Poprzednie częściKryształ nadziei- Prolog

Kryształ nadziei cz.5

Gdy zbliżała się północ, niebo zasłoniły gęste chmury. We wszystkich zgromadzonych wzbudziły one dziwny nie pokój. No prawie we wszystkich, Lili dodało to jeszcze odwago na tyle, żeby przemówić.

- Drodzy zgromadzeni, i ty Janie! Już dziś dowiemy się, kto zostanie naszym przyszłym królem. Ponieważ ten kto znajdzie Kwiat Jednej nocy, już prawie zwyciężył. I mam nadzieje, że będziesz to ty Jakubie.

- Dziękuje. Lecz wygra leszy, i odważniejszy. Czyli ja.

Po tych słowach wyrószyli, obranymi przez siebie ścieszkami. Jan tak jak to nakazano kierował się strachem. Szedł za wężami, których były setki, a nawet tysiące. W głowie się mu kręciło, od syku różnorakich gadzin. Które jakby mówiły mu.

- Janie, Janie synu ukochanej córki lasu, i króla Zygfryda. Już dziś zdradzą cię osoby, które uważasz za najbliższych. Już dziś, na zimię zawita nowa nadzieja, która zmieni więcej niż jedno życie.

Paskudne żmije wkółko śpiewały swoją pieśń. A Jan ciągle szedł przed siebie. Nie odwracając się w tył ani, nie odzywając się do nikogo. A dziwy jakie tam widział, przyprawiały go o dreszcze. Otórz mijał stado modliszek, które rytualnie uśmiercały swych kochanków. Widział elfy, i rósałki które próbowały zachęcić go do wspólnej uczty. Aż w pewnym momęcie doszedł do miejsca, gdzie prócz syku węży panowała głucha cisza. Lecz Jan miał wrażenie, iż nie jest sam. Nagle z drugiej strony pojawił się Jakub.

- Witaj Janie. Miło, że mnie tu przyprowadziłeś.

- Jak to?

- Prowadził mnie twój lęk. A teraz już nic, i nikt nie odbierze mi tronu.

- Ale jak to. Ty...

I po tych słowach obojgu oślepił blask, rozbijającej się Paproci.

- Śmiało Janie, idź jeśli masz odwage!

I nagle Jan ruszył do przodu, depcząc swój lęk. I zerwał kwiat Jednej Nocy.

Chciał wracać, lecz zobaczył ludzi Jakuba, którzy go otoczyli. Była z nimi również Lili.

- Witaj Kubo, widzę że ktoś wykonał zadanje za nas.

- Ty wredna...

- Licz się ze słowami braci. Mówisz do przyszłej królowej.

- Spokojnie on, nie wie co się dziej. Widzisz Janie droga którą wybrałeś wiązał się, z walką ze strachem. Ale skoro miałam ten amulet, to on pokozywał nam drogę. I w ten oto sposób zaprowadziłeś nas do celu.

- Ale kwiatu nie oddam.

- Cha, to co ja mam w ręce. A teraz najważniejsze. Straże, schwytać go i wyprowadzić z lasu.

- Jakubie, teraz wezwiesz upadłą gwiazde.

Tak więc jak kazała mu jego kochanka, Jaub zaczął wzywać gwiazdę.

- Kwiecie co żyjesz chwilę, który wszytsko potrafisz. Chcę byś mi przywołał, najcenniejszą córę nieba tafli.

Po tych słowach, niebo się rozstąpiło. Rozległ się szum, a na ziemie spadła Nadzieja.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania