Kszyk:powrót - część 3
W paczce był liścik. Komisarz wyjął go ostrożnie i przeczytał:
RZESTAJ WĘŻYĆ DETKTYWIE BO ZGINJESZ
- Ktoś musiał pisać to bardzo szybko albo jest troglodytą.
- Na pewno nim jest, skoro atakuje niewinnych ludzi. Teraz już wiemy, że to psychopata. Wystarczy spojrzeć na charakter pisma.
- Pan komisarz pisze tak samo brzydko - szepnął któryś z gliniarzy.
- Chyba ktoś chce się pożegnać z pensją. Mam rację?
- Oczywiście, że nie, panie komisarzu.
- Jeszcze mi się sprzeciwia. Zwalniam cię. Jak się nazywasz?
- Gilbert.
- To tym bardziej. Co do naszej sprawy… Ktoś chce, żebyś zgnił, detektywie.
- Mam wielu wrogów. Ten pierwszy list to była tylko przykrywka.
- Taka do zakręcania słoików? W takim razie chętnie wezmę.
- Nie, chodziło mi o to, że ktoś chciał nas zwabić w to odludne miejsce i załatwić.
- O, to wracam do domu – powiedział komisarz i wyszedł. Po chwili wrócił z zaniepokojoną miną.
- Chyba nasze samochody zniknęły.
- Gdzie zaparkowaliście?
- Ja koło takiej tabliczki z zakazem parkowania.
- Listonosz je zabrał – rzucił ktoś.
- Niemożliwe, radiowozy nie mogą się równać z wozem listonosza. Może chciał sprzedać na części.
- Ten wariat bawi się z nami jak kot ze stetryczałym szczurem. Jedno jest pewne, nie wrócimy dzisiaj na dobranockę. Musimy rozwiązać tę zagadkę.
- Mogę z nim zagrać w pokera. Też lubię zabawy.
Nagle nad ich głowami dały się słyszeć odgłosy szurania, jakby odbywała się tam orgia seksualna w ubraniu.
- Kto tam jest? - zapytał komisarz.
- To tylko mój pies. Pewnie pchły go gryzą.
Po chwili usłyszeli wystrzały z karabinu maszynowego.
- Czy on ma pozwolenie na broń?
- To tylko telewizor. Oglądałam horror.
- Jaki?
- "Atak zmutowanych karabinów z pomidorami zamiast głów."
- Tak, znam go. Ten sam reżyser nakręcił później drugą część jabłka z logo Apple.
Gdy komisarz skończył mówić sufit ustąpił i obok nóg detektywa wylądował związany mężczyzna.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania