Labirynt strachu cz. 1

LABIRYNT STRACHU

1. O tym jak to wszystko się zaczęło i dlaczego nie lubię gier planszowych

   Wtedy kiedy to wszystko miało miejsce, mieszkaliśmy z rodzicami i psem w spokojnej okolicy. W pobliżu były trzy, może cztery domy jednorodzinne. W sąsiedztwie mieliśmy też basen, szkołę i kościół. Miałem swoją grupę przyjaciół. W raz z Kacprem, Tomkiem i Dawidem tworzyliśmy zgraną paczkę. Znałem ich ze szkoły. Wolny czas spędzaliśmy grając w piłkę, oglądając filmy, czasami nawet wspólnie odrabialismy lekcje. Kiedyś zrobiliśmy domek na drzewie, w którym właśnie spędzaliśmy czas po szkole. Nic nie zapowiadało, tego co wkrótce miało nastąpić. Domek na drzewie był u mnie w ogrodzie. Na górze mieliśmy wszystkie dla nas najpotrzebniejsze rzeczy. Dawid zbierał figurki zolnierzykow, małe samochodziki. Miał tego naprawdę dużo. Swoje skarby trzymał w domku, bo jego mama mówiła, że od tego robi się jeszcze większy bałagan. Kacper przechowywał tam swój rower. Myślę, że z tych samych powodów, co Dawid swoje zabawki - niewiele miejsca w domu. Tomek był najspokojniejszy z nas wszystkich. On lubił sprowadzać do naszej bazy książki. Ja natomiast nie trzymałem swoich rzeczy w domku na drzewie. Mieliśmy przestronny dom z garażem i piwnicą. Jedyne co przynosilem to jedzenie i picie. Byliśmy różni we wszystkim, ale z jednym się zgadzalismy. Każdy z nas lubił dobrze zjeść. Podczas jednego z takich leniwych dni, siedzieliśmy w domku wszyscy i zajadalismy się pizza, która przyniosłem. Dawid pochwalił się swoim znaleziskiem. Sięgnął do plecaka. Naszym oczom ukazała się złożona na kilka razy plansza. Kiedy wspólnie to rozlozylismy, zajęła niemal całe i tak juz male pomieszczenie. Dawid zaczął tłumaczyć skąd to ma i co to jest za gra:

- Znalazlem to blisko domu. Na początku nie wiedzialem, co to jest. Z ciekawości to zabrałem do domu. Mama dziwnie się na mnie patrzyła kiedy niecierpliwie pedzilem na górę z kawałkiem brudnego kartonu. Ale chłopaki! Uwierzcie mi, to nie jest zwykły karton! To nawet nie jest zwykła planszowka. Coś jest z nią nie tak. Wierzcie lub nie, ale kiedy w nocy położyłem ją na biurku zdawało mi się, że świeciła bardzo jasnym światłem. Przestraszyłem się, dlatego chcialem to wam pokazać. A później może się tego pozbyć. Licho wie, co to może być...

- Świeciło w nocy? Chyba postradales rozum! – sceptycznie odezwał się Kacper.

- Dobrze, na czym polega ta gra? Może zagramy i się przekonamy co to jest? Może akurat będzie fajnie i to stanie się naszym nowym sposobem na spędzenie tutaj czasu? – to z kolei moja propozycja. Sam nie wiedziałem, co robić, ale na pewno wszyscy bylismy ciekawi czy faktycznie stanie się coś niezwykłego.

Mijały dni, a my graliśmy w tą grę. Rzeczywiście była bardzo wciągająca. Nawet lepsza od gier komputerowych. Było dużo łamigłówek do rozwiązania, interakcji z graczami. Jednak nie znaleźliśmy w tej grze tego, czego szukalismy, tego o czym mówił Dawid. Nie było w tej planszowce nic nadprzyrodzonego. Nie świeciła nawet w nocy. Specjalnie spaliśmy tam na zmianę, aby coś zauważyc. W końcu rzuciliśmy tą grę w kąt. Pomyśleliśmy, że nasz kolega chciał nas nastraszyć, albo po prostu miał jakieś zwidy. Nawet nie mialem pojęcia, jak bardzo byliśmy w błędzie...

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Something 25.06.2018
    Całkiem sympatyczne - zobaczymy co będzie dalej ;) :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania