Książkowy dramat

Zostałem sam. No może nie dosłownie. Uchował się wraz ze mną mój pies, Rymek. Ojciec powtarzał:

,, Musisz być przygotowany na taką ewentualność''

Wtedy jego słowa brzmiały, jak coś złego, może nawet jak wyrok. Ale już nie czuję obaw. Broń, prowiant, wszystko miałem na miejscu. Z kalkulacji ojca wszystko miało mi starczyć do zimy. Na kalendarzu wybiło lato. Słoneczny lipiec. Może streszczę moją sytuację. Wspomogę przy tym listami ojca do mojej matki, która mieszka w Polsce:

,,Wylądowaliśmy wczoraj. Z nami była tylko garstka ludzi. Kobiety i dzieci. Nie było widać mężczyzn. Osamotnione rodziny, szukały nowego życia. Wrzaski i płacz. Ze statku wypuścili nas dopiero po tygodniu. Szukali kontrabandy. Znaleźli. Został rozstrzelany na miejscu. Był aktywnym członkiem organizacji. Ja na moje szczęście miałem wszystko sfałszowane. Wszystkie jego rzeczy i książka, którą miał przy sobie... Wszystko obrócone w pył.''

Może trochę nieco przyspieszę. Ojciec ma duszę romantyka, lubi się rozpisywać.

Powstała organizacja, która nazwała się Pluma Angelu. Organizacja ta werbowała wszystkich ludzi nauki z całego świata. Nie były to tylko umysły ścisłe, lecz także: pisarze, poeci, malarze, nauczyciele, a nawet prawnicy. Założyciel organizacji był Maho Marik, który był obrońcą praw człowieka i bronił zażarcie prawa do życia dla każdego. Był numer jeden na liście Interpolu. W mojej głowie bije żywo jego słynne zdanie:

,, Dla mnie liczy się tylko to, że człowiek ma zakodowany altruizm w swoim kodzie genetycznym i ja to wykorzystam, ku większemu dobru''

Malik wiedział, że każdy człowiek powinien mieć równe szanse na życie. Ale żeby żyć, trzeba trochę sie o świecie wiedzieć. Nie zrozumcie mnie źle, daleko mu było do komunisty. Wierzył w wartości poszanowania każdego życia. Wpadł więc na pomysł. Jego członkowie udawali się w miejsca, bijące tragicznym analfabetyzmem. Członkowie budowali szkoły, kształcili ludzi. W Afryce budowali osiedla, wprowadzali tam zaawansowaną elektronikę. Dawne wierzenia padały jak muchy. Rozum przejmował ich sferę życia. W Ameryce południowej walczyli z kartelami narkotykowymi. Nie bronią białą, a prawami rynku. Na mówili rząd Kolumbii i Brazylii do wprowadzenia w obieg legalnych narkotyków, natomiast tylko tych o działaniu prozdrowotnym. Kartele upadły w niecały rok.

Władza widziała w tym zagrożenie. Ludem wykształconym i zdrowo myślącym, rządzić jest trudniej. ONZ, stała się pierwszym bastionem walki z piórem anioła. Państwa narzucały niewiarygodnie obciążające podatki prospołecznej organizacji. Członkowie byli zastraszani, w tym mój ojciec. Biblioteki zamykano. Członków wyłapywano i wsadzono do specjalnych aresztów śledczych, gdzie oskarżono ich o absurdalne rzeczy, nawet o terroryzm międzynarodowy. Mój ojciec wraz z moją siostrą szukali pomocy w Polsce. Państwo podziemne było jedynym ratunkiem w Europie wschodniej. Państwo partyzantów, prawdziwych patriotów, stało się inspiracją do walki z nierównym przeciwnikiem. Ojciec nie mógł mnie zabrać. Mówił:

,, Jesteś na tyle duży, że poradzisz sobie sam, wszystko masz w notesie. Synu... Pilnuj naszego skarbu'' . ,,Tam spotkam się z wujkiem i bedę ze wszystkich sił starać się coś zrobić''

Nie mam od nich żadnych wieści. Być może ich złapali. Ojciec wierzył w Polaków. Mieliśmy korzenie polskie i trochę polskiej zadziorności we krwi. Ja sam zostałem z całym dobytkiem w południowym Kentucky. Wujek to niezly aparat. Były komandos ale też nauczyciel geografii, też jak ojciec należal do organizacji.

Wyjasnię wam, jak władza nas kontroluje. Oni nazywają to opieką. Codziennie o siódmej rano jest audycja radiowa, która mówi, jakieś bezsensowne rzeczy o rolnictwie i przemyśle naftowym. Potem w telewizji, pan papuga (tak nazwałem prowadzącego, bo czyta z kartki, która została mu podsunięta przez jakiegoś grubego dygnitarza państwowego), mówi, że państwa wracają do normy. Wojska ONZ, tego nowego, walczą z ,,nierówną siłą'' na wszystkich frontach. U nas w Kentucky mówili, że członkowie tej organizacji podpalili nam pola kukurydziane. Nie dość, że to wierutna bzdura to jeszcze poparta jakimś śmiesznym filmem. Film przypominał, coś porównywalnego do walk ze stonką ziemniaczana w Polsce. Po południu leci magazyn informacyjny, który wmawia ci, że ceny paliwa rosną przez dywersantów. Podatki zostały wyznaczone przez ONZ. Rząd USA przystał na tym. Kraj, który wyznawał wolność i równość, wyznaję zasady kontroli i nieufności swoim obywatelom. Co zrobić? Żyć i walczyć najciszej jak się da.

Kot wskoczył mi na kolana.

- Gdzie Rymek?

- Miau — mruknął .

- Idę go poszukać a ty grzej mi fotel. - wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.

Ha. Zasnął z gazetą w pysku. Leniwy kundel. Wziąłem gazetę i ruszyłem do kuchni. Czytam pierwszą rubrykę:

,, Rząd stara się wprowadzić dostosowane regulację dotyczące edukacji narodowej. Dostosowanie kadry nauczycielskiej do długi i żmudny proces. Nowe urządzenia będą dostarczone szkołom w najbliższym czasie. Rząd także wprowadza nowy zakres przedmiotowy. Lekcję matematyki i fizyki zostały ograniczone na prośbę uczniów i rodziców. Społeczność wraziła aprobatę dla nowych zmian. Niech żyję rozwój!''

Śmieszne. Aprobata. Dobre sobie.

Takie zdanie trzeba czytać w mniej więcej w taki sposób, jaki przedstawię:

Rząd wprowadza regulację, która przyczyni się do efektywniejszej manipulacji społeczeństwa. Dostosowanie naszej kadry nauczycielskiej przyśpieszy proces przemian, na którym nam zależy. Zakres przedmiotowy musi być jak najmniej problemowy dla młodych umysłów, aby łatwiej nimi rządzić. Rodzice są zastraszani, mogą stracić pracę, więc przyznają nam rację. Niech żyję terror!

Słyszę narastające pukanie do drzwi. Rymek wrzał gniewem.

 

Ciąg dalszy może nastąpi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania