Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

LBnP - Pamiętnik erotomana - różowa koronka

23.03.2014, niedziela

17:48 – dobra decyzja z porządkami przed wyjazdem – odsunięcie komody odsłoniło nie tylko zeszyt, lecz także trzy pary stringów, porwaną pończochę i zakrwawiony biustonosz. Na razie jedynie krótkie oględziny, może później będzie czas na zajęcie się każdą z osobna.

19:30 – kartkowanie dziennika zakończone. Zabójcza rzeczowość. Przykładowo: „żadna doskonałość, cholerne pieprzenie o doskonałości; wystarczyło, że nie śmierdziała. No i miała koronki. Szybko było po wszystkim; później już tylko leżała w bezruchu, a na twarzy wciąż miała resztki przedśmiertnego spełnienia”.

20:06 – notatki pozwoliły cofnąć się do przeszłości… posnuć marzenia. Pachnące studentki, rozwiany długi włos, odziana w pończochę szczupła nóżka, skryty za koronką drobny pośladek… Ciężko się powstrzymać…

20:59 – sąsiad znów wali kijem od miotły w sufit. Stary eunuch. Idę spać.

 

24.03.2014, poniedziałek

14:29 – w końcu mogę odetchnąć. Zabiegany dzień, ostatnie sprawy związane z mieszkaniem, papierologia na uczelni – niby wszystko załatwione, a i tak trzeba coś dowieźć w „wolnej chwili”. Trochę mnie to rozeźliło, ale nic straconego, przynajmniej już jutro mogę wykładać.

20:53 – stres daje o sobie znać. Zazwyczaj zasypiam szybko i śpię bez dłuższych przerw. Tymczasem minęło pół godziny, a ja wciąż rozkopuję kołdrę i przewracam się z boku na bok. Psia krew.

 

25.03.2014, wtorek

20:34 – pierwszy dzień i już taki owocny! Ale może od początku… Wczorajsza noc upłynęła błogo i nieświadomie – z pomocą przyszła myśl o biustonoszu, o piersiach, które wcześniej otulała różowa koronka… Nie zdziwiło mnie, gdy pojawiły się problemy z zapięciem stanika, notoryczna sprawa – haftki były wąskie, materiał delikatny – jednak natrafianie na opór nakręcało jeszcze bardziej. Już samo założenie bielizny doprowadziło mnie niemal na skraj wytrzymałości, ale na tym nie mogło się skończyć. Z trudem wychodziło mi stawianie kolejnych kroków i jednoczesne zmuszanie dłoni, by na razie interesowały się jedynie koronką. W końcu zajęły się wertowaniem dziennika i sprawnie odnalazły wpis, na którym zależało mi najbardziej.

Większość nabuzowania poszła na pierwszą falę, ale po kilku minutach palce jednej dłoni ponownie natrafiły na koronkę, drugiej na krocze i… dopiero po drugiej rundzie nadszedł iście słodki sen.

21:02 – dziś w końcu zapoznanie ze studentkami. Rozczarowujące. Prócz tego, że znów ni widu, ni słychu koronek, malutkiego dekoltu czy odsłoniętych nóg, większość z nich ma sianowate włosy do ramion. Zajęcia niby były, ale uszła ze mnie cała energia i nie chciało mi się nawet gadać o tych organizacyjnych gównach.

No i żaden sens, by trzymać ich do końca. Cóż za dzika radość zapanowała, aż naszła mnie ochota, żeby jednak rzucić coś w stylu: „och, jeszcze jedna sprawa...”, ale… No właśnie. Nie wszyscy wyszli. Do biurka podeszła dziewczyna, której obecność chyba kompletnie została przeze mnie pominięta. Po prostu wtapiała się w ścianę, regały, sufit i może nawet w drzwi. Włosy też miała jakieś nie takie, koronka to już chyba w ogóle marzenie. Zaczęła mówić o tym, że bardzo kocha filmy, zarywa dla nich noce, a jej obcykania w filmowej dziedzinie pozazdrościć mogę nawet ja.

Mów, lampo z Ikei, kołatało mi się w głowie, i tak o tobie zapomnę.

Na koniec swej płomiennej przemowy zapytała, czy mam coś dobrego do polecenia. Ogarnęło mnie namiętne zastanowienie. „Tak, myślę, że Pamiętnik będzie idealnym wyborem. Piękny, wzruszający film, uwielbiam do niego wracać”. Widocznie na usta nie wypełzł mi żaden zdradziecki uśmieszek, bowiem w postawie dziewczyny pojawił się ten typowy lizusowski entuzjazm. Zaczęła zbierać się do wyjścia. Zaabsorbowana upychaniem zeszytu do torby, nie zauważyła toczącego się po ławce długopisu.

Dziewczyna cicho zaklęła i schyliła się, by wyciągnąć niesforny przybór spod ławki. Tym samym jej bluzka podjechała do góry, a spodnie lekko się zsunęły.

Różowy pasek, różowa koronka.

„Myślę, że jednak lepiej będzie, jeśli obejrzy pani Kochanków z Księżyca”. Uśmiechnęła się, podziękowała, wyszła.

 

28.03.2014, piątek

23:21 – nie wiem, od czego zacząć… Psia krew, to się porobiło.

23:45 – ciężko wytrzymać do następnych zajęć. Owszem, są inne dziewczęta; mają długie włosy i w paru przypadkach koronki, ale jak coś mi się zaplącze w zwoje, to nie da rady inaczej. Psia krew. Jednocześnie od wtorku nie wystarczała bielizna i wpisy; owszem, orgazmy wciąż przyprawiały mnie o solidny odpływ, ale tym samym powróciła dawna przypadłość – im mocniejsze doznania, tym większe wkurwienie po powrocie do rzeczywistości.

I tak było dzisiaj. Koniec roboty, szybki spacer do domu, znów wspominanie koronek, niecierpliwe przebieranie palcami po zdobyczach, mocny koniec i złość. Kiedy trzeci orgazm nie dał ukojenia, należało uznać, że dziś masturbacja nie miała zbytniego sensu.

Klucze, portfel, rękawiczki, nóż, reklamówka, wychodne.

Nie trzeba było długo błądzić. Drogę przecięła mi czarna, pozornie prosta sukienka. Wcale jednak nie taka skromniutka, jak wydawało się na początku – koronkowe plecy nie są skromne. Są, psia krew, cholernie seksowne.

W takim ubraniu niebezpiecznie jest zapuszczać się w ciemne uliczki.

Początkowo nic nie robiła sobie z tego, że ktoś za nią idzie. Zerknęła za siebie dwa razy, ale na tym skończyła się niepewność. Nie zwróciła uwagi, gdy kroki za jej plecami stały się dłuższe, szybsze; krzyknęła, dopiero kiedy poczuła uścisk na ramieniu. Później już nie krzyczała; próbowała gryźć zasłaniającą usta rękawiczkę, jednocześnie wbijając paznokcie w moje uda, brzuch, klatkę piersiową – nawet lepiej, takie numery jedynie nakręcały jeszcze bardziej. Później już nie gryzła; paznokcie wpijała w drugą rękę, zaciskającą się na jej grdyce.

W końcu dopadło mnie znudzenie. Gardło przestało rzężeć, opór zaczynał maleć.

Ciało ułożyć na brzuchu. Rozłożyć kobiece nóżki, nóż zagłębić pomiędzy, kilkakrotnie przekręcić, wyjąć. Nie oblizywać, nie naśladować Kuby. Wbić trochę poniżej karku, obrysować koronkę. Powtórzyć (zazwyczaj wystarczy trzykrotnie). Ostrożnie zacząć odkrawać. W połowie odkrawania wyjąć reklamówkę i powoli pakować koronki. Nóż schować do prawej kieszeni, reklamówkę ukryć pod płaszczem, założyć ręce na piersi. Odejść.

 

29.03.2014, sobota

1:03 – koronka już powieszona, dokładnie nad łóżkiem. Och, tyle czekania…

 

31.03.2014, poniedziałek

19:34 – nie wiem, kurwa, jak udało się przeżyć ten dzień. Nie dość, że ten weekend dał mi w kość, to jeszcze cholerne wyczekiwanie na wtorek…

19:47 – właśnie. Jeszcze odnośnie weekendu. Dwa dni w całości spędzone w łóżku, gapienie się na koronkę i … ledwo chodzę.

19:56 – muszę uważać. Poprzednim razem skończyło się na nieoficjalnych podejrzeniach, ale teraz trzeba działać ostrożnie. Nie mogę tak po prostu…

20:28 – jutro wtorek. WTOREK.

20:45 – tymczasem jeszcze ostatni raz, na lepszy sen.

 

1.04.2014, wtorek

21:34 – jest moja. MOJA, MOJA, MOJA.

21:50 – dziś normalne zajęcia – od rana napawała mnie energia i aż nierozsądnie byłoby nie wykorzystać takiego nastroju. Ale znów – niby normalny wykład, niby coś powiedziane, skoro studenci notują, a jednak nie pamiętam, jaki temat został dziś poruszony. Pamiętam za to moment, w którym dziewczyna podeszła do biurka. Pochwaliła się, że obejrzała „ten bajkowy film”, zapytała także, czy nie mam czegoś podobnego na składzie. Przypomniało mi się, że przecież grają nowy film Andersona…

22:03 – tak oto wybieramy się razem.

 

4.04.2014, piątek

16:39 – można uznać, że środa, czwartek i połowa piątku nie istniały… A rączki przez cały czas przy sobie… No, prawie. Wczoraj znów problem z zaśnięciem, zżerał stres. Z pomocą przyszły tym razem stringi. Absolutnie fantastycznie; blisko było mi do uznania swoich pośladków za wielce kuszące.

16:54 – a no i wpis. Ten co ostatnio. Tak mnie jakoś nakręcił, zapadł w pamięć…

17:34 – póki jeszcze pamiętam. Na 18:30 seans. Klaudia, Karolina… Jakoś tak.

17:40 – póki jeszcze pamiętam x2. Wczorajszy wpis. Tak na przyszłość. Żeby mniej szukania było:

„Zaczynać delikatnie (chyba że chce inaczej). Położyć na łóżku, pocałować, po szyi, po piersiach, po brzuchu. Podgryzać płatki uszu, delikatnie zahaczać sutki. Masować. Stale masować. Głaskać. Wplątywać palce między włosy, uważać na szarpanie. Pozwolić na drapanie i wbijanie paznokci. Schodzić coraz niżej, nie zaczynać od końca! Najpierw palce, delikatnie, mocniej. Czekać, aż zechce ściągnąć cię na dół. I zejść. Jedną dłoń pozostawić wolną.

Wycofać się. Wrócić z nożem. Włożyć, przekręcić. Pchnąć mocniej. Przekręcić. Nie oblizywać, nie naśladować Kuby. Zamknąć usta. Zaznaczyć pierś i odkrawać. W połowie odkrawania wyjąć reklamówkę i powoli pakować koronki. Nóż schować do prawej kieszeni, reklamówkę ukryć pod płaszczem, założyć ręce na piersi. Odejść”.

17:54 – tak, najbardziej pamiętam tamtą. Ona była pierwsza. Faktycznie miała długie włosy i faktycznie nosiła koronki. Ten jej różowy stanik, ach. Pamiętam, jak się wściekłam, gdy nie założyła majtek w tym samym kolorze. Może dziś będę miała szczęście i w końcu skompletuję zestaw.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Witamy kolejne opowiadanie zgłoszony do Bitwy :)
  • Zapraszamy na Forum do zagłosowania na najlepsze opowiadanie zgłoszone do II LBnP
  • Constantine 23.10.2017
    dziękuję za przywitanie i zaproszenie ;)
  • Pasja 22.10.2017
    No kolekcjoner różowych koronek. Niektóre zawody mają specyficzne skłonności erotyczne. Jak to mówią okazja czyni złodzieja. Fajnie, że dołączyłeś do bitwy. Pozdrawiam
  • Constantine 23.10.2017
    dokładnie tak. inspiracja przyszła właśnie podczas pobytu na uczelni. witam po raz pierwszy u siebie, również pozdrawiam :)
  • KarolaKorman 22.10.2017
    Kolekcjonerka, pasjo :) Tu znów mamy kobietę na tapecie :)
    Bardzo fajny tekst :) Końcówka świetna. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Pozdrawiam :)
  • Constantine 23.10.2017
    wybór bohatera był właśnie powiązany z Twoim komentarzem pod tekstem Pasji - faktycznie jakiś deficyt tych kobiet. cieszy mnie, że końcówka przypadła Ci do gustu - na niej chyba zależało mi najbardziej. dziękuję za wizytę po dłuższej przerwie ;)
  • Adam T 23.10.2017
    Sprytnie omijasz płeć, wychodzi to intrygująco i podkreśla zajęcie umysłu bohatera czymś zupełnie innym. Do samego końca.
    Sam temat - nic nowego, o mordowaniu kobiet na tle sekaualnym jest wszędzie i dużo. Nawet jeśli mordercą jest kobieta ( przykład Profondo Rosso - film giallo, reż. Argento, choć tu nie było akurat motywu seksualnego). Generalnie gdzieś to giallo przebija się w tekście (rękawiczki).
    Doceniam za to styl, język, idealny, trochę beznamiętny, metodyczny, psychopatyczny, tym ujął mnie tekst przede wszystkim.
    Pozdrawiam ;))
  • Constantine 23.10.2017
    odnośnie płci - dobrze, że ten zabieg został tak przyjęty, podczas pisania wyszło, że jednak dość karkołomne to to. odnośnie tematu - również skłaniam się ku temu, że nic to oryginalnego, szczególne teraz, w czasach popularności kryminałów/thrillerów. Mnie w tej materii także mało co zaskakuje, choć tutaj bardziej na myśli mam filmy. I właśnie dzięki za film - już poleciał do "chcę obejrzeć", zaciekawił mnie. i na koniec dzięki za pierwszą wizytę u mnie i komentarz ;)
  • Szanowny Autorze wziąłeś udział w LBnP, więc zagłosuj do 22.00

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania