Latarnia serc.
Z wysokiej góry, z której widać morski brzeg.
Widze jak słońce kończy swój bieg.
Dziś przyszło konać mu, wśród nieba pięknych świec.
I myśli czy jutro ma, dalej biec.
Tak samo dzisiaj moje serce, z żalu cicho drży.
Bo jutro to nie będziemy już my.
I tak jak słońce dzisiaj gaśnie, tak latarnia naszych serc.
Się wypaliła, dobrze to wiem.
A jednak wracamy, na ten morski brzeg.
By jak słońce zatoczyć krąg
Biegniemy więc dziś przed siebie, a wokół nas wiruje świat.
Czujemy to samo, co za dawnych lat.
Latarnia serca znów zapaliła się.
A my chcemy tkwić w tym pięknym śnie.
Z wysokiej góry, z której widać wody toń.
Widze jak słońce musa twą dłoń.
I karze ci do przodu iść, i nie oglądać się.
Po prostu żyć w tym pięknym śnie.
Bo ono jak feniks, z popiołów odradza się.
Ty też powrócić chcesz, ja to wiem.
I choć latarnia serc, już nawet nie tli się.
To ktoś chce ją obudzić.
I my powracamy, nad ten morski brzeg.
By nasz życie zmieniło bieg.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania