Poprzednie częściKto zabił Ethana Fella? - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kto zabił Ethana Fella? 2 - Rozdział 10 - Obietnica - FINAŁ SERII...

[Czytaj posłowie na dole, by dowiedzieć się więcej!]

 

— Jesteś pewien, że nam się uda? — zawołał ochryple Brad, podczas gdy starał się nadążać za pozostałą dwójką.

Ze względu na intensywność opadów atmosferycznych, piesza wędrówka przez miasto stała się szkołą przetrwania z najprawdziwszego zdarzenia. Gdzie nie spojrzeli, zdradzieckie podmuchy wiatru miotały co lżejszymi śmieciami, posyłając je wprost na twarze wędrujących. Niegdyś szara panorama opuszczonego niemalże do syta miasta, teraz ustępowała miejsca płachtom egipskich ciemności, które niczym plaga nie chciały dać za wygraną.

— Musi się udać! — George zasłonił ramieniem głowę — Zresztą i tak pokonaliśmy tak długi dystans... O zawracaniu nie ma nawet mowy — zatrzymał się i ugiął nogi, szczęśliwie unikając przelatującej obok palety.

Następne kilkaset metrów pokonali kierując się pustymi uliczkami pomiędzy rzędami sklepów, a następnie skręcili w stronę małego zbocza. Wykonując jeden pełen sus, znaleźli się formalnie na terenie ogromnego wysypiska. Odwiedzone niedawno przez Finna miejsce teraz stało się jedną wielką pułapką. Pomijając latające w powietrzu odpady, ilość unoszących się do góry gazów znacznie wzrosła, wywołując nieprzyjemny dla nosa odór.

— Czy wy też to słyszycie? — krzyknął Finn.

Gdy pobiegli w stronę wołań, zauważyli gromadę ludzi stojących na wykonanych z drewna pomostach. Wyglądało na to, że deszcz zmieszany z ziemią utworzył głębokie pasmo błota, które zdołało pochłonąć część bezpiecznego terenu. George wybiegł do przodu, ignorując wołanie Brada.

Wtem usłyszeli we trzech strasznie głośny huk, dobiegający z zabudowanej części miasta. George wdrapał się na szczyt wydmy ze śmieci i z przerażania oczy wyszły mu z orbit.

— To hotel! — darł się — Ten jeb--- Wydma się zachwiała i wszyscy zostali w niej pochowani...

 

[7 LAT PÓŹNIEJ]

*1*

— Jest pani pewna? — pytał — Mogę pani pomóc z tymi dokumentami jeśli pani komisarz tego zechce — Matt cofnął się o parę kroków i obserwując wstającą z fotela przełożoną, głośno przełknął ślinę — N-nic pani nie jest?

— Będę żyła — wskazała na przepaskę, zasłaniającą całe jej prawe oko — Powinniśmy wiedzieć, że marne wzmocnienia tamtego hotelu nie zapewnią mu ochrony przed zawaleniem — kaszel przerwał jej krótki śmiech — Powinnam sobie zrobić chyba kilkumiesięczną przerwę od tego całego policyjnego bajzu.

— Ale pani Alice! — zawołał nagle Matt — Jeśli pani odejdzie to ten komisariat zostanie bez nadzoru...

Zaczęła się śmiać, co wywołało u chłopaka zdziwienie. Powoli odkręciła się w stronę wiszącego kalendarza, zmieniła datę, a następnie zdjęła policyjną czapkę i umieściła ją w dłoniach posterunkowego.

— Będziesz moim zastępcą podczas mej nieobecności...

— A-Ale — sapnął — Gdzie pani się tak śpieszy?! — zawołał, widząc jak pędem opuszcza budynek...

— Obiecałam, że udam się w jedno miejsce!

 

*2*

[... A WIĘC... CZY FINNOWI UDAŁO SIĘ ZDOBYĆ POKÓJ DUCHA?]

— TaaaaAAAto? — woła — Jak długo już tu przychodzisz — Jego małe dłonie ciągnął moją koszulkę, która delikatnie powiewa na wietrze za sprawą wiosennego wiatru. Tej pory roku nawet miejski cmentarz wygląda pięknie za sprawą majestatycznych koron pobliskich drzew, jak i rosnących na poboczu roślin.

Kładę trzymane w dłoni kwiaty przy małym drewnianym krzyżu, a następnie się prostuję, uwalniając nagromadzone w płucach powietrze. Mój syn na mnie spogląda, robiąc nieokreślony grymas i w końcu zakłada rękę na rękę.

— Od siedmiu lat... — odpowiadam — Wiele, wiele lat temu byłem jednym z ocalałych z ogromnego sztormu... Tak ogromnego, że nikt takiego nigdy nie widział... Wiesz...Tatuś stracił kogoś mu drogiego podczas tego zdarzenia i teraz tu czeka...Cóż — mówię — Bradziu, idziemy, chyba i tak ta osoba nie--

— Tato, Patrz...! — wskazuje mi dłonią zbliżającą się sylwetkę kobiety.

Ma ona piękne blond włosy oraz smukłą sylwetkę, zatrzymuje się tuż obok nas i z uśmiechem woła:

— Przybyłam spotkać się z dawno niewidzianym przyjacielem...

 

KONIEC.

 

[Zanim będziecie mnie zabijać w komentarzach pisząc: "Coś ty ***** zrobił?" to na swoją obronę powiem, że ostrzegałem, iż w przyszłości seria może zawieść. Dlaczego więc nie napisałem lepszego zakończenia? Cóż, gdybym nawet rozpisał serię na kolejne -naście rozdziałów, stałaby się bardzo długa, a jej zakończenie byłoby nudne i sztampowe. Myślę jednak, że to urwanie akcji zwięźle utwierdza w przekonaniu, iż nie wszystko kończy się dobrze... Takie życie. A poza tym, stanowi zacną alternatywę dla kompletnej historii.

Zabiorę teraz zdanie, mówiąc skąd wziąłem pomysł na sequel, gdyż seria pierwotnie mieć go nie miała. Plan fabuły, a raczej jej zarys zrodził się w mej głowie, gdy usłyszałem o zatonięciu jakiejś osoby z mych okolic. Była to trzydziestoletnia kobieta, która zatonęła w jednym ze stawów.

Kontynuacji serii nie będzie, bowiem chciałbym się skupić na innym projekcie poza opowi. Planuję napisać amatorski dramat, za którego sprzedaż, pieniądze przeznaczę na walkę z pandemią. Zdaję sobie sprawę, że zostawiam wam więcej pytań niż odpowiedzi, jednak daję wam swobodę dopowiedzenia tej historii i losów opuszczonych postaci: Przetrwali burzę w Mapletown? A może zginęli? Chyba niepewność jest w tym wszystkim najciekawsza...

Na sam koniec dziękuję wszystkim tym, co czytali pierwszą serię oraz drugą, jak i tym co zaczęli od drugiej. Dzięki waszemu wsparciu byłem w stanie pisać tę historię z niezachwianą motywacją oraz przekonaniem.

Pozdrawiam.]

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • TheRebelliousOne 27.05.2020
    Zakończenie nie takie złe, chociaż jakiś niedosyt pozostaje, że to tylko 10 rozdziałów... Mimo wszystko, jest bardzo ok, błędów nie ma, urwanie akcji ciekawe, więc leci 5.

    Pozdrawiam ciepło :)
  • DEMONul1234 27.05.2020
    Dziękować )) Chciałbym wydać jakiegoś e-booka, więc zabieram się za pisanie poza Opowi... Oczywiście wstawię rozdział jakiś jak skończę, ale póki co optuję w okolicę 20/25 tysięcy słów.
  • Shogun 13.06.2020
    No proszę, totalne zaskoczenie przy zakończeniu. Masz rację, pozostaje niedosyt, ale można sobie podopowiadać, tak jak wspomniałeś. Czy przeżyli? Cóż, jestem raczej zwolennikiem happy endów, więc mam nadzieję, że tak.

    Serię czytało się naprawdę dobrze :D
    Czekam na kolejne ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania