Poprzednie częściLazurowe oczy 1

Lazurowe oczy 4

Siedzę na łóżku o rozmyślam nad zaistniałymi sytuacjami... a przede wszystkim o Aleksie. Wiem, że coś do niego czuje tylko nie wiem czy jest to nienawiść czy miłość. Z jednej strony nienawidzę go za to jak mnie potraktował, ale z drugiej cholernie mi go brakuje. Myśl, że nigdy więcej mogę go nie zobaczyć mnie przeraża.

 

Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

 

- Proszę - powiedziałam wstając z łóżka.

 

Do pokoju weszła służba.

 

- Pani Maria mówi, że panienka ma się ładnie ubrać i zejść na dół - zawiadomiła i wyszła zamykając za sobą drzwi.

 

Spojrzałam na siebie. Faktycznie mogłabym się w końcu ubrać. Jest południe, a ja nadal jestem w piżamie. Podeszłam do szafy i wyjęłam pierwsze lepsze ubranie.

 

Zeszłam na dół. Przy stole siedziała rodzina Maes. Bez Aleksa. Chciałam się wycofać, ale zauważyła mnie już mama. Uśmiechnęła się do mnie promiennie.

 

- Witaj Rose - przywitała mnie mama Aleksa. Pokiwałam głową.

 

Przy obiedzie panowała miła atmosfera. Zastanawiało mnie tylko czemu nie ma Aleksa. Czy z moje powodu nie przyszedł? Po długim namyśle w końcu spytałam.

 

- Dlaczego nie ma z państwem Aleksa?

 

Jego mama przyglądała mi się chwilę.

 

- Poszedł do znajomych - powiedziała niepewnie - albo na jakąś imprezę - dokończyła spoglądając na męża.

 

Po skończonym posiłku poszłam do pokoju. Wzięłam książkę i usiadłam na parapecie. Uwielbiałam momenty, w których mogę całkowicie oddać się lekturze. Pod wieczór umyłam się i położyłam spać.

 

W nocy obudziło mnie głośne pukanie w okno. Przestraszyłam się, ale nie chciałam zbudzić rodziców, więc podeszłam do okna i je otworzyłam. Do mojego pokoju dosłownie wleciał Aleks. Widziałam jak próbował wstać, ale za każdym razem upadał. Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaka. Posadziłam go na krześle, znajdującym się na przeciwko mojego łóżka.

 

- Co ty tu robisz? - spytałam szeptem.

 

Aleks wstał, a ja chciałam go ponownie posadzić, ponieważ wiedziałam, że nie da rady ustać.

 

- Kocham cię! - krzyknął - Rose kocham cię odkąd cię poznałem - powiedział już spokojnie patrząc mi w oczy.

 

W pewnym momencie wbił się w moje usta. Rzucił mnie na łóżko. Całował, dotykał, a ja nadal zaskoczona wyznaniem Aleksa nie reagowałam. Nagle wszystko ustało. Spojrzałam w bok. Obok mnie leżał śpiący chłopak. Mogłam to przewidzieć. Nasunęłam na niego kołdrę i poszłam spać. Jestem ciekawa czy będzie wszystko pamiętał jutro.

 

&-&-&

Rano obudziłam się sama. Aleksa przy mnie nie było. Przypomniał mi się dzień, w którym pierwszy raz ze sobą spaliśmy. Skrzywiłam się. Bałam się, że jeśli spotkam chłopaka on po prostu każe mi o tym zapomnieć.

 

Ubrałam się w zwiewną, zieloną do kolan sukienkę i zeszłam na dół. W kuchni, przy stole siedział Aleks z głową położoną na stole. Przyszło mi na myśl, że ma kaca. Stanęłam. Nie byłam pewna czy na pewno chce tam iść. Jednak po chwili cicho usiadłam na przeciwko chłopaka.

 

- Aleks - zaczęłam i czekałam, aż na mnie spojrzy - czy to wczoraj... to co powiedziałeś było prawdą? Pamiętasz coś w ogóle?

 

W napięciu czekałam na to co odpowie.

 

- Taak - powiedział przeciągle wstając od stołu i podchodząc do mnie - pamiętam. Wszystko co powiedziałem.

 

Otworzyłam szeroko oczy i wstałam z miejsca. Patrzyłam Aleksowi w oczy.

 

- Czyli, że ty? - spytałam czując, że zbiera mi się na płacz - To znaczy, że mnie kochasz?

 

Chłopak uśmiechnął i przybliżył z zamiarem pocałowania. Odsunęłam się od niego.

 

- Dlaczego mówiłeś, że nie chcesz mnie zranić? - zadałam kolejne pytanie. Nic z tego nie rozumiałam.

 

Aleks westchnął.

 

- Do wczoraj byłem w związku. Zaczekaj - powiedział kiedy chciałam odejść - Nie byłem z nią z miłości. Dopiero wczoraj zrozumiałem, że to ciebie kocham. Zerwałem z moją dziewczyną i przyszedłem do ciebie. Kocham cię.

 

Rozkleiłam się na dobre. Pocałowałam chłopaka.

 

- Też cię kocham - powiedziałam pomiędzy pocałunkami.

 

The end.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania