Kryształ nadziei cz.20
Gdy Jan i Nadzieja doszli już na błonie klasztoru, zastali tam nieoroszonych towarzyszy. Był to Jakub z wojskiem. Przez małą chwilę bracia patrzyli sobie w oczy, aż cisze przerwał rozkaz Kuby.
- Straże zabrać ich do klasztoru. Gwiazdę wrzucić do celi. A Jana zamknąć w jednej z komnat.
- Ty, jak mogłeś?! Nadzieja uciekaj!
Ale żołnierze zabrali ich oboje. I wprowadzili do klasztoru, który został siłą przejęty przez wojsko. Nadzieja była prowadzona krętymi schodami, do lochu. Gdy w końcu dotarli, do lochów Nadzieja tylko zamkniętych w celach zakonników. Którzy szeptali coś między sobą. Nagle zatrzymali się obok celi, w której już była jakaś kobieta. Otworzyli drzwi po czym wrzucili tam gwiazdę. Z początku nie wiedziała kto to, jest lecz po chwili rozpoznała matkę.
- Mamo? Co ty tu robisz?
- Złapali mnie, gdy na was czekałam. Jak już zdążyłaś, zauważyć klasztor też podbili.
- Ale po co ty? To o mnie chodzi!
Nagle drzwi się otworzyły i weszła Lili.
- Jaki piękny obrazek. Ale już niedługo. Straże zabrać je na błonie.
W tym samym czasie Jan siedział wpatrzony jak w obraz, w róże którą dała mu matka. Zastanawiał się czemu, to właśnie jemu przypadła taka trudna misja. Ale z zadumy wyrwał go głos brata.
- Janie, już czas.
- Czas na co. Co jeszcze może być ważnego. Nie mam nic. Matka i ojciec w niebie. Ty rodzony brat wystawiłeś mnie do wiatru. A Nadzieja..
- Nadzieja zawarła układ, z Czarnymi Braćmi. Jeżeli mi nie wierzysz, to chodź.
I wyszli na błonie. A tam czekała już Lili i gwiazdy. Ale Nadzieja nie patrzyła mu w oczy. Była jakaś inna, wystraszona.
Komentarze (6)
A będą też inne opowiadania jak skończysz, już pisać Kryształ Nadziei proszę nie przestawaj pisać opowiadań
Nie wiem.
Proszę
Na razie napisałam koniec Kryształu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania