kwiaty
Kolejny oddech, napełniony zgnilizną
Przemarzłych marzeń
Pewnie nigdy się już nie ogrzeją,
Umrą, nim nastanie światło poranka
I pierwsza rosa
Wyrzucę je, jak poschnięte róże w moim ogrodzie,
Bo one są przecież niczym,
Nikną zbyt szybko,
Lepsze są sztuczne
Przyklejam wybite zęby
Na kropelkę
Podlewam kwiaty w swej głowie
Soplicą
Niech się zakorzenią w niej pędy wiśniowe,
Niech ludzie już lepiej nie myślą
Podnoszę łeb swój,
Jakby z ziemi, bo upadł dawno
Tylko trzyma się skurwysyn na szyi
Po co - niewiadomo
Powolnym krokiem
Wlecze się, toczy jeden z sąsiadów
Widziałam nieraz,
Jak w mroźne wieczory podlewa kwiaty
W swym mózgu
Strumieniem wódki i żalu,
Biorąc własne kostki na zakąskę
I myślałam sobie, widząc ten obraz
Że jesteśmy jak krople wody,
Sponiewierani przez sekundy,
Chcący być królami własnego oddechu,
Możnowładcy
Śmietników i spleśniałych kundli
Spoglądam, jak odgrzewasz
Prochy tej zgnilizny
W mikrofali, aż trzeszczy
Śmiejesz się,
Podgrzebując raz po raz widelcem,
Nie zastanawiasz się nawet, czy to bezpieczne,
Że mogę cię poparzyć
A ja pragnę tylko
Podlać nasze kwiaty
Wiadrem Soplicy i kroplą
Ciepła
Otwieram oczy z trudem,
Patrząc przed siebie
Mikrofala przegrzewała się,
Teraz jest zimna
Ściągam z swej głowy kwiaty,
Ściskając ich lodowate łodygi,
Jak twoje ręce
Owinę je w moją koszulę, by mogły być przy tobie z zapachem papierosów,
Których nie czujesz
Kolejny oddech, napełniony zgnilizną
Pomarzłych marzeń,
Wyrzucę je, pożegnam jak kwiaty i tanie wino
Pozostanie jedynie zapach chryzantem
I zabawy w chowanego z
Czasem
Zginą
Komentarze (2)
,,Ściągam z swej głowy kwiaty,'' - tu bardziej pasuje mi: ze swej
Dobry pomysł, nietuzinkowy i wykonanie niezłe :)
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania