Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Krzyżak - rozdział II "Nieoczekiwany obrót spraw"

Anonim wraz Muskle i Jedwabiem na tylnym siedzeniu czekali w czarnym Volkswagenie na przyjazd kontrahentów.

 

- Jacy oni są? - Bohater chciał przerwać niezręczną ciszę.

 

- Kto? – Odburknął Muskle wywalając peta za okno.

 

- Ci, którzy mają nam sprzedać prochy. Kowalscy.

 

- Jakie znowu prochy? Nie sprzedają nam prochy, tylko niewygodne pereelowskie akta, które zostały skradzione przez skurwysynów z Żoliborza, a oni je odzyskali. Oczywiście dadzą je nam, ale nie za darmo.

 

- Tylko się nie denerwuj...tylko się nie stresuj...dobrze...będzie wszystko dobrze...- Jedwab obgryzał paznokcie.

 

- Te , Jedwab, ty tam siedź cicho. Ja wiem, że ty jesteś krewniakiem Krzyżaka, ale to cię nie upoważnia do srania mi nad uchem.

 

- Tak, szefie...

 

- Co to właściwie są za ludzie ci Kowalscy? – Spytał Anonim.

 

- O jezu, a ty znowu z tymi pytaniami. Zaraz zacznę żałować, że cię wziąłem. Kowalscy to gangsterzy. Bardzo wpływowi.

 

- Mam małe wątpliwości po tym, że spotykamy się za jakąś meliną.

 

- Słuchaj no, gówniarzu. Wybraliśmy miejscówę za tą speluną, ponieważ a - to ziemia niczyja b – to w miarę spokojne miejsce i mało kto o nim wie. Ale masz rację, oni mają swoje małe dziwactwa. Enpe, Robert Kowalski kiedyś podczas kąpieli w wannie zanurzył łeb w wodzie i myślał, że słyszy III Wojnę Światową. A okazało się, że to woda pod wanną płynęła w rurze. Ale to ważni goście i to oni zapoznali Krzyżaka z Wańką. Więc nie rób sobie z nich jaj, dobra?

 

- O-oczywiście. – Anonim trudem tłumił śmiech.

 

 

W końcu nadjechały dwa białe luksusowe audi. Wyszli z nich elegancko ubrani gangsterzy z walizką.

 

- Ten po lewej to Edward, środkowy to Robert, a po prawej idzie Andrzej zwany Lucyferem. Pamiętaj. Idziemy. – Jednak Muskle nie zdążył szarpnąć za klamkę, gdy na placyk za meliną zajechał szary SUV. Facet w pojeździe ostrzelał Kowalskich, po czym odjechał. Muskle wrzucił piątkę i wyjechał z placyku w pogoni za SUVem, ale ten, pomimo zerowego ruchu na ulicy, zniknął. Anonim zauważył na zewnątrz płaczącą dziewczynę przy zakrwawionej kobiecie leżącej na chodniku. Wyszedł z auta i podszedł do niej.

 

- Jak się nazywasz? – Bohater ukląkł przy dziewczynie.

 

- Aga... – Powiedziała zachlapanym głosem dziewczynka. – Pan z tamtego samochodu zabił moją mamę...

 

- Ile masz lat?

 

- Czter...czternaście.

 

- Dobra, Agnieszko, słuchaj. Nie ruszaj się stąd do przyjazdu policji.

 

- A pan...kim jest?

 

- Ja? Jestem...ehm...tajnym agentem CBŚ. Muszę już iść. Trzymaj się mała.

 

 

 

Godzinę później Anonim, Muskle, Jedwab, Krzyżak i Papier nerwowo rozmawiali na temat ostatnich wydarzeń.

 

- Przyjechały tak gliny, ale chuja znaleźli oprócz zwłok Edwarda i tamtej kobity, którą trafiła zabłąkana kula. Walizki nie było. – Muskle krążył po pokoju z rękami założonymi na plecach.

 

- A co z dwoma pozostałymi Kowalskimi? – Spytał Krzyżak.

 

- Zdążyli w porę uciec. Teraz ukrywają się poza Warszawą. Teraz musimy porzucić wszystkie nasze dotychczasowe prace i znaleźć tego, co strzelał.

 

- I odzyskeć walizkę. – Dodał Papier ze swoim kresowym akcentem.

 

Anonim uśmiechnął się.

 

- Z szego si smiejesz?

 

- Wiem chyba, kto nam może pomóc w poszukiwaniach.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania