Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Krzyżak - rozdział VI "Wielki finał"

Na zielone wzgórze podwarszawskie wjechał czarny ford rocznik ‘86. Wyszło z niego dwóch zakapiorów. Otworzyli bagażnik. W środku siedział skrępowany mężczyzna, który widząc dwójkę oprawców, zaczął wykrzykiwać przekleństwa.

 

- Wy skurwysyny! Nie ujdzie wam to na sucho!

 

- Spokojnie, Roberciku, bo się zmęczysz.

 

- Zapłacisz za mnie i mojego brata, Brudny! W końcu ktoś się dopadnie

 

Brudny dał znak swojemu człowiekowi, który skinął głową i oddał strzał z czarnego colta w Roberta Kowalskiego.

 

- Może i kiedyś poniosę odpowiedzialność za swoje czyny, ale na pewno nie w tym życiu.

 

 

 

- ...więc mówisz, że za tym wszystkim stoi pośrednik ruskiej mafii – Muskle zapalił papierosa.

 

- Tak. To były żołnierz – powiedział Anonim - pytanie tylko, czemu on to zrobił? Czemu przerwał naszą transakcję? Czy Kowalscy mieli jakiś konflikt z nim ruskimi?

 

- Nie – odpowiedział Jedwab.

 

- A nasza „spółka”?

 

- Też nie – odpowiedział Krzyżak – ale wiem już chyba o co tu chodzi. Myślę, że chodzi o Niego.

 

- Kurwa, no nie można wykluczyć – wychrypiał Muskle.

 

- Zaraz, o kogo wam chodzi? – spytał Anonim zdezorientowany.

 

- O Nowickiego – odrzekł Jedwab.

 

- Jakiego do cholery Nowickiego?

 

- Nowicki... – zaczął Muskle – to skorumpowany poseł na sejm. Skurwiel ma dużo za uszami, ale próbuje odciągnąć uwagę od siebie oskarżając nas za zbrodnie popełnione za Gierka.

 

- ...a w tej teczce były dowody, które pozwoliłyby Nowickiemu nas pozwać – dokończył Jedwab – chłopaki, rozgryzłem zagadkę! Nowicki wynajął Brudnego, aby ten mu dostarczył dowody!

 

- Więc sprawa jest prosta – powiedział Anonim – Teraz trzeba szpiegować tego Nowickiego, aż doprowadzi nas do Brudnego i walizki.

 

- Nawet nie będziemy musieli go szpiegować – uśmiechnął się Krzyżak – Jakieś 3-4 dni temu założyłem mu nadajnik GPS godny Jamesa Bonda. Dostałem go od gościa z KGB w osiemdziesiątym ósmym. Prawdziwa perełka. Zaraz się dowiemy, gdzie te skurwysyny przesiadują.

 

 

Dwie godziny później pod starą hutę na obrzeżach Otwocka zajechały 3 luksusowe alfy romeo. Zatrzymały się i przez kilka minut nic się nie działo. Wszystko było obserwowane z pagórka przez Krzyżaka za pomocą lornetki. W gęstej i wysokiej trawie czaili się Muskle, Anonim i Jedwab z automatami. Po chwili rozległ się echem trzask i otworzyły się drzwiczki pierwszej alfy romeo. Wyszedł z niej Brudny wraz z obstawą. Z drugiej wyszedł poseł Nowicki. Z trzeciej zaś...

 

- PAPIER?! TY JEBANY ZDRAJCO! - wrzasnął Krzyżak na widok wspólnika. Wrogowie usłyszeli to i biegiem rozeszli się. Anonim wyciągnął swojego APSa i w wyniku furii oraz adrenaliny oddał gigantyczną serię strzałów w kierunku uciekających, z czego cztery trafiły Nowickiego. Brudny chciał wsiąść do swojej alfy i odjechać, został jednak postrzelony przez Jedwabia, a następnie dobity przez Muskle i Krzyżaka. Jeden z uciekających w kierunku huty goryli Brudnego postrzelił Krzyżaka.

 

- Kurwa mać! – Anonim podbiegł do swojego mentora. Krzyżak leżał na piasku i obficie krwawił.

 

- Idźcie...beze mnie.. – wydyszał.

 

- Nie zostawimy cię, Krzyżak – rzekł Jedwab

 

- Nie...idźcie...i... zakurwcie Papiera.

 

Trójka gangsterów pobiegła w kierunku huty. Po prawej Papier uciekał z walizką, po lewej stronie, służącej za elektrociepłownię, czaili się goryle Brudnego i strzelali do bohaterów, dziurawiąc zbiorniki z ciekłym azotem.

 

- Ja i Jedwab zajmiemy się przydupasami Brudnego. Ty, Anonim, goń Papiera – krzyknął Muskle.

 

Anonim rzucił się za zdrajcą. W końcu stanęli twarzą w twarz nad rozgrzaną kadzią z ciekłą stalą. Papier trzymał walizkę nad gorącą stalą.

 

- Jeśly do mnie strzelisz, ostetnji mój ruch zrzuci waliezkę do tej kadźje.

 

Bohater uśmiechnął się i strzelił Papierowi w brzuch. Zdrajca z dzikim wrzaskiem wpadł do kadzi, ginąc i roztapiając walizkę.

 

 

10 minut później Anonim, Jedwab i Muskle klęczeli przy umierającym Krzyżaku.

 

- Papier nie żyje, Krzyżaku. Wiedz, że...nie mam słów – po twarzy Anonima zaczęły spływać łzy.

 

- To... nic nie mów...Nowy Krzyżaku – Starzec umarł z pogodnym uśmiechem na twarzy.

 

 

Dwa dni później

 

Nowy Krzyżak i Jedwab żegnali się z Muskle na lotnisku.

 

- Naprawdę musicie lecieć? Nie wiem, czy sam dam radę prowadzić interesy.

 

- Dasz radę, Muskle – Odrzekł Jedwab – A w razie czego znajdziesz sobie paru innych ubeków, którzy ci pomogą.

 

- A zresztą...pierdoli mnie to, czy lecicie, czy nie. Sam dam sobie radę! Żegnam! – Zdenerwowany Muskle odszedł w kierunku wyjścia.

 

Wśród setek nieznajomych twarzy Krzyżak zauważył Agnieszkę.

 

- Chciałam się tylko pożegnać.

 

- Słuchaj, Agnieszko. Nasz związek to...nie był za dobry pomysł.

 

- Mimo wszystko dzięki ci za wszystko, co mi dałeś.

 

- Anonim! Ile mam czekać? – Zawołał Jedwab.

 

- Muszę niestety iść, Agnieszko. Bądź grzeczna.

 

Bohater dołączył do Jedwabia i razem udali się w kierunku bramek.

 

- I pamiętaj, Jedwab. Nie Anonim, tylko Krzyżak.

 

 

KONIEC

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Elekt 18.05.2018
    To koniec pierwszej serii Krzyżaka, ale będą kolejne serie.
  • Canulas 18.05.2018
    Nawołujesz to tu, to tam. I ok. Walczysz, próbujesz. Tylko widzisz...
    Mnie np. trochę zraża, jeśli poświęcę kilka(naście/dziesiąt) minut próbując pomóc, a... No wiesz.
    Oczywiście nie musisz, to nie obowiązek, ale... Piszących jest dużo - czasu mało. Przenieś to sobie na realia wojenne i pracę medyka polowego.
    Ratuje się lekko-rannych i trzymających się kurczowo życia.
    Koło tych poszatkowanych się przestępuje. Ewentualnie zamyka im się oczy.

    Teraz. Jak to przenieść na Twoją sytuację?

    Ano unormować przede wszystkim podstawy. I nie, że w ostaniej, piątej części, bo jeśli olejesz pierwsze cztery, nikt do piątej nie dotrze.
    Z tego co pamiętam, miałeś opór do poprawy w praktycznie każdym aspekcie.
    Dialogi były nawet naturalne miejscami, ale reszta średnio.
    Masz wskazówki. Pozmieniaj, truknij, żeby obadać. Obadamy.
    Jakaś relacja.

    Trąbienie, że koniec czegoś, ale nieostateczny koniec, spłynie rzeką komentarzy.

    Ogarnij dokładnie pierwszą część. I wróćmy do niej.
    Daj mi cynk.
    Pozdroxix

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania