LBnP - Pamiętnik erotomana
Młody wampir usiadł wygodnie w fotelu. Zgłębianie informacji o swoim przodku było intrygującym zajęciem. Uśmiechnął się na myśl, że i tym razem odkryje rąbek tajemnicy zapisany na pożółkłych kartach starego zeszytu. Otworzył na zaznaczonej stronie i zagłębił się w lekturze.
[…] Upajałem się lotem, pędem wiatru napierającego na moje ciało i nocą, która do niego przemawiała. Niosła woń kobiety, a ja podążałem za psychicznym tropem. Wiedziałem, że ona należy do mnie i jest moją drugą połówką. Musiałem tylko do niej dotrzeć, a po intensywności jej niepowtarzalnego zapachu nie było to zbyt trudne.
Zbliżałem się do starej gospody i czułem, jak krew się we mnie gotuje. Ostatni raz jako ptak zatoczyłem krąg i wylądowałem na balkonie. Powoli zmaterializowałem się i przyjąłem postać człowieka, mężczyzny o nadludzko silnej budowie ciała. Naprężyłem mięśnie i uśmiechnąłem się na widok kobiety odzianej w delikatne koronki. Ukryty w mroku miałem pewność, że jestem dla niej niewidoczny i że w spokoju mogę delektować się jej widokiem. Była piękna. Jej idealna sylwetka wyróżniała się wąziutką talią i kruczoczarnymi włosami, które opadały kaskadami na plecy. Wstrzymałem oddech. Była cudowna, ze skórą jak atłas, z ogromnymi błękitnymi oczami, ocienionymi gęstymi rzęsami. Tak, nie umknął mi żaden szczegół.
Biała koszulka nocna przylegała do ciała kobiety niczym druga skóra. Opinała sterczące, pełne piersi i obnażała zgrabną linię szyi. Uśmiechnąłem się na myśl, że takie kruche opakowanie zawiera tyle siły.
Zamyślona czesała włosy i niewidzącym wzrokiem patrzyła w okno. Wyraz jej twarzy zdradzał napięcie. Wyczuwałem w niej ból. Podążałem wzrokiem za każdym ruchem szczotki, bo gesty te wzbudzały we mnie narastające pożądanie. Mógłbym tak przyglądać się jej do końca życia, gdyby nie to, że pragnienie połączenia się z nią stawało się z każdą minutą silniejsze.
Przeniknąłem przez szklane drzwi i jeszcze w swej niewidzialnej postaci usiadłem na łóżku. Spektakl, który rozgrywał się przede mną, był nieporównywalny do żadnej sztuki teatralnej, na jakiej było mi dane być, a widziałem ich w moim pięćsetletnim życiu naprawdę wiele. Nie mogłem oderwać wzroku od unoszących się przy każdym oddechu piersi. Spojrzałem niżej i z wrażenia wbiłem pazury w delikatną pościel. Koronka prześwitywała na ciemnym trójkącie u zbiegu ud. Zadrżałem. Była taka ponętna i pełna wdzięku. Poczułem, że moje spojrzenie kieruje się ku powabnej szyi. „Moja, na zawsze moja” pomyślałem.
Odłożyła szczotkę i zgasiła światło. Podeszła do łóżka i powoli położyła się koło mnie. Była zupełnie nieświadoma niebezpieczeństwa, jakie na nią czyha w jej własnym posłaniu. Parę razy przewróciła się z boku na bok i poprawiła poduszkę.
A ja wtedy podjąłem decyzję. Nie tym razem. Poczekam. Będę delektował się jej osobą powoli i długo. Co prawda nie leży to w mojej naturze, ale odczuwałem właśnie taką potrzebę. Dokładnie w tym momencie dotarło do mnie, że zakochałem się w zwykłej śmiertelniczce.
Zdenerwowany swym odkryciem szybko opuściłem pokój wybranki. Wzbiłem się do lotu i poszybowałem wysoko nad lasem. Wiedziałem, że nie było to pożegnanie. Po tylu latach samotności z wyboru nie mogłem na to pozwolić. Musiałem tylko obmyślić strategię zdobycia tej śmiertelniczki – to przecież nie mogło być trudne. […]
Wiktor przerwał czytanie, bo do drzwi weszła jego żona. Nie podnosząc wzroku, czekał aż rozbrzmią pełne pretensji słowa.
– Kochanie, kiedy ostatnio gdzieś wychodziliśmy? Może dzisiaj pójdziemy do kina?
Przepraszam, że takie krótkie ;)
Komentarze (13)
http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/#reply
wrzuć linka
Bardzo mi się podobało :) O takim bohaterze nawet bym nie pomyślała :)
,,Zdenerwowany swym odkryciem, szybko opuściłem pokój wybranki".
,,Po tylu latach samotności z wyboru, nie mogłem na to pozwolić".
Przecinki, powiedziałabym, że są tu po prostu zbędne. Nie jest to jakiś błąd wbrew zasadom, ale i nie pełnią w moim mniemaniu jakiejś funkcji, a w takich sytuacjach stawiam na oszczędność w znakach przystankowych.
No ale rozgadałam się o takich tam kwestiach poprawnościowych przez Twoją odpowiedź do komentarza wyżej, a nie wypowiedziałam się o samym tekście.
Cóż... Już samo słowo ,,wampir" na początku mogłoby zaświecić w głowie czerwoną lampkę, bo ich obraz już niesie za sobą pewne skojarzenia, w sporej mierze przez współczesne książki młodzieżowe. Ten tekst jednak przypomniał mi jedną serię z tego portalu, którą czytałam ponad dwa lata temu.
Ogólnie bardzo podoba mi się klimat tego tekstu. Dzięki tym zapiskom, no i świadomości, że to zapiski przodka, można było intuicyjnie odczuć to przemieszczenie w czasie. W dodatku sam czas został jednak spowolniony przez cierpliwe obserwacje czy czesanie włosów przez kobietę, co jest przecież jednostajną, niezbyt pospieszną czynnością, czymś, co mogłoby zająć na takim podstawowym poziomie, a jednocześnie pozwolić myślom odpłynąć. Mogłaby z tego wyjść bardziej rozbudowana opowieść o przodku młodego wampira i śmiertelniczce i jeśli po drodze nie zaczęłoby to udawać Zmierzch czy tym podobne utwory, mogłoby być naprawdę fajnie.
Podsumowując, fabuła nie jest bardzo rozbudowana, ale nadrabia stylem i samą historią, wykonaniem. Chętnie bym się bardziej rozpisała, ale przy tej ilości tekstu pewnie wyszłoby lanie wody, dlatego dziś na tym poprzestanę i zostawię po sobie piąteczkę. Przyjemny tekst, oby takich jak najwięcej :)
Dziękuję za wskazanie mi tych zdań. Już się boję, co napiszą mi sędziowie w dużej bitwie.
Zawsze zastanawiałam się, co to jest indywidualny styl autora. Ciężko mi to zdefiniować, ponieważ w zależności od opracowanego tematu dobiera się przecież odpowiednie słownictwo. Chodzi mi tu o dostosowanie np. wypowiedzi bohaterów do konkretnego świata do jakiego ich "wsadzamy''. Zdarza mi się pisać różne gatunki - próbuję wszystkiego, a to właśnie wpływa na stylizację językową, na bogate lub minimalistyczne opisy itd. Jeszcze raz dziękuję za ciekawy komentarz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania