Las cieni

Edith słysząc jakby cichy pomruk tuż za nią, nie zastanawiając się za długo po prostu ruszyła przed siebie, tak jakby był to znak, że ma uciekać i pod żadnym pozorem nie odwracać za siebie. Pogoda panująca w krainie Lotroa, nie sprzyjała ucieczce kobiety. Ta potykała się o śliskie wystające spod mchu kamienie, jej oddech z sekundy na sekunde stawał się coraz to szybszy, a wzrok błądził za jakąkolwiek drogą ucieczki. Wkońcu natrafiła na wąskie przejście wśród drzew gęsto rosnących ku sobie, ostre zakończenia gałęzi raniły jej ramiona, a pokrzywy parzyły łydki. Nie znała tego terenu, czuła strach i zagubienie, a za nią prawdopodobnie podążał wampir wciąż wabiony zapachem jej krwi. Nagle jej oczom ukazał się korytarz, cały wypełniony jakby promieniami słońca, które nie miało źródła na pustym niejakim niebie. Kobieta stanęła w miejscu wpatrzona w kierunku światła, które powoli odbierało jej świadomość, zacisneła mocno powieki osuwając się na ziemię.

 

- Mówiłem, że sobie nie poradzi. - Westchnął zawiedziony czarnowłosy mężczyzna w sile wieku, w ręku trzymał pusty kieliszek czekając na oklaski z tytułu swojej racji.

 

- Och, przestań Baldwin, też kiedyś byłeś w jej wieku, więc proszę... - Odparła z wyraźnymi wyrzutami kobieta o rudych upiętych w kok włosach. Kosmyki włosów delikatnie otulały jej wąską bladą twarz pełną piegów oraz głębokich blizn na policzkach.

 

Edith musiała się jeszcze wiele nauczyć, i dobrze zdawała sobie z tego sprawę lecz czas działał na jej niekorzyść. Wielokrotnie jej umiejętności samoobrony przed wampirami zostały wystawione na próbę, tak samo wiele razy zawodziła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania