Łazi

Wczoraj miałam ponury dzień. Magda jak zwykle nie przyszła na spotkanie. Kilka razy umawiałyśmy się. Prosiłam ją, żeby tak nie robiła, bo nie traktuje mnie poważnie. Zresztą, widać nie jestem jej dobra znajoma. Nie mam dużo pieniędzy, a zawsze uganiała się z takimi osobami. Chciała sobie status podwyższyć, uparcie wydzwaniając do naszych znajomych. Bo to też byli moi znajomi.

Ja oczywiście nie proszę o takie spotkania i nie mam zamiaru.

Mam poczucie własnej wartości, pieniądze, ale przede wszystkim styl, który nie jest naciągany, jak większość "dam współczesnych".

Chyba szuka dziewczyn z "botoks party". Koszmar.

W każdym razie myślę, że pieniądz jest dla niej wyznacznikiem kontaktów i znajomości. Nie czekam na nią.

Patrzę w okno. Za oknem zima, a mamy marzec, koniec. A tu śniegi :) Co tu włączyć lub przeczytać, żeby się nie denerwować.

Ktoś puka do drzwi. Hmm. Nie mam ochoty na odwiedziny. Otwieram a tu kot na wycieraczce. Sąsiad mówi, że ten maluch, bo to kilku miesięczne kocie było też na jego wycieraczce. Nie może go wziąć i pomyślał, że u mnie będzie mu dobrze. Wzięłam go do domu. Maluch taki. Znam się trochę na rasach a przede wszystkim na ludziach. Mam w domu już hawańskiego. Niesamowity.

Zaczynam dziś kolejny projekt. Rysunek dla pewnej Pani. Sytuacja z kotem przerwała mi pracę. Ten maluch będzie chyba trochę dłużej u mnie. Nie wiem tylko czy mój hawan będzie zadowolony.

Łazi, tak go nazwę. Zapowiada się ciekawy dzień.

Pracę muszę oczywiście odłożyć bo teraz czas na poznanie kolegów. W tle leci muzyka z dna oceanu. Na pewno Łaziemu spodoba się. Zawsze jak pracuje przy kompie lub gdzieś, w jakimś miejscu, Hawi kładzie się na biurku i nie mogę nic zrobić. Lubi słuchać. Jestem w transie wtedy a on przerywa i pokazuje, że jest. Fajnie. Lubimy to. Teraz słońce wpada nam przez okno i oczywiście Hawi się wygrzewa. Ma wszystko gdzieś.

Łazi teraz ogarnął nasz świat. Oczywiście w głowie dochodzenie na temat wspaniałego właściciela, który chciał spędzać czas w inny sposób. Hmmm. Łazi okazała się kotem udomowionym, ponieważ pokój nie jest dla niego strachem. Dzikus inaczej zareaguje. Ten elegancko zaczyna wędrówkę po całym domu. A ja za nim. Nie jest teraz przytulaskiem. W ogóle. Ku mojemu zdziwieniu, Hawi w ogóle nie jest zainteresowany. To chyba dobrze. Patrzy tylko z przymrużonymi oczami, to na słońce to na nas.

Teraz badanie co jest za drzwiami w kuchni.

Trzeba jeszcze sprawdzić stan zdrowia Łaziego. Weterynarz oczywiście się kłania. Ze spokojem. Nie lubię paniki. Wręcz nie cierpię.

Patrze na jego posturkę przemiłą i co to za rasa. To dachman :) Chociaż jakiś taki trochę za bardzo zbudowany. Nie znam tej rasy. To chyba niezwykły kot :)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 19.03.2018
    "Zresztą, widać nie jestem jej dobra znajoma" - mam watpliwość czy nmie lepiej: dobrą znajomą.

    Ok. Ja szczerze.

    Troszkę tam kanciasto, acz nie strasznie. Gdzieś zbyt blisko siebie taki sam wyraz, który można potraktować synonime, jednak da się czytać. I co?
    I to:

    "Patrzę w okno. Za oknem zima, a mamy marzec, koniec. A tu śniegi :)" - emoti-kurwa-konka w tekście literackim. "Rynce opadują". Tu kończe od razu przygodę z tekstem. Weź to szybciutko, bardzo szybciutko pokasuj. I naprawdę: rób wszystkie vbłędy świata, ale nie wstawiaj już nigdy do tekstu emotek.
    Nie oceniam.
    Masz w profilu edycję.
    Zmień.
    Pozdro.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania