Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Łania Ania - fragment 2

[...]udałem się duktem aż do rozstajów. Po wnikliwym przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw wybrałem polną ścieżynę, na której końcu majaczył bór.

Zmierzchało już, gdy doń dochodziłem i oczom mym, na skraju oczeretu, ukazała się przecudnej urody łania. Bo łanią bodajże jest samica jelenia. Dziwna ta chimera, bo nie miała pyska łani (chciałem odruchowo rzec łyska pani), lecz śliczną buzię dziewczęcia z krasymi rumieńcami, piwnymi oczętami ocienionymi długimi rzęsami. Ba, nawet miała kobiecy, powabny biuścik, co już całkiem mnie zamurowało. Łania Ania (bo takie miano nadałem jej w myślach) spokojnie się pasła soczystą i wonną trawą żubrówką, jednak gdy mnie dojrzała, zastrzygła uszami i w te słowa się ozwała.

— Witaj wędrowcze! Widzę, żeś utrudzony wielce, więc spocznij tu w cieniu, pod rozłożystym kasztanem a spróbuję ci dogodzić, jak tylko potrafię. Widzę również, żeś na pewno spragniony i głodny, niestety niczym oprócz mleka z moich wymion nie dysponuję, a zapewne w trawie nie gustujesz, więc jeśli mym poczęstunkiem nie wzgardzisz, a tuszę, że nie, bo już widzę na twej twarzy ceglasty rumieniec pożądania i błyski w oczach, możesz w każdej dogodnej dla siebie chwili sięgnąć ustami mych nabrzmiałych sutków, a ja tymczasem będę dalej się pasła. Chyba że masz jakieś pytania? — Zawiesiła swój słodki głos i spojrzała na mnie pytająco smętnymi głębinami jezior swych oczu. Nie doczekawszy mej odpowiedzi, bo zaiste, zatkało mnie całkiem, pochyliła się, by dalej skubać aromatyczne ziela. Przy tym jej pełne piersi delikatnie się kołysały spokojnym rytmem, ja zaś ległem w zaciszu kasztanowca na wznak, niby to spoczynku szukając w kępie aromatycznej macierzanki. Utrudzon i syt wrażeń byłem wielce, jednakowoż nie przeszkodziło mi to, napawać się widokiem Ani.

Skubała trawę i zioła, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi, jakby nie zdawała sobie sprawy z mej bacznej obserwacji, lecz stopniowo, w poszukiwaniu co raz to smaczniejszych roślin zbliżała się do mego legowiska. Liczyłem na to, że nie pogardzi sporą kępą młodziutkiej macierzanki i nie przeliczyłem się w mych rachubach. Niby przypadkiem, w końcu przekroczyła mnie przednią parą badyli (nóg — przyp. autora) w ten sposób, że jej workowate piersi znalazły się tuż nad moją głową. Nabrzmiałe, brązowawe sutki kusiły nie tylko smacznym posiłkiem — kusiły też do grzechu. Stała nade mną i nie odchodziła; nie usprawiedliwiała to wcale obecność macierzanki, bo już jej nie jadła — stała wyczekująco z podniesionym łbem i przymkniętymi oczami. Poczułem uderzenie gorąca — tak, pragnąłem ssać i pieścić te potężne, workowate piersi, które już przesłaniały mi cały widok — łania, jakby domyślając się tego, ugięła nieco badyle, tak że jedna z nich spoczęła na mojej twarzy.

Zamknąłem oczy i szukałem wargami po miękkim i ciepłym wymieniu, aż w końcu znalazłem sutek, wpiłem się doń chciwie i ssałem namiętnie, a smakowite mleko cienką stróżką spływało do mych trzewi.

Po pewnym czasie łagodnie przesunęła się w bok, by podstawić mi pod usta drugą nabrzmiałą pierś. W końcu syty i szczęśliwy, niczym jakiś osesek, smacznie zasnąłem.[...]

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Nuncjusz 21.09.2016
    Tym razem wachlarz emocji rozkłada się następująco: 5,1,1
  • Ritha 16.04.2018
    „lecz śliczną buzię dziewczęcia z krasymi rumieńcami, piwnymi oczętami ocienionymi długimi rzęsami” – tak słodko opisane wdzięki i nikt tu nie zajrzał? No co za ludzie...

    Dobrze, żeś to ometkował, bo te propozycje dokarmiania dla najmłodszych nieodpowiednie ;p No chyba, że takich naj najmłodszych. Niemowląt ewentualnie.

    „Nie doczekawszy mej odpowiedzi, bo zaiste, zatkało mnie całkiem” – po Twojemu, wyniosły język, przepleciony swojska prostotą, nie sposób się nie uśmiechnąć

    „Skubała trawę i zioła, kompletnie nie zwracając na mnie uwagi, jakby nie zdawała sobie sprawy z mej bacznej obserwacji, lecz stopniowo, w poszukiwaniu co raz to smaczniejszych roślin zbliżała się do mego legowiska” – tu nie dość, ze obrazowo i pobudzająco wyobraźnię, to jeszcze budujesz napięcie :D

    „nie usprawiedliwiała to wcale obecność macierzanki, bo już jej nie jadła” – proszę - wnikliwa analiza pobudek, jakimi kierowała się łania Ania

    I cała historia kończy się happy endem. Ach! :D
  • Nuncjusz 16.04.2018
    Noo takie tam zboczeństwa małe. ja tam jestem zadowolony z nikłej frekwencji xd
  • Ritha 16.04.2018
    Nuncjusz haha, zawsze Ci moge off-topowo podbić xd
  • Nuncjusz 16.04.2018
    Ritha lepij nie, niech to się schowa w mrokach mego profilu ;)
  • Canulas 16.04.2018
    aaa, to tylko z pitolenia zjazd. Myślałem, że z opowi 48h
  • Ritha 16.04.2018
    Nieee, oszalales, ino z pitololo
  • marok 21.10.2019
    Mimochodem musiałem tu przybyć i no.. tak :D
    Końcówka jakby przewidywalna ale tylko od połowy takie miałem wrażenie, bo jakoś tak czułem że tu będzie nutka dziwności. Ale nie no, że była ta końcówka słaba, wręcz przeciwnie.

    ''Nabrzmiałe, brązowawe sutki kusiły nie tylko smacznym posiłkiem — kusiły też do grzechu'' - pokusa zwyciężyła jednak.

    '' Poczułem uderzenie gorąca — tak, pragnąłem ssać i pieścić te potężne, workowate piersi, które już przesłaniały mi cały widok'' - szybko się złamał, widać że był głodny :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania