Poprzednie częściKto zabił Ethana Fella? - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kto zabił Ethana Fella? 2 - Rozdział 3 - Alice

[DEPARTAMENT POLICJI STANOWEJ. MILLTOWN. ROK 2017]

Alice Throne siedziała właśnie przy swoim małych rozmiarów biurku, zastanawiając się dlaczego ten kapryśny los skazał ją na tak długi kwietyzm. Ostatnimi czasy coraz rzadziej udawała się na jakiekolwiek akcję, gdyż awans na komisarza nie tylko podniósł jej zarobki, ale i poszerzył grono posterunkowych, których mogła wysyłać gdzie tylko popadnie. Sama zajmowała się dość dołującym jak i monotonnym zajęciem jakim było oglądanie bejsbolu amerykańskiego. Co prawda nie była jakąś zajadłą jego miłośniczką, ale czymś musiała zająć swój wolny czas, a na nadmiar tego czasu narzekać nie mogła.

Myślami sięgała wydarzeń mających miejsce blisko dwadzieścia lat temu, kiedy badała okoliczności śmierci pewnego właściciela spółki szklarskiej. Poznała wtedy ciekawą staruszkę o zaskakująco miłym do niej stosunku.

- Gdyby tylko... - szepnęła do samej siebie.

Starsza pani miała na nazwisko Kish i swego czasu uchodziła za żywą osiedlową kamerę, potrafiącą jak na swój wiek spamiętać wszystko co się działo od miesięcy. Jednak przeprowadzka starszej osoby jak ona na przedmieścia okazała się tragiczna w skutkach. Jakiś czas po samobójczej śmierci Ethana Fella, pani Kish została śmiertelnie ranna od licznych ran kłutych, zapewne zadanych nożem, lub innym ostrym narzędziem. Choć Alice osobiście aresztowała drania za to odpowiedzialnego, nie była w stanie pozbyć się tej plamy ze swego sumienia. Męczył ją fakt, że to właśnie ona spowodowała śmierć starszej osoby...

Alice zapaliła papierosa, otwierając powoli okno, aby powietrze w biurze nie uległo pogorszeniu. Fale srebrzystobłękitnego dymu ulotniły się za sprawą piorunującego podmuchu wiatru. Zwróciło to jej uwagę do tego stopnie, że nie zauważyła pukania w drzwi biura. Szybko usiadła na miejsce, gasząc papierosa, którego nie zdążyła nawet wziąć do ust.

- Proszę! - zawołała.

Drzwi się otworzyły i do środka wkroczył młody mężczyzna o czarnych krętych włosach, będących na wysokość ramion. Nie był nikim wysoko pod względem stopnia postawionym, toteż zdziwiło kobietę, że to właśnie on, posterunkowy, samotnie przyniósł jej kopertę olbrzymich rozmiarów.

- Co to jest?

- Informacje dotyczące zaginięcia - odparł zwięźle...

- Zaginięcia?

Chłopak się wyprostował.

- Jeżeli pani pozwoli - zaczął - Ostatnio skontaktował się z nami Carlos Diaz, właściciel tutejszych taksówek i zgłosił zaginięcie jednego ze swoich pracowników. Andersona Willa.

Pani komisarz przyjrzała się zawartości koperty, co utwierdziło ją do tego, co mówił posterunkowy. Na załączonym do dokumentu zdjęciu widniała blada twarz mężczyzny o niewyobrażalnie czarnych włosach, aż zaskoczył ją wiek mężczyzny, który zaznaczono wytłuszczonym drukiem.

- Kiedy to miało miejsce, posterunkowy Matt? - Nawet nie zauważyła iż wypowiedziała jego imię, naturalnie było to niezgodne z oficjalnym regulaminem miejsca ich pracy, ale z drugiej strony nie było nikogo, kto by ich widział, więc oboje czuli się swobodnie.

- Pan Diaz zgłosił zaginięcie dziś o dziesiątej - zrobił pauzę - Zakładając, że odczekał dwadzieścia cztery godziny od zaginięcia... to możliwe, że taryfiarz zaginął góra przedwczoraj...

Alice wstała i chowając broń do kabury, ruszyła przed siebie i chwyciła ledwo zawieszony na wieszaku płaszcz...

- Dokąd pani idzie?

- Idziemy, Matt, udamy się do tego całego właściciela taksówek.

Opuściła biuro, ciesząc się, że po tylu miesiącach będzie mogła zrobić coś poza siedzeniem wygodnie na dupie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Shogun 16.05.2020
    Ha, widzę, że znów fajne połączenie kilku serii. Lubię takie samczki :D Bardzo podoba mi się tutaj postać Alice. Człowiek czynu, docieka, szuka. Jest bardzo żywa i taka ludzka. No nic, czekam na następny rozdział :D
    Pozdrawiam ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania