Latarnik. Epilog + Rozstrzygnięcie konkursu
Ciemna powierzchnia wody zaczęła się delikatnie marszczyć, aż w końcu eksplodowała milionem mokrych drobin. Nataniel dopłynął do brzegu i padł na mokry piach. Ciężko dysząc, spojrzał na leżącą obok Rosie Ann.
- Udało się – szepnął bardziej do siebie niż do niej.
Ciemne chmury zaczęły się rozwiewać i już po chwili słońce zaczęło ogrzewać twarz mężczyzny, któremu łzy ulgi napłynęły do oczu. Kobieta cicho jęknęła, Nataniel zaraz się przy niej znalazł.
- Kochanie, to ja.
Rosie Ann otworzyła oczy i uśmiechnęła się do swego męża.
- Nataniel – szepnęła cichutko.
Wziął ją w objęcia, obrzucając jej twarz pocałunkami pełnymi ulgi.
- Chodź, czas wracać do domu.
Pomógł jej wstać i powoli ruszyli złotą plażą. Nie rozpamiętywali przeżytych wydarzeń, nie analizowali ich, po prostu chcieli o tym zapomnieć.
- Nataniel, patrz – Rosie Ann wskazała, delikatnie bujającą się na morzu, łódź.
Dobiegli do niej i gdy kobieta była już w środku, Nataniel odwrócił się w stronę latarni.
- Chodź! Uciekajmy stąd!
- Płyń.
- Co?! Chyba zwariowałeś!!!
- Mówię poważnie. Płyń.
- Nataniel. O co ci chodzi? Jak niby wrócisz?!
- Mam tu do załatwienia jeszcze jedną sprawę, to dla mnie ważne.
- Nataniel, błagam cię! Nie wygłupiaj się!
- Rosie Ann! Płyń! Wrócę, jeżeli minie pół dnia, przypłyniesz po mnie.
- Ale…
- Płyń!
Zapłakana dziewczyna ostatni raz spojrzała na mężczyznę, po czym odpaliła silnik łodzi. Nataniel pomachał jej, po czym ruszył w głąb wyspy. Gdy tylko Rosie Ann zniknęła, wyspa jakby zawarczała. Niebo zaczęło szybko ciemnieć, a z oddali nadchodziła mgła.
- Nie boję się…
Podszedł do domu latarnika, już miał rękę na klamce, gdy nagle usłyszał głosy w środku. Zdziwiony zaczął się przysłuchiwać. W końcu ruszył wzdłuż ściany, aż mały świetlisty punkt przykuł jego uwagę.
- Przyjacielu, co tu robisz? – Nataniel podniósł lampę, leżącą w trawie.
Mgła próbowała pochwycić światło w swe szpony, lecz świetlisty wojownik bronił się do samego końca. Uwagę mężczyzny przykuł dźwięk pukania, potężnego uderzania w drzwi wejściowe domu latarnika. Zdziwiony spojrzał w tamtym kierunku, po czym przeniósł wzrok na lampę.
- Niemożliwe. A może… Może już to zrobiłem?
Stanął na kamienistej ścieżce i czekał. Drzwi się otworzyły i wyjrzał przez nie młody mężczyzna. Nataniel patrzył na samego siebie i spokojnie uniósł lampę.
- Przepraszam! Może pan nam pomóc? – zapytał człowiek stojący w progu.
Mężczyzna w płaszczu spokojnie się odwrócił i odszedł.
- Nie! Proszę zaczekać!
Nataniel schodził ścieżką, przebijając się przez ściany mgły, aż stanął na krawędzi plaży. Wtedy z mrocznych obłoków wyłoniła się postać latarnika. Stanął przed czekającym na niego mężczyzną.
- Muszę zostawić mu lampę – Nataniel wskazał światło, migocące w dłoni.
- Już to zrobiłem. Chodźmy.
Ruszyli krawędzią wyspy w stronę latarni, po czym wspięli się po prowizorycznej drabince na szczyt wieży. Latarnik stanął po drugiej stronie serca latarni i spojrzał na Nataniela.
- Kim jesteś?
- Wiesz – odpowiedział latarnik.
- Wiem.
Tajemniczy mężczyzna ściągnął szeroki kaptur płaszcza, ukazując młodą twarz.
- Jakbym patrzył w lustro.
- Bo patrzysz.
- Co to za miejsce?
- Latarnia?
- Tak.
- Zastanów się, wiesz to.
- Sam nie wiem…
- Ta latarnia, to tylko wizualizacja. Obraz twego życia, a to, co się dzieje na tej wyspie powinniśmy nazwać próbami.
- Ale jakimi próbami?
- Natanielu… Myślisz, że można rzucać obietnice, tak o? Nie. Każda obietnica, każde przyrzeczenie, każda przysięga ściąga cię tu, do twojej latarni, twojego centrum.
- Czyli, co przeżyłem? Co obiecałem, że musiałem przeżyć taki koszmar?
- Zastanów się. Jaka była najważniejsza przysięga w twoim życiu.
Nataniel spojrzał na symbol wyryty na ścianie.
- W zdrowiu i chorobie, w szczęściu i nieszczęściu…
- Aż do śmierci – dokończył latarnik.
- Przysięga małżeńska – szepnął mężczyzna.
- Tak.
- Ale skoro podołałem próbie, to co oni robią na dole? Czemu znów to przeżywam?
- Pamiętasz kartkę?
- Uciekaj, uciekałeś, będziesz uciekał.
- Tak. Przysięga małżeńska to wieczna próba Natanielu, niekończąca się. Podołałeś, ale czy zawsze podołasz?
- Zawsze! – odpowiedział Nataniel, z pewnością, której sam się nie spodziewał.
- To chciałem usłyszeć.
- Niby dlaczego? Przecież jesteś mną!
- Natanielu, Natanielu… Najważniejsze, to nie oszukiwać samego siebie. W konflikcie z samym sobą nie masz szans w żadnej próbie…
Mężczyzna dotknął złotej obrączki na palcu i uśmiechnął się, gotowy na każdą próbę.
*****
Wszystko się wyjaśniło. Zwyciężczynią zostaje Marzycielka! Byłaś najbliżej! Brawo!!!
Teraz zaproponuj nagrodę :)
Komentarze (5)
Dla Ciebie Chris 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania