zorzą. Lecz upadłe gwiazdy, nie umrą dopóki nie wypełnią swego przeznaczenia. Owszem starzeją się, mogą nawet pokochać. Lecz gdy nadchodzi ich przeznaczenie, młodnieją.
- A ty? Nigdy nie myślałaś, że twoje przeznaczeniem jest życie tu. Na ziemi?
- Wiesz, to nie takie proste. Skoro zadajesz to pytanie, to już wiesz, co jest, mym kryształem.
- Tak, i nie chcę wyrywać ci go siłą?
- A jeśli nie będzie innego wyjścia? Jeśli wojna, o której dziś szepczą,mi siostry, jest bliżej o krok. I ktoś wbije ci nóż w plecy?
- Masz na myśli..
- Tak, jeżeli mam już tu zostać. To chce zostać tu z tobą. Lecz jeśli będę mogła zmienić nie tylko twój los, nie zawaham się. I wrócę do nieba.
- Ale jeżeli nie? Jeżeli nic złego się nie stanie? Zostaniesz ty, na zawsze?
- Nie wiem. Mam mętlik w głowie. Musimy się śpieszyć. Pełnia już na 5 wschodów mej ciotki.
- Ciotki? A słońca.
Po tych słowach szli dalej. Tylko że żadne z nich nie miało odwagi odezwać się do drugiego.
Komentarze (6)
Tylko jeden byk
pięć
wiem to widać popraw i będzie dobrze
Oki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania