Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** LBnP→XXVIII→Plamy Zła

                                                                         –?/––

   

Zachodzę go od tyłu. Pierwsze uderzenie siekiery kładzie ciało na ziemię. Następnie roztrzaskuję głowę, niczym miękki arbuz. Mózg koloruje trawę na różowo. Zaczynam w nim szukać ciemnej plamy. Przecież wyraźnie widziałem zło w tym podłym człowieku. Aż prześwitywało przez czaszkę. A może w podrobach ją znajdę? Rozcinam brzuch ostrym nożem. Flaki wypływają z mlaśnięciem, zakrywając stokrotki wilgotnym całunem. Tutaj też nie ma. Odcinam ręce i nogi. Może tam gdzieś jest. Nic z tego. Powracam do mózgu.

 

Rozgrzebuję wilgotny budyń. Odrzucam strzępki kości… i nagle ją dostrzegam. Nie za duża, ale jest. Przecież bardzo kocham ludzi. Muszę ich uwolnić od transporterów tego ohydztwa. To misja do spełnienia. Po to przyszedłem na świat, żeby wszystkich pozostałych… słyszę szelest za sobą. Spoglądam w tamtym kierunku. Mała dziewczynka patrzy ciekawie i nagle pyta:

 

–– Dlaczego popsułeś tego pana? Czy go naprawisz? Bo wiesz... teraz wygląda jak misiu, na którego wczoraj nakrzyczałam. Też go...

 

Nie słucham co mówi. Mam inny dylemat do rozwikłania. To w końcu świadek. Co prawda uczynku pełnego miłości, ale zawsze. Policja może nie zrozumieć dobrych intencji.

 

–– … popsułam, ale naprawiłam. Cieszysz się?

 

Podejmuję decyzję pełną ryzyka. Przynajmniej na teraz musi wystarczyć. Trochę ją postraszę.

Przecież ona niewinna. To tylko dziecko. Jeszcze nie człowiek, w sensie o którym myślę. Jest czysta.

 

–– Posłuchaj dziecko. To był bardzo zły pan. Musiałem popsuć, żeby…

–– Mnie nie popsuł?

–– I twoich rodziców.

–– Nie mam rodziców. Mieszkam u babci. Jest bardzo fajna.

–– No właśnie. Ją też mógł popsuć.

–– Rozumiem… ale on brzydki i śmierdzi.

–– Przyrzeknij, że nikomu nie powiesz o naszym spotkaniu. Nawet babci.

–– Przyrzekam na misia, proszę pana. Nie powiem.

–– Mam nadzieję. Bo wiesz co z tobą zrobię, jeżeli zdradzisz naszą tajemnicę.

–– Zepsujesz mnie?

–– Właśnie.

–– Sukienkę też? Babcia mi uszyła.

–– Nie… a teraz zmykaj stąd. Mam jeszcze wiele dobra do wykonania.

 

*

Spotkanie z dzieckiem trochę psuje moje plany. Przecież nie mogę mieć pewności, że rzeczywiście będzie milczeć. Fakt… nastraszyłem porządnie, ale ryzyko istnieje. Muszę być jeszcze bardziej ostrożny we wszelkich działaniach. Może przez to, wielu nie spotka nagroda, zostania dobrym po śmierci… ale cóż.

 

Czekam w lesie po zachodzie słońca. Tutaj chodzą na spacer, by podziwiać przyrodę. Może udają przed samym sobą, że chcą zapomnieć o tym, co mają w środku. Mnie mrok nie przeszkadza. I tak dostrzegam, co mam dostrzec. Błyszczą wewnętrzną podłością. Idzie właśnie jeden. Plama aż nadto widoczna. Niczym na odciętej dłoni. Prześwituje tuż nad uchem. Przynajmniej będę wiedział, gdzie szukać.

 

Potrafię chodzić bardzo cicho. Mam nawet odpowiednie buty. Podchodzę jak zwykle od tyłu. Cholera, tego nie przewidziałem. Właśnie jakiś ptak zaskrzeczał za mną. Facet się odwraca w moim kierunku. Widzę przez chwilę zdziwione oczy. Uderzenie mam bardzo silne. Ostrze wchodzi głęboko w jaskinię zła. Siekiera prawie rozpoławia głowę. Dźwięk jest miękki i wilgotny. Na tyle głośny, że płoszy dalsze ptaszki.

 

Nie mam dużo czasu. W każdej momencie, ktoś może iść. Zaciągam ciało w krzaki, by spokojnie szukać. Jest prawie ciemno. Mnie to nie przeszkadza. Rozrywam głowę z głośnym mlaśnięciem. Oczy nadal otwarte. I dobrze. Niech widzą moją wszechobecną dobroć. Na szczęście plamę znajduję bardzo szybko. Okaz bardzo duży, nawet jak na człowieka. Zwisa z rąk. Kładę do przygotowanej torby. Teraz muszę dotrzeć do mojego mieszkania. Przylepić następne. Upiększyć pokój. Patrzeć i mieć satysfakcję, z dobrze wykonanego zadania.

  

*

–– Cholera! Nie uwierzycie w to co powiem. Wreszcie żeśmy go dorwali.

–– To chyba sam się poddał?

–– A żebyś wiedział. Przedzwonił do nas. Powiedział bardzo spokojnie, że będzie czekał na ścieżce w lesie a znakiem rozpoznawczym będzie…

–– Siekiera?

–– Doprawdy! Jestem pod wrażeniem. Skąd wiedziałeś?

–– Inteligentny jestem.

–– No dobra. Byliśmy na miejscu o ustalonej godzinie. Faktycznie. Czekał. Kazaliśmy rzucić narzędzie w krzaki. Nie stawiał żadnego oporu. Szedł jak baranek na rzeź.

–– Hmm…

–– Coś nie tak?

–– Nie… skąd.

  

*

  

{Jakiś czas temu}

 

Dzisiaj trzeba było podjąć decyzję na przyszłość. Na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Lepiej być przygotowanym. Zmusić do radykalnej zmiany. Tym bardziej, gdy w grę wchodzi misja, dla dobra czystych. Poświęcenie jest wtedy mile widziane. Nawet życia. Dla zmyłki. By dalej działać. Inaczej, lecz niszczyć ciemność, co zabija jasność. Takie rodzinne postanowienie.

  

***

  

–– Dziewczynko. Jesteś już bezpieczna. Powiesz nam… co widziałaś?

–– Przecież ten pan był dobry. Psuł złych ludzi. Nie mogę powiedzieć. Przyrzekłam na misia.

–– Ten pan był bardzo zły. Zabijał ludzi. Ciebie też mógł zabić. I twoją babcię.

–– Ale mnie nie zabił. Nie wierzę wam. Dupki!

–– Dziecko… od kogo znasz takie słowo?

–– Od babci. Ona jest fajna, ale gdy wnerwiona… jak ja na was.

–– No już dobrze… spójrz na to zdjęcie. Czy to on?

–– Przyrzekłam na misia!

–– Jeżeli nie powiesz, to my ciebie…

–– Popsujecie? Jesteście gorsi od niego. Nie lubię was.

–– Kochasz babcię?

–– Bardzo.

–– On nam powiedział, że chciał ją zabić. Widział w niej… ciemną plamę zła.

–– W głowie mojej babci!? Też coś! Dupek! Tak. To on!

  

 {Po jakimś czasie}

  

 –– No to szefie, sprawa zamknięta.

–– Taa… tylko jedno mnie zastanawia.

–– To znaczy?

–– Byliśmy w jego pokoju. Na ścianach od cholery czarnych kartek. Dużych, małych, o kształtach przypadkowych plam. Oczywiście nie wiemy, czy każda… oznacza ofiarę.

–– Kartki?

–– Był dokładnym pojebusem. Może faktycznie je widział, ale gdy przykleił na ścianę, to już nie. Dlatego wieszał kartki… żeby… sam nie wiem, co z nim...

–– Szefie. Tylko się nie rozpłacz.

–– Bo wiesz… tak naprawdę nie daje mi spokoju co innego. Niby taki szczegół, ale...

–– Ale co?

–– Może nic nie znaczy.

–– Słucham.

–– Wśród wszystkich czarnych kartek... jedna jest biała.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • Shogun 05.02.2020
    "Na stawiał żadnego oporu" - Nie stawiał żadnego oporu. Wkradła się malutka niedokładność. Tekst jest bardzo dobry. Podoba mi się cała historia. Zastanawiające jest kto był tą białą kartką, choć trochę się domyślam, to pewny nie jestem. Gdybym miał ci pomóc w wyborze, to mimo wszystko, iż uważam, że oba teksty są bardzo dobre, to według mnie ten jest lepszy. Przemówił do mnie jakoś tak bardziej. Jednak to tylko moja opinia. Wszystko zależy od ciebie :D.
    Pozdrawiam :).
  • Dekaos Dondi 05.02.2020
    Shogunie→Dzięki:)→Za wyłapanie błędu też. Poprawiłem. Jeszcze mam trochę czasu, to się zastanowię:)→Pozdrawiam:)
  • Witamy w Bitwie. Powodzenia życzymy. Dylemat wielki?
    Prosimy o link: http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/

    Pozdrawiam Literkowa
  • droga_we_mgle 06.02.2020
    Celnie, prosto, obrazowo, zwłaszcza opisy użycia siekiery. Nie jestem do końca pewna, co tu zaszło, ale jak pomyślę, pewnie samo przyjdzie. Nie mam pojęcia, który tekst wybrać do bitwy. Oba mają w sobie ,,coś", ale jeden tak humorystycznie, a drugi... dziwnie się czuję po przeczytaniu. Na szczęście to nie moja decyzja :)
    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 06.02.2020
    Droga_we_mgle→Dzięki:)→Chyba w końcu rzucę Monetem...to znaczy→monetą:)→sam nie wiem:)→Pozdrawiam:)
  • Tjeri 06.02.2020
    "Flaki wypływają z mlaśnięciem, zakrywając stokrotki wilgotnym całunem." - to je dobre!
    Co do całości, mam dwa pomysły interpretacyjne.
    Całość się podobuje. :)
  • Dekaos Dondi 06.02.2020
    Tjeri→Dzięki:)→Miło, że zerkłaś:)
    Jak zwykle przeważnie... napadły mnie pierwsze zdania... i mniej więcej w połowie, znałem zakończenie.
    Pozdrawiam:)
  • Pasja 07.02.2020
    Horror, a zarazem komediowy kryminał z puentą. Siekiera nieodzownym rekwizytem. Dziewczynka też wywołuje usmiech. Koniec z białą niezapisaną kartką stanowi niedokończenie?
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 07.02.2020
    Pasjo→Dzięki:)→Trafnie określiłaś mój zamiar. A biała kartka... no cóż...:)→Pozdrawiam:)
  • Anonim 07.02.2020
    U, kur...!!!
    Ale dałeś czadu! A końcówka, to puenta dokładnie taka, jak lubię. Cóż powiedzieć? Tylko to, że przypomniała mi się pewna znakomita piosenka Posłuchaj całej, proszę.
    https://www.youtube.com/watch?v=qTn87uhV_Vc

    W każdej momencie, ktoś może iść.
    W każdym...

    Znakomite!

    pozdrawiam
    ps. Powiem Ci, że aż mam dreszcze...
  • Anonim 07.02.2020
    Dodałem ten tekst do wątku polecanych.
  • Dekaos Dondi 07.02.2020
    Antoniuszu→Dzięki→Przesłuchałem całej.
    Jestem na Tak→Faktycznie w swoim założeniu, pasuje do tekstu.
    Muszę jeszcze zdecydować, który wrzucić:)→Pozdrawiam:)
  • Anonim 08.02.2020
    Dekoś,
    po mojemu zdecydowanie ten tekst. Ale ja jestem mocno spaczony w niektórych aspektach i moja opinia rzadko bywa zgodna z głosem ogółu. A przecież ogół głosuje.

    Pozdro.
  • Bajkopisarz 09.02.2020
    „Zaczynam w nim szukać ciemnej plamy. Przecież wyraźnie widziałem zło w tym podłym człowieku. Aż prześwitywała przez czaszkę.”
    Prześwitywało (zło), jeśli prześwitywała (plama) to trzeba by przebudować zdania, żeby to wynikało jedno z drugiego.

    Świetne opowiadanie, czyta się wręcz na jednym wdechu.
    Jeden nieostrożny ruch, jeden ludzko odruch i sprawa się rypła. Nie dokończył działa odplamiania, teraz mała skarżypyta będzie musiała zająć jego miejsce. Ta biała kartka jest znakiem dla niej. Sztafeta.
  • Dekaos Dondi 09.02.2020
    Bajkopisarzu↔Dzięki:)→Poprawiłem na→prześwitywało:)→Miło, że podeszło→Pozdrawiam:)
  • Zapraszamy Szanownego Autora na Forum do zgłosowania na najlepsze opowiadanie:

    http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/

    Autorze czytaj, komentuj i decyduj o swoim faworycie.
    Punkty przydzielamy według zasady: 3 - 2 -1

    Literkowa życzy dobrej lektury.
  • Zacząłeś dość ostro rasowym horrorem, dopiero później zrozumiałem, że to nieco Monty Python, i że dałem się wkręcić.
    Bardzo oryginalny pomysł i dobrze przeprowadzona konstrukcja opowiadania.
    No cóż, moim zdaniem najlepsze opowiadanie w bitwie!
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 12.02.2020
    ML→Dzięki:)→No fakt. Trudno mi pisać na 100% poważnie. Przeważnie trochę mnie ''znosi''
    Najbardziej lubię w czasie teraźniejszym i w pierwszej osobie. Łatwiej się wcielić w postać:)→Pozdrawiam:)
  • sisi55 12.02.2020
    Rozumiem to tak, że biała kartka oznacza osobę, która była ,,czysta" i dlatego główny bohater chcę odpokutować winy zabijając tych ,,złych". Nie wiem czy dobrze to zrozumiałem, ale ostatnie zdanie sprawiło, że przemówiła do mnie głęboka refleksja. Podobało mi się.
  • Józef Kemilk 4 miesiące temu
    Dosyć drastyczne, człowiek umie wytłumaczyć każde swoje zachowanie.
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 4 miesiące temu
    Józef Kemilk↔Dzięki:)↔Pozdrawiam😄:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania