Poprzednie częściKrzyki w lesie

Krzyki w lesie 7

- Sprawy się pokomplikowały. Bestia w lesie, psychol pod nosem. Co jeszcze może nas czekać? - zaczął narzekać Stan.

- Mam nadzieję, że zimne piwo i popcorn.

- I nadal nie wiemy, kto rozwalił nasz sprzęt.

- Ja to zrobiłem - rozległ się głos za nimi. Stał tam szeryf. Wszedł do środka i zamknął drzwi.

- Co takiego?

- Żartowałem. Mamy większe zmartwienia.

- Jak udało ci się uciec?

- Ten potwór, czy co to jest, zawlókł nas do swojej pieczary, a potem gdzieś polazł. Pewnie zapomniał soli i pieprzu, a bez tego byśmy źle smakowali. Ważne, że go nie było, więc wykorzystaliśmy sytuację i zwialiśmy. Ot i tyle. Wyjąłem jeszcze temu facetowi kulę, bo ktoś go postrzelił.

- My nic nie wiemy. Już tak wyglądał, kiedy go znaleźliśmy.

- Mamy jedno wyjście. Zostawić rannego i udać się w stronę cywilizacji. Doniesiono mi, że jakaś grupa psycholi zwozi ludzi w te lasy i zostawia. Może to sekciarze. Podejrzewam, że ci bandyci strzelają do niewinnych dla zabawy, a teraz jeszcze wypuścili tę dziką bestię. Czy to trzyma się kupy?

- Zależy o jaką kupę chodzi.

- Gdy się uratujemy, przyślemy tu odpowiednie służby. Wkrótce powinni zainteresować się, że zbyt długo nie wracam. Jestem w końcu szeryfem.

- Takim, którego nikt nie szanuje. Nie powinieneś jeździć i załatwiać wszystkiego sam, w czasie gdy twoi pracownicy leniuchują.

- Na szacunek trzeba zasłużyć. Wy mnie lubicie, nie?

- Tak trochę.

- To dobrze. I jeszcze ten telefon w lesie. Ktoś się z nami bawi. Mówię wam, że to ci sekciarze.

- Masz broń, tak? – zwrócił się Wick do szeryfa.

- Nie.

- Przecież każdy szeryf nosi broń.

- Ja nie. I tak nigdy nikogo bym nie postrzelił. Liczyłem, ze mój autorytet porazi przestępców.

- No to chyba się przeliczyłeś. Teraz by nam się przydała.

- Kule nic nie zrobią tej bestii. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- Pozostają jeszcze ci domniemani sekciarze.

- No tak. Przestańmy w takim razie pieprzyć i ruszajmy ratować nasze dupy.

Wyszli na zewnątrz. Zaczęło robić się chłodno, a wkrótce słońce miało zajść za horyzont. Wick poczuł, że to miejsce coraz mniej mu się podoba. Myślał, że to będzie łatwa robota, jakieś ratowanie zwierzaków przed kłusownikami. Miał mieć względną ciszę, spokój i całodobowy kontakt z naturą.

- Posłuchajcie, dziesięć kilosów stąd jest wioska Siwy Dym. Jeśli tam dotrzemy, najprawdopodobniej będziemy bezpieczni – powiedział szeryf.

- Najważniejsze to się nie rozdzielać – przypomniał Wick.

Posuwali się w milczeniu, by nie alarmować potencjalnych napastników. Wkrótce zapadł zmrok i zaczęły się dziać straszne rzeczy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Nuncjusz 25.03.2017
    No w końcu będą się dziać straszne rzeczy! Czekam zatem na ciąg dalszy z mrowiem w krzyżach 5
  • fanthomas 25.03.2017
    Ostatnia część jutro albo za tydzień.
  • Tanaris 25.03.2017
    Ta część taka spokojniejsza... Myślę, że w ostatniej będzie się dziać i wszystko się wyjaśni :D 5
  • KarolaKorman 26.03.2017
    A jak dojdą do miejsca o tej nazwie, to już będzie zupełnie przechlapane, 5 :)
  • Canulas 29.07.2017
    Naprawdę się płynie przez opko. Dobra robota

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania