Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

LBnP VIII - Ul. Szmaragdowa 27/1

Tłuszcz spływał jej z brody na podbródek, gdy zatapiała zęby w drugiej z kolei smażonej kiełbasie. Zahipnotyzowany wzrok nie opuszczał szklanego ekranu nawet na sekundę. Każdego wieczoru karmiła otępiałe zmysły życiem innych, wyobrażając sobie skrycie, że jest bohaterką serialu. Śmieszyło mnie, gdy pochłonięta programem telewizyjnym, nie zauważała rozlewającego się napoju gazowanego czy resztek jedzenia turlających się po obfitym biuście prosto na niedawno wytartą podłogę. Ani sekunda serialu nie mogła jej umknąć. Gdy ten się kończył, brudną z tłuszczu ręką sięgała po pilota. Przeskakiwała z kanału na kanał, bezmyślnie szukając czegoś ciekawego. Zwykle zatrzymywała się na programie o dietach. Jednak bez skrupułów sięgała po kolejne frytki, które zawsze w menu występowały w towarzystwie ów kiełbasek. Serwowane w tej rodzinie od poniedziałku do niedzieli o godzinie osiemnastej. Bo musicie wiedzieć, że była zdyscyplinowaną panią domu. Śniadanie każdego dnia stało przygotowane na stole kuchennym o siódmej trzydzieści. Cała rodzina przy wspólnym posiłku. Ona, on i dwójka dzieci, niczym rodzinka z serialu. Chłopiec i dziewczynka byli już w wieku szkolnym. Po zjedzeniu jajecznicy na boczku, popitej słodkim kakao wychodzili do szkoły. Nie byli lubiani ze względu na swą inność. Oboje nosili duże rozmiary, mieli problemy ze wzrokiem i jakby otępiałe zmysły. Mimo iż byli powolni uczyli się poprawnie, ale wiecie sami jak to jest w szkole. Dzieci bywają bezlitosne, gdy wyczują słabszego, dlatego rodzeństwo z ulicy Szmaragdowej szybko stało się obiektem kpin i złośliwych żartów. Nie będę ukrywał, że maczałem w tym swoje palce. Jednym słowem - nie mieli łatwo. Ona jednak tego nie widziała. Myślę, że nie chciała widzieć. Zajmowała się domem jak każda porządna matka. A dom ich był zawsze czysty, ubrania wyprasowane i równiutko poskładane na półkach. Odkurzone zasłony, wywietrzona pościel, wyniesione śmieci. W kuchennych szafkach znajdowały się równo ułożone pojemniki, a każdy z nich był podpisany. Perfekcyjna pani domu - myślałem z ironią. Wkurzała mnie, zawsze taka „na miejscu”. Po lekcjach na jej dzieci zawsze czekał ciepły obiad i rutynowe pytanie: „Jak w szkole?”. Nie słuchała odpowiedzi, bo gdy domowe obowiązki uznała za skończone siadała przed telewizorem. Jadła słone orzeszki, albo chipsy oblizując za każdym razem palce. Była nie wzruszona, bez względu na to co oglądała. Nigdy się nie śmiała, ani nie roniła łez wzruszenia. Wszystko wydawało się być dla niej obojętne. Nawet na mnie nie zwracała uwagi mimo, że od dawna byłem jej bliskim kompanem. Gdy dzieci prosiły o pomoc w lekcjach, doradzała im samodzielność. Prawda jest taka, że po dniu prac domowych nie chciało jej się zajmować dziećmi. Nie to, że ich nie kochała, wręcz odwrotnie, kochała i to bardzo, jednak słone orzeszki były wyjątkowo wciągające…

Potem przychodził wieczór i on wracał do domu. Siadał przy stole w kuchni sapiąc i stękając. Był ciężki. Cięższy i silniejszy niż ona. Nie rozmawiali. Ona podawała jedzenie, a on żarł, pił piwo i palił skręconego własnoręcznie papierosa. Lubiłem go za brak skrupułów. Długi czas był moim ulubieńcem, choć nie ukrywam, że ostatnio zaczął mnie nudzić. Dotykał ją brudnymi po pracy rękami, klepał po tyłku, a ona jakby nie zwracała na to uwagi. Nie mył się ani nie przebierał. Po kolacji chwytał ją za ramię i prowadził do sypialni. Odbywali beznamiętny stosunek w ubraniach, po czym ona podciągała brudną bieliznę jakby właśnie skończyła się załatwiać i nie spoglądając na niego, wychodziła do salonu, by obejrzeć swój serial. On leżał jeszcze chwilę na łóżku i patrzył na mnie jakby czekał na oklaski. Naprawdę zaczynał mnie wnerwiać. Dzieci w tym czasie były w swoim pokoju. Nie wychodziły. Nie bały się, po prostu nie odczuwały potrzeby spędzania czasu z rodzicami. Dziewczynka była młodsza o dwa lata od swojego brata. Lubiła różowe, pluszowe kucyki, które goliła starymi maszynkami ukradzionymi niegdyś ojcu. Pomysł osobliwy, ale bardzo w moim guście. Chłopak od dziecka kochał siostrę zbyt mocno. Miłość okazywał jak jego ojciec matce. Również patrzył mi w oczy w trakcie odbywania stosunku. Jego siostra początkowo też. Później zobojętniała. Ta rodzina była dla mnie wyzwaniem. Uporczywie szukałem kontaktu z matką. Chciałem ją mieć dla siebie, ale jej wzrok zawsze unikał mojego. Czekałem na odpowiedni moment…

 

Poniedziałek jak zwykle. On poszedł do pracy, dzieci do szkoły. Ona posprzątała w domu i wyszła na zakupy. Była piękna pogoda i chyba to ją podkusiło, żeby coś zmienić. Trochę się rozczarowałem, że to słońce było jej inspiracją, a nie ja, no ale lepsze to niż nic. Plan miała prosty. Chciała przygotować na kolacje makaron zamiast kiełbasek z frytkami. Ot, takie małe szaleństwo. Zatarłem ręce, czując jej skrywaną ekscytację. Dzieci były zadowolone i zjadły ze smakiem. Nie pochwaliły jednak matki. Zresztą ona na to nie czekała. Chwilę później wrócił on, spóźniony. Usiadł, jak zwykł to robić, spocony i brudny przy kuchennym stole. Ona podała mu obiad. Spojrzał na talerz, później na nią. Speszyła się - ucieszyłem się widząc w niej jakieś emocje. Wstał i rzucił talerzem prosto w ścianę. Nazwał ją bezużyteczną kurwą, zagroził, że odejdzie. Wtedy był mój czas. Dostrzegła mnie i już była moja. Powiedziała „tato nie odchodź, bez ciebie jestem niczym”. No tak, zapomniałem wspomnieć, że był jej ojcem. Wybaczcie ten mały szczegół. Po chwili gwałcił ją jak co wieczór. Kazał krzyczeć, żeby dzieci słyszały. Potem zwalił swoje cielsko na łóżko i zasnął, a ona poszła na swój fotel. Obejrzała ulubiony serial, ale dziś nie przełączyła kanału na program o dietach, dzisiejszego wieczoru była moja. Wyłączyła telewizor, kiedy wszyscy już spali, i poszła do kuchni u mojego boku. Z szuflady wyciągnęła niedawno naostrzony nóż do patroszenia ryb. Poszła do sypialni, gdzie spał jej ojciec, a jednocześnie ojciec jej dzieci. Trzymałem jej rękę, gdy podrzynała mu gardło, bo bałem się, że zadrży. Nie zadrżała. Potem poszła do sypialni dzieci. Od dawna wiedziała, że jej syn molestuje swoją siostrę. Kiedy pozbawiała go życia jej ręka nie zadrżała. Córkę pocałowała w czoło na pożegnanie. Nie lubię takich tkliwych momentów, ale nie mogłem nic zrobić. Potem usiadła w swoim fotelu, mając na rękach krew jego i swoich dzieci. Długo tak siedziała i patrzyła na mnie. Byłem z niej dumny. Nagle podniosła dłoń i sięgnęła po nóż już ostatni raz. Podcięła sobie żyły. Byłem zawiedziony i lekko poirytowany. Wykorzystała mnie suka. W chwili śmierci nie patrzyła na mnie. Jej wzrok był skierowany w stronę okna, przez które powoli wdzierały się pierwsze promienie wschodzącego słońca. Oczy wypełniały żałosne łzy. Odszedłem. Stała się dla mnie bezużyteczna.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • Witamy Autora w LBnP. Brawo!
    Proszę wrzuć link do wątku na Forum: http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/#reply
  • Canulas 23.02.2018
    Zajebisty tekst, Justyska. Naprawdę w moim typie.
    Gratuluję.
  • Justyska 23.02.2018
    Dziękuję, cieszę się, że się spodobał :)
  • Canulas 23.02.2018
    Justyska, tak. Lubię trudne, nieugrzecznione teksty.
    Pech taki trochę, że tekst refluksa mi zdmuchnął czapkę i to mój absolutny faworyt tych igrzysk, ale abstrahując od tego, Twój tekst robi naprawdę świetną robotę.
  • Justyska 23.02.2018
    Niech wygra najlepszy!! :)
  • Canulas 23.02.2018
    I tak, świetna robota.
    Pozdro
  • Kim 23.02.2018
    Przeczytałam. Początek zapowiadał się bardzo dobrze. Mało czytałam tu opek, które z zapartym tchem wciągają dalej.To dosłownie mnie pożarło. Niestety końcówka taka... hm. Królowi Canulardowi się podoba bo on lubi takie odrealnione na maksa imprezy. Dla mnie trochę za mało się wyjaśniło, za szybko zakończyło. Po tak zacnym nabudowaniu napięcia na początku, miałam nadzieje na coś bardzo 'grubego' i niestety przeliczyłam się. Nie zrozum źle, tekst nadal uważam za bardzo dobry i daję 5, gratulując roboty. Po prostu końcówka nie pykła. Niestety.
    Pozdrawiam.
  • Justyska 23.02.2018
    Dziękuję za opinię, ilu czytelników tyle poglądów i o to chodzi. Tak po namyśle muszę chyba przyznać Ci rację, że finał nastąpił może zbyt szybko. Jest to dobra lekcja przed następnym tekstem. Pozdrawiam
  • Nachszon 23.02.2018
    Ekstra. Uzyskałaś obraz brutalności przez beznamiętny surowy opis. Nie znam się, ale sądzę, że to potrafią najlepsi.
    Kilka nieśmiałych uwag, które niekoniecznie muszą być słuszne:

    1) Nieprawidłowo użyty zaimek „ów”
    „Jednak bez skrupułów sięgała po kolejne frytki, które zawsze w menu występowały w towarzystwie ów kiełbasek”.

    Ów do dawny on, a kiełbaski to one. Można zaryzykować „owych”, ale bezpieczniej byłoby „tych" albo w ogóle bez zaimka

    „Jednak bez skrupułów sięgała po kolejne frytki, które zawsze w menu występowały w towarzystwie tych kiełbasek”.

    2) Interpunkcja
    „Mimo iż byli powolni uczyli się poprawnie, ale wiecie sami jak to jest w szkole”

    Mimo iż byli powolni, uczyli się poprawnie, ale wiecie sami, jak to jest w szkole

    3) Styl
    „Dzieci bywają bezlitosne, gdy wyczują słabszego, dlatego rodzeństwo z ulicy Szmaragdowej szybko stało się obiektem kpin i złośliwych żartów”.

    Nie ma nic niepoprawnego ani złego w tym zdaniu, chcę tutaj tylko pokazać ciekawostkę, „myk”

    Tu od razu dowiadujemy się, że dzieci bywają bezlitosne, a zatem już wiemy, że albo będą bić, albo poniżać. Ale jeżeli zamienimy szyk:

    „Dzieci, gdy wyczują słabszego, bywają bezlitosne i dlatego rodzeństwo z ulicy Szmaragdowej szybko stało się obiektem kpin i złośliwych żartów”.

    wtedy
    „Dzieci, gdy wyczują słabszego…” do tego momentu nie wiemy, czy będą pomagać słabszym, czy będą ich bić, poniżać. W umyśle rodzi się zainteresowanie, chęć zdobycia wiedzy. Dzieje się to bardzo szybko na przestrzeni jednego zdania, ale dzieje się.

    To tylko jako ciekawostka

    4) Interpunkcja
    „Nie słuchała odpowiedzi, bo gdy domowe obowiązki uznała za skończone siadała przed telewizorem”.

    „Nie słuchała odpowiedzi, bo gdy domowe obowiązki uznała za skończone, siadała przed telewizorem”.
    5) Interpunkcja
    „Jadła słone orzeszki, albo chipsy oblizując za każdym razem palce”.

    Bez przecinka jeżeli jest to zwykła alternatywa (zdanie połączone spójnikiem albo/lub)
    „Jadła słone orzeszki albo chipsy, oblizując za każdym razem palce.


    Z przecinkiem, jeżeli jest to alternatywa rozłączna (wykluczająca):
    Jadła albo słone orzeszki, albo chipsy, oblizując za każdym razem palce.

    Czyli w naszym przypadku:
    „Jadła słone orzeszki albo chipsy, oblizując za każdym razem palce.

    6) Interpunkcja

    „Odbywali beznamiętny stosunek w ubraniach, po czym ona podciągała brudną bieliznę jakby właśnie skończyła się załatwiać i nie spoglądając na niego, wychodziła do salonu, by obejrzeć swój serial”.

    „Odbywali beznamiętny stosunek w ubraniach, po czym ona podciągała brudną bieliznę jakby właśnie skończyła się załatwiać i, nie spoglądając na niego, wychodziła do salonu, by obejrzeć swój serial”.

    7) Literówka – kolację, nie kolacje (bo chodzi o tę konkretną kolację)
    „Chciała przygotować na kolacje makaron zamiast kiełbasek z frytkami”.

    „Chciała przygotować na kolację makaron zamiast kiełbasek z frytkami”.


    8) Interpunkcja
    „Speszyła się - ucieszyłem się widząc w niej jakieś emocje”

    „Speszyła się - ucieszyłem się, widząc w niej jakieś emocje”

    9) Interpunkcja
    „Kiedy pozbawiała go życia jej ręka nie zadrżała”.

    „Kiedy pozbawiała go życia, jej ręka nie zadrżała”.

    Olbrzymią wartością tekstu (bo w treści to jest antywartością) jest narrator. Niesamowity pomysł. Dla mnie to zły duch, który teraz pójdzie mieszać gdzie indziej. Znakomita robota. Pięć.
  • Justyska 23.02.2018
    Dziękuję za wyczerpujący i jakże wartościowy komentarz. Interpunkcja to moja zmora i już żałuję, że dodałam link, bo teraz nie mogę nanieść poprawek :)
    "Uzyskałaś obraz brutalności przez beznamiętny surowy opis" - ogromnie się z tego cieszę, bo był to mój zamiar.
    I jeszcze jedna sprawa związana ze zdaniem "Dzieci bywają bezlitosne, gdy wyczują słabszego, dlatego rodzeństwo z ulicy Szmaragdowej szybko stało się obiektem kpin i złośliwych żartów”. Twoja propozycja zmiany szyku zdania jest bardzo trafna i jakoś nie pomyślałabym o tym w ten sposób. Chyba ciągle nie doceniam wartości przecinka. Dzięki i pozdrawiam.
  • refluks 23.02.2018
    Przeczytałam to opowiadanie rano.
    Zatrzęsło mną.
    Prawdziwy dom zły.
  • refluks 23.02.2018
    Jeszcze dwa słowa (zamiast entera nacisłam wyślij).
    Po lekturze przypomniało mi się opowiadanie Pasji na konkurs reżyserowany przez Ozara.
    Jakie straszne rzeczy się ludziom dzieją, to głowa mała.
    I kary na to nie ma.
  • Polonista 23.02.2018
    Wspaniała robota. Pięć
  • Pasja 23.02.2018
    Bardzo zły i zarazem smutny obraz domu. Cisza jaka panowała musiała kiedyś wybuchnąć.
    Pozdrawiam
  • Zapraszamy Autorkę do głosowania na Forum
  • Margerita 03.03.2018
    pięć bardzo życiowy tekst
  • Justyska 03.03.2018
    Dziękuję za odwiedziny :)
  • Aisak 04.03.2018
    kurczę, Fritz mi się przypomniał.
    przerażające są WASZE domy złe, przerażające i bardzo prawdziwe, dlatego Armageddon jest blisko...

    Dałabym inny tytuł np ul.Niebiańska :)
    Dobry tekst.
  • Pan Buczybór 05.03.2018
    Kurczę, mrocznie, grubo i brudno. I przede wszystkim forma! - narrator i sposób opisywanie akcji. Może pod koniec trochę klimat uciekł, ale naprawdę, wciągnąłem się. Bardzo spoko. Pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania