Kszyk: powrót - część 4
Facet leżał na podłodze i coś mamrotał. Komisarz nadstawił uszu.
- Pomocy – wychrypiał tamten.
- Po Mocy? To chyba jakiś fan Gwiezdnych Wojen.
- Co on tu robi?
- W tym momencie leży i się wije.
- To w końcu leży, czy się wije? Bo już się pogubiłem.
- A nie można robić obu rzeczy naraz?
- Nie wiem, nigdy nie próbowałem, chociaż żona mnie namawiała.
- Przecież pan nie ma żony.
- Tak? To kto to w taki razie był?
Michael rozwiązał mężczyznę, który zaraz spróbował uciec. Został zatrzymany przez policjantów.
- Czemu pan ucieka? – zapytał oburzony komisarz.
- Zostałem związany i pobity. To chyba wystarczający powód.
- No nie wiem. To my tu jesteśmy od zadawania pytań. Kto panu to zrobił?
- Jakiś psychol wszedł przez okno i mnie zaatakował. Nie miałem szans, to była silna bestia. Był ubrany w zielony płaszcz przeciwdeszczowy. Tylko tyle pamiętam.
- Mętna historyjka. Już bardziej uwierzyłbym, że to pan sam się pobił i związał. Bo po co zwykły nieszkodliwy przybysz miałby to robić?
- Bo to wariat?
- To na pewno listonosz – rzucił Michael.
- Dlaczego?
- Dostarczył podejrzaną przesyłkę i był na miejscu, gdy nastąpił atak. W dodatku to prawdopodobnie przebieraniec, a prawdziwy listonosz od dawna gryzie piach. Chciał byśmy stracili czujność.
- To co teraz robimy?
- Może zagramy w pokera.
- Jestem za. No dobra, żartowałem. Napiłbym się herbaty. Strasznie zgłodniałem.
- Zjemy, jak już skończymy tę sprawę.
- A jak nie skończymy, to nigdy nic nie zjemy?
- O tym nie pomyślałem. Na razie jednak się wstrzymajmy. Podsumujmy: listonosz włamał się do mieszkania, związał tego faceta, potem uciekł, odciął sobie głowę, wsadził do pudełka, dał innemu facetowi, któremu też odciął głowę. Nie, chyba coś pomieszałem.
- Możliwe. Wszystko się wyjaśni, kiedy znajdziemy listonosza, prawdziwego albo podrabianego. To nieważne, musimy tylko zacząć szukać – zdecydował komisarz.
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania