Ktoś odebrał mi słońce.
Kiedyś ktoś odebrał mi słońce.
Jedyne co dawało mi siłe.
I zamknął w wieży bez okien.
Odebrano mi marzenia, i wspomnień kosz pełny.
Ktoś jednak zostawił go na brzegu, mej klatki.
Czyniąc go nieśmiertelnym.
Lecz przyszedł taki dzień.
Że ktoś, uwolnił mnie z twierdzy.
Ten ktoś dzięki mnie, jak wiatr stał się nieśmiertelny.
Ktoś kto oddał mi moją siłe.
Bo to on stał się mym słońcem.
I tak mogła bym trwać lat tysiące.
Gdyby, nie dzień w którym me słońce zgasło.
I znów skazało mnie, na życie w ciemności.
Lecz jak mam, w niej trwać.
Skoro w moim świecie, są małe gwiazdy.
Które jak ty, kochany.
Rozświetlają mi życia rozjazdy.
Komentarze (7)
Dobry wiersz, a nawet bardzo dobry. Końcówka mnie urzekła. 5.
Fajnie wiedzieć, że jak sie mi zdarzy coś wesołego. I przeleje to na " papier " to przeczytasz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania