Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Krzyżak - rozdział V " Krąg zię zacieśnia"

Anonim czuł tylko mętlik w głowie. Był oszołomiony. Po kilku sekundach wszystkie barwy, jakie widział, rozpłynęły się. Po chwili usłyszał wesoły głos Lipińskiego.

 

- Wstawaj, Anonim. Jesteśmy w domu.

 

- To ty mnie tak załatwiłeś, skurwy... – gangster już miał się rzucić na Lipińskiego, jednak z ciężkim bólem w klatce piersiowej upadł na podłogę.

 

- Nie – komisarz po pomógł Anonimowi wstać – To Chińczyk dźgnął cię jakimś gównem. Już zapomniałeś? Zawiozę cię do twojego mieszkania, tam ci wszystko wytłumaczę.

 

 

Kilka godzin później policjant i Anonim siedzieli już przy stole w kuchni w mieszkaniu bohatera.

 

- Wciąż cię boli? – spytał Lipiński.

 

- Łeb mnie jeszcze napierdala, ale mniej – odrzekł Anonim biorąc łyk zimnego burbona.

 

- Pozwól więc, że ci wszystko wytłumaczę, jak to było.

 

- Zamieniam się w słuch.

 

- No więc tak, Anonim. Zadzwoniłem do ciebie i powiedziałem, żebyśmy się spotkali. Na miejscu wytłumaczyłem ci, że odkryłem, kto powiadomił wasz „cel” o tej całej transakcji. Był to mój kolega z wydziału, Paweł Kosicki, pseudonim „Chińczyk”. Gliniarz. Wtargnęliśmy do jego mieszkania, tamten zaczął w nas napierdalać z kałacha, ale zraniłem go trzema strzałami. Przystawiając mu pistolet...ej, czemu tak na mnie patrzysz?

 

- Nie, nic. Mów dalej.

 

- No więc z gnatem przystawionym do głowy zaczął sypać. Powiedział, że za tą akcję odpowiedzialny jest niejaki Brudny, były żołnierz. Ponoć współpracuje z rosyjskimi mafiosami zwanymi „worami w zakonie”. Jest ich pośrednikiem w przerzucie amfetaminy z Rosji do zachodniej Europy. Spytałem się go, dlaczego ten Brudny napadł na was i Kowalskich. Powiedział, że nie ma pojęcia, po czym zdechł.

 

Anonim zerwał się i wybiegł z mieszkania. Gdy wchodził do samochodu, Lipiński zatrzymał go.

 

- Co się stało? Gdzie tak pędzisz?

 

- Muszę powiedzieć o tym Muskle, Jedwabowi i Krzyżakowi. To koniec naszej współpracy. Żegnaj, Lipiński – rzekł Anonim, po czym odjechał w kierunku esbeckiej bazy.

 

Zbliżamy się do końca naszej opowieści.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania