Pierwszy raz czytam Twoją prozę. I fajnie mi sie skojarzyło zmoim ojcem i jego"pieskiem". Chavez - amstaff, wywoływał na początku na osiedlu zgorszenie i reakcje "Panie weź go Pan na smycz", nie wspomnę o serii gróźb za materiałowy kaganiec. ( Metalowy gryzł do krwi i pewnie szybko straciłby uzębienie ). Teraz jest ulubieńcem babć i dzieci, moherów i osiedlowych spacerowiczów. Biega bez smyczy, słucha Pana o jest ulubieńcem osiedla. Nie przepada za kotami, ale ich nie krzywdzi. Nie lubi tylko ujadających, wrednych mikrych kundelków ( z całym szacunkiem - moja sunia traktuje go jak ojca i vice versa ), oraz strażników miejskich. Jeden próbował krzyczeć kiedyś na Tatę i było grubo... A co do głównego wątku - dlatego jestem na działalności - ciężej, ale mniej patałachów do zbolenia i lepsza kasa. Piona za debiut, bo tekst dobrze napisany i z przekazem. Pozdrawiam
Anonim19.12.2017
Dzięki riggs za odwiedzinki. Taki raczkujący ten mój debiut, ale pomyślałem sobie, czemu nie i naskrobałem co nieco w temacie. Dzięki za kom i ocenę ! :-) Ale się uśmiałem z tej historii o Chavez'ie ;-D Pozdrawiam !
Mój pieseczek, kundel od siedmiu boleści, odszedł do krainy wiecznych łowów po 17 ludzkich latach żywota. Nigdy nie był na smyczy, ale mam podwórko, więc i łatwiejsze było zadanie. I spał w koszyku w domu, chociaż doprowadzał do szału atakowaniem i rozgrzebywaniem każdej, świeżo posianej grządki warzywnej. Podlanych kwiatków trudno zliczyć, heh. I nie mogę jakoś wziąć pieska drugiego...
Technicznie: Agata wygląda na ułożoną panienkę, to mnie olewa zazgrzytało mi jakoś w jej ustach. A opowieść bardzo sensowna i prawdziwa.
Anonim19.12.2017
Siedemnaście lat miał Twój pieseczek? Sporo czasu spędził wśród ludzi :-) Musiał mieć u Ciebie dobrze :-) Dziękuje za komentarz i wizytę, a w szczególności za tą techniczną uwagę Felicjanna ! Ponownie zwróciłem uwagę na tekst i muszę Ci przyznać rację, że w ustach Agaty to tak jakoś nie bardzo...zmieniłem, dzięki za podpowiedź, pozdrawiam :-)
Zwierzęta mają to do siebie, że nawet jak coś przeskrobią to wystarczy zobaczyć, jak cieszą się na nasz widok i cała złość gdzieś ulatuje...
O ile, nie jestem za wyprowadzaniem psów bez smyczy (nawet wytresowanych) to rozumiem morał zawarty w tekście.
Każdy powinien być kowalem swojego losu, ale i tak wiemy, że w życiu tak łatwo nie ma...
Anonim27.12.2017
Dzięki Elorence za ten komentarz :-) Fajne wnioski. Ostatnie zdanie w komentarzu świetnie podsumowuje Twoje przemyślenia :-) Pozdrawiam i dzięki za wizytę !
Komentarze (9)
Technicznie: Agata wygląda na ułożoną panienkę, to mnie olewa zazgrzytało mi jakoś w jej ustach. A opowieść bardzo sensowna i prawdziwa.
O ile, nie jestem za wyprowadzaniem psów bez smyczy (nawet wytresowanych) to rozumiem morał zawarty w tekście.
Każdy powinien być kowalem swojego losu, ale i tak wiemy, że w życiu tak łatwo nie ma...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania