Lazurowe oczy 1

Siedziałam w ogrodzie i wąchałam kwiaty. Zastanawiałam się nad swoim życiem. Rozejrzałam się po wielkim ogrodzie. Niczego mi nie brakuje. Duży, piękny dom. Królewskie życie. Rodzice nigdy niczego mi nie kazali, a tym bardziej nie zabraniali. Wiele osób marzy o takim życiu, ale nie ja. Fajnie jest na początku, a później jest ci szkoda. Szkoda ci, że rodzice się tobą nie interesują. Nie ingerują w twoje życie, nie rozmawiają z tobą o niczym. Nigdy nie widzą co dzieję się w twoim życiu.

 

- Panienko - służba przerwała moje rozmyślania - królowa Maria chce cię widzieć.

 

Uśmiechnęłam się wdzięcznie do służby i skierowałam się do domu. Zdawałam sobie sprawę, że jestem księżniczką i teoretycznie mogę robić co chce bez jakiejkolwiek kary, ale nie wykorzystywałam tego. Wolałam być dla wszystkich miła i pomocna. Nie rozumiałam dlaczego ja mam mieć takie piękne życie, a inni ludzie nie. W kuchni zobaczyłam gotującą mamę. Nie przywykłam do tego widoku, ale ponieważ kucharka była na urlopie to mama musiała ją zastąpić.

 

- Słucham mamo - na dźwięk mojego głosu kobieta odwróciła się w moją stronę i zilustrowała mnie wzrokiem.

 

- Idź kochanie się przebrać. Dzisiaj na obiad przychodzą do nas goście - powiedziała spokojnie i powróciła do wykonywanej wcześniej czynności.

 

Rose przytaknęła głową i skierowała się do pokoju. Otworzyła szafę i zaczęła się po niej rozglądać. Po długiej przymiarce wybrała piękną, chabrową sukienkę.

 

Następnie zrobiłam lekki makijaż i upięłam włosy. Do obiadu zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam poczytać książkę.

 

Po tym czasie zeszłam na dół. Mama rozmawiałam z kimś przez telefon. Z tego co wywnioskowałam naszymi gośćmi będzie również królewska rodzina Maes. Szybko usiadłam do stołu i równie szybko wstałam, ponieważ ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyła służba, a moim oczom ukazała się dobrze znana mi mi rodzina, a za nimi ich... syn, którego wcześniej nie miałam okazji poznać. Rodzice przywitali się i zasiedliśmy do posiłku.

 

- Rose - zwrócił się do mnie ojciec - ten młodzieniec to syn państwa Maes...

 

- Aleks - przerwał mojemu ojcu głęboki, melodyjny głos.

 

Mama chłopaka spojrzałam srogo na syna. Zdziwiłam się, że nic sobie z tego nie zrobił. Nawet nie przeprosił. Co za kultura... albo raczej brak jej.

 

Po obiedzie rozmawiali. Przechwalali się swoimi pociechami, śmiali się. To wszystko w takiej miłej atmosferze. Dowiedziałam się, że przez jakiś czas państwo Maes będą z nami mieszkać. Tym, że u nas będą nocować nie byłam zdziwiona, gdyż moja mama często nocowała swoich znajomych. Natomiast nigdy na nieokreślony czas. Zawsze był to dzień, dwa zdarzało się nawet, że trzy, ale nigdy na czas nieokreślony.

 

- Skarbie - zwróciła się do mnie mama - zaprowadź Aleksa do jego pokoju.

 

Wstałam od stołu, a zaraz za mną chłopak. Poszłam przodem. Szliśmy długim korytarzem, a nam towarzyszyła niezręczna cisza. W każdym bądź razie dla mnie. Postanowiłam ją przerwać.

 

- Słyszałam, że lubisz konie - powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy. Rodzice wspominali o tym, że Aleks lubi konie i wygrywa wyścigi, więc sądziłam, że to dobry temat.

 

- Ta... - odpowiedział.

 

„Ta"? Tylko tyle? Myślałam, że przy stole krępował się rozmawiać, a gdy będziemy sami porozmawia ze mną. Może on się mnie wstydzi?

 

W końcu doszliśmy do tymczasowego pokoju chłopaka. Był dość duży. Naprzeciwko wejścia stało duże dwuosobowe łóżko. Po lewej stronie była duża szafa, a po prawo stało biurko i komoda. Łazienka niestety była na korytarzu. Aleks położył swoje rzeczy obok szafy, a następnie na mnie spojrzał. Patrzyliśmy na siebie chwilę. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jego wzrok jest typu: „ Wyjdź. Chce zostać sam".

 

- Jakbyś czegoś potrzebował jestem w swoim pokoju - powiedziałam i skierowałam się do wyjścia - Y... Jest naprzeciwko twojego - dodałam i zamknęłam za sobą drzwi.

 

&-&-&

 

Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienkii, aby się umyć.

 

Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. W jednej sekundzie znalazłam się poza wanienką. Nie wiem czemu, ale leciała tylko zimna woda. Nie mogąc myśleć z samego rana postanowiłam umyć się na korytarzu.

 

Przed drzwiami zobaczyłam, że ktoś jest w środku. Zdenerwowałam się, bo chciałam poczuć te zimne krople na swoim ciele. Odwróciłam się z zamiarem wrócenia do pokoju, ale usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Przede mną stał Aleks. Bez koszulki. Spojrzałam na jego tors. Rysowały się na nim wyraźne mięśnie brzucha. Widać było, że ćwiczy. Po chwili oderwałam wzrok od torsu chłopaka i spojrzałam na twarz. Jego duże, ostawione do góry włosy odsłaniały duże, lazurowe oczy. Oczy, które przyciągały jak magnez. Nic dziwnego, że wczoraj ich nie widziałam, bo zasłaniały je lekko przydługie ciemne włosy chłopaka. Zilustrowałam chłopaka od dołu do góry i muszę jedno przyznać - jest cholernie przystojny.

 

- Ł-łazienka już wolna? - spytałam. Tylko tyle udało mi się z siebie wydusić. Chłopak uśmiechnął się cwaniacko i przeszedł koło mnie. Poczułam jego cudowny zapach.

 

- Wolna. Możesz wejść - powiedział i skierował się do pokoju. Zamknęłam oczy i wdychałam powoli znikający zapach.

 

Po prysznicu poszłam na śniadanie. Rodzice uśmiechnęli się na mój widok. Podeszłam do państwa Maes i przywitałam się z nimi. Następnie usiadłam do stołu. Starałam się nie patrzeć na Aleksa.

 

- Słyszeliśmy Rose, że świetnie napisałaś maturę. Gratuluję - pochwaliła pani Caroline - O! Aleks pisał ją dwa lata temu, ale pamiętam, że jego wyniki też były zaskakujące.

 

- Dziękuje - odpowiedziałam czując, że się rumienię. Nie lubiłam chwalić się moimi osiągami w nauce.

 

Po skończonym śniadaniu rodzice postanowili, że wybiorę się do sklepu, ponieważ lodówka świeci pustkami. Nie chciało mi się, ale nie przywykłam do dyskutowania z rodzicami. W pokoju ubrałam luźną bluzkę i spódniczkę. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Zobaczyłam wychodzącego Aleksa. Zastanawiałam się gdzie idzie.

 

Sklep był daleko. Niestety nie wiedziałam o tym i postanowiłam iść pieszo. Gdy doszłam do celu nie wiedziałam czy dam radę wrócić do domu. Kupiłam wszystkie potrzebne, zapisane na kartce produkty i skierowałam się do kasy. Po przekroczeniu progu poczułam uderzającą we mnie fale zimna. Rozejrzałam się wokół siebie i zapomniałam, z której strony przyszłam. Postanowiłam zaryzykować i poszłam w lewo. Po drodze mijałam bardzo brudne dzielnice. Bałam się, ponieważ co parę kroków spotykałam pijanych mężczyzn.

 

- Gdzie to koleżanka się wybiera? - spytał jakiś typ podchodząc do mnie. Czułam wyraźną, bijącą od niego woń alkoholu. Zaczęłam drżeć kiedy dotknął mnie za ramię - Może się z nami zabawisz, co malutka?

 

Gdy to powiedział zaczęłam się wyrywać. Jego kolega podszedł do mnie i uderzył z otwartej ręki. Czułam piekący ból na policzku. Łzy poleciały z moich oczu. Wiedziałam, że nie mam szans. Poddałam się. W pewnym momencie usłyszałam warkot motoru.

 

- Zostawcie ją - rozkazał ktoś schodząc z pojazdu. Otworzyłam szeroko oczy.

 

- Tak? Bo co? - spytał mężczyzna, który mnie uderzył. Na te słowa motocyklista wyjął nóż. Mężczyzna mnie puścił i razem z kolegą pospiesznie od nas odbiegł.

 

Upadłam na ziemię. Motocyklista do mnie podbiegł i zdjął kask. Spojrzałam na niego. Moim oczom ukazał się Aleks. Dotknął mojego czerwonego policzka. Syknęłam, a chłopak od razu zabrał rękę.

 

- Wsiadaj na motor - rozkazał - odwiozę cię do domu - dokończył i wstał. Pociągnęłam go za rękaw. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.

 

- Nie chce jechać do domu. Nie w tym stanie - ledwo powstrzymałam łzy, gdy to mówiłam - Nie wiem gdzie, ale na pewno nie tam.

 

- Wsiadaj - ponownie rozkazał tym razem wzdychając - Pojedziemy do mnie. Nikogo nie ma, czyli nikt nas nie zobaczy - dodał i pomógł mi wstać. Cała roztrzęsiona wsiadłam na tył pojazdu i mocno objęłam chłopaka w pasie. Wyprostował się gwałtownie, ale nie miałam siły o tym myśleć.

 

&-&-&

 

Dom Aleksa był ogromny. Trzy razy większy od mojego. W środku był przepięknie urządzony. Jasne ściany dodawały urokowi temu miejscu.

 

Usiadłam w salonie, a chłopak poszedł zrobić nam herbaty. Gdy przyszedł z kubkami czułam się skrępowana i zawstydzona tą sytuacją. Wzięłam swoje długie i ciemne włosy w rękę i przełożyłam na jedną stronę. Nie chciałam, a Aleks patrzył na mój policzek.

 

- Gdzie jest łazienka? - spytałam.

 

Łazienka była tak samo pięknie urządzona jak inne pomieszczenia. Jednak nie po to tu przyszłam. Spojrzałam w lustro. Do moich oczu napłynęły łzy. Nie wiem czy ten czerwony ślad da radę zakryć duża warstwa podkładu.

 

- Nie myśl o tym - odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Aleksa. Stał oparty o framugę - Do jutra czerwony ślad zejdzie. Co do pieczenia nic nie obiecuję - powiedział z troską. Chociaż nie wiem czy to dobre słowo - Co tam się stało?

 

Przetarłam wilgotne oczy i zebrałam się na odwagę.

 

- Wyszłam do sklepu, a gdy z niego wychodziłam nie miałam pojęcia, w którą stronę iść. Wybrałam złą drogę. Gdy nią szłam spotkałam tych mężczyzn i wtedy... - nie dokończyłam, bo rozpłakałam się jak małe dziecko.

 

Nie myślałam co robię. Przytuliłam się do chłopaka. Znowu poczułam ten cudowny zapach. Jakie było moje zdziwienie kiedy chłopak mnie objął. Zaczęłam głęboko oddychać. Ten cudowny moment przerwał dźwięk mojego telefonu. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na wyświetlacz. Siedemnaście nieodebranych połączeń i dwadzieścia nieodebranych połączeń. Westchnęłam i odpisałam mamie:

 

„ Nie martw się. Jestem z Aleksem. Wrócimy jutro. "

 

Błyskawicznie dostałam odpowiedź.

 

„ Kamień z serca. Martwiliśmy się. Nie wróćcie późno. "

 

Gdy schowałam telefon do kieszeni spuściłam głowę. Zawstydziłam się sytuacją, która miała miejsce przed chwilą.

 

- Pokaże ci twój pokój - powiedział lekko zmieszany i ruszył w prawą stronę, a następnie w górę.

 

Szliśmy przez długi wąski korytarz. Zatrzymaliśmy się przed białymi drzwiami. Spojrzałam na chłopaka, który otworzył drzwi. Weszłam do środka, a moim oczom ukazał się przestronny pokój. Ściemniało się, więc chłopak zapalił światło.

 

- Czuj się jak u siebie - powiedział beznamiętnie i wyszedł. Patrzyłam na znikającą sylwetkę chłopaka. Kiedy zniknął zaczęłam rozglądać się po pokoju. Na zdjęciach wisiały zdjęcia małego Aleksa. Był tam taki uśmiechnięty.

 

Wieczorem zeszłam na dół mając nadzieję, że spotkam chłopaka. Niestety tam go nie było. Zobaczyłam radio. Pomyślałam, że już śpi, więc cichutko je włączyła. Zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Zapomniałam na chwilę o dzisiejszym dniu. Całkowicie oddałam się tańcu.Wtedy się relaksowałam. Taniec to moja pasja odkąd tylko sięgam pamięcią. Piosenka się skończyła, a ja przestałam tańczyć i zaczęłam czekać na drugą. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam brawa. Zobaczyłam uśmiechającego się chłopaka.

 

- Nie chciałam cię obudzić - powiedziałam pospiesznie czując, że się rumienię.

 

- Nie obudziłaś mnie. Nie spałem, a kiedy usłyszałem muzykę zszedłem - zaprzeczył. Chwila... To on tu był od początku! - Pięknie tańczysz - powiedział podchodząc do mnie - Tak zmysłowo - dodał przy moim uchu. Spojrzałam na chłopaka. Moje pożądanie rosło z sekundy na sekundę.

 

Nie wiem kiedy chłopak wbił się w moje usta. Z początku zaskoczona nie odwzajemniłam pocałunku. Jednak kiedy odzyskałam rezonans zaczęłam zachłannie je oddawać. Aleks podniósł mnie za pośladki i delikatnie położył na kanapie. Rozpiął moją bluzkę nie przerywając pocałunków. Jęknęłam bezdźwięcznie kiedy dotknął jedną ręką mojej piersi. Drugą zaś zręcznie rozpiął mój czarny, koronkowy stanik. Zaczął zdejmować swoje ubrania. Gdy był w samych bokserkach ja zdjęłam swoją spódniczkę. Spojrzałam na Aleksa. Był już nagi i gotowy do roboty. Jedną rękę położył na kanapie, a drugą dotknął mojej twarzy. Delikatnie i powoli zaczął we mnie wchodzić. Z moich oczu popłynęły łzy, które Aleks starł swoim kciukiem. W pewnym momencie ból zastąpiła przyjemność. Zaczął się coraz szybciej poruszać, a ja coraz głośniej jęczeć. Skończyliśmy w tym samym momencie. Chłopak opadł obok mnie głośno dysząc. Gdy opanował swój oddech pocałował mnie na dobranoc.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 09.02.2015
    Bardzo, bardzo fajne. Przyjemne, naturalny tekst. 5:)
  • Megi :3 09.02.2015
    Na początku jest taki akapit (trzeci, nie licząc wypowiedzi), który wyraźnie różni się od pozostałych. Mianowicie - zmieniłaś narrację. W większej części tekstu jest narracja 1-osobowa, a w pewnym momencie 3-osobowa. Możliwe, że to specjalnie, jednak radzę nie zmieniać nagle narracji ;). Nie masz problemu z interpunkcją. Tylko dziwnie brzmi to zdanie: ,, Siedemnaście nieodebranych połączeń i dwadzieścia nieodebranych połączeń". Pewnie jakiś błąd, ale wyciągam, bo wiem, że czytając w kółko swój tekst nie zauważa się takich pomyłek ;). Ode mnie 4 :)
  • magda 09.02.2015
    mega, mega, mega!
    nie mniej jednak zauważyłam drobne błędy typu powtórzeń oraz wcześniej wspomniana przez Megi zmiana narracji
    super pomysł ;p
  • wolfie 09.02.2015
    Odnoszę wrażenie, że Aleks kompletnie nie pasuje do otoczenia (co tylko dodaje mu oryginalności :) )
    Mam jednak zastrzeżenia do tempa akcji - moim zdaniem biegnie ona za szybko. Główna bohaterka i Aleks ledwo się znają, a już dochodzi do takich scen. Moim zdaniem to trochę naiwne. Ode mnie 3.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania