Poprzednie częściKu zachodowi słońca 1.

Ku zachodowi słońca - Sezon 2. Część 1.

Dziesięć lat wcześniej.

Kula trafiła w kolejną, dwunastą już butelkę.

-Nieźle, Dalton - stwierdził Howard stojący obok długowłosego młodzieńca. Faktycznie, zapowiadał się z niego dobry strzelec.

Arthur uśmiechnął się zwycięsko.

-Czy to znaczy, że wreszcie namówisz Harveya żebym mógł z wami jechać? - spytał z nadzieją odkładając powoli rewolwer do kabury. Stary Howard spojrzał na niego posępnie po czym prychnął.

-Stojące butelki a żywi przeciwnicy to co innego. Nadal za długo się przymierzasz, choćby o te setne sekundy. Poprawiłeś się, to prawda. Ale to wciąż za mało.

-Pieprzenie - odparł Arthur niechętnie - Nawet Jason już z wami był.

-Był i dał ciała. Dlatego teraz uważamy - skwitował Howard. Dalton nie miał już odwagi odpowiedzieć. Czuł respekt przed starszym towarzyszem. Posmutniał lekko, choć nie miał zamiaru tego pokazywać.

-Młoda krew, co? - spytał Howard roześmiany. Arthur nie odpowiedział - Przestań się już obrażać. Wracajmy do reszty.

Bez słowa wrócili pieszo do obozu z miejsca treningu strzeleckiego. Arthur nadal był rozgoryczony i osobiście uważał, że udowodnił już dość. Co jednak znaczyło jego słowo przy słowie Howarda?

Gdy ujrzał towarzyszy, Harvey od razu się rozweselił. Wstał radośnie od stolika i zbliżył się do nich.

-No i jak, panie Barnes? Młodziak jest już gotowy? - spytał szczerząc się.

-Cóż ... robi postępy - odparł szczerze Howard. Arthur odwrócił głowę.

-Rozumiem - odparł Harvey i położył dłoń na ramieniu Daltona - Chodź na chwilkę, pogadamy.

Arthur westchnął tylko i odszedł parę kroków z przywódcą. Wiedział już jak potoczy się ta rozmowa i wcale nie miał ochoty w niej uczestniczyć. Nie miał chyba jednak zbyt dużego wyboru.

-Widzę coś szczególnego w twoich oczach - stwierdził Harvey i spojrzał na niego poważnie - Widzę, że będą z ciebie ludzie, Arthur. Ale nie możesz się zniechęcać. A coś czuję, że tak właśnie jest.

-Uważam, że umiem już wystarczająco - stwierdził poważnie. Harvey uśmiechnął się ledwie zauważalnie.

-Wszyscy przez to przechodziliśmy, synu. Wszyscy - podkreślił - Przyjdzie i wreszcie czas na ciebie. Zapewniam ci to. Widzę, że jesteś dobry ale ... damy ci jeszcze czas. W końcu będziesz nam potrzebny.

-Czyli teraz nie jestem, co? - spytał zniechęcony Arthur odwracając wzrok.

-Nie o to chodzi, Arthur! - uniósł się Harvey - Muszę ci powiedzieć, że masz teraz wielkie szczęście. My ... cały gang jest w dobrej sytuacji. To idealny czas, żebyś trenował. I na tym się skup - poklepał Daltona po ramieniu i odszedł powoli. Arthur westchnął ciężko.

-Dobra sytuacja ... i oby się to nie zmieniło.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Kocwiaczek 27.03.2020
    Króciutko. Ale ciekawy przeskok czasowy. Dobrze napisane. Czekam jednak na więcej:)
  • Amica 27.03.2020
    Aaaaa doczekałam się!! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania