Poprzednie częściLBnP VIII - Ul. Szmaragdowa 27/1

LBnP XIII – Pies najlepszym przyjacielem człowieka – Szumiące opowieści: Psie serce

#od autora: Opowiadanie pasuje idealnie do mojego małego cyklu, więc pozwalam sobie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu:) Pozdrawiam i zapraszam do czytania.#

 

Las nocą budzi w ludziach niepokój, więc dlaczego wybierają go, jako miejsce czynienia zła? Czy naprawdę sądzą, że czerń pochłonie niegodziwość? Że zatai podłość? Może i tak, na krótką chwilę, to czy tamto przechowa w tajemnicy, ale wraz ze wschodzącym słońcem ujawni światu wszystko w pełnej krasie. Swoją drogą dziwny pomysł na zakopywanie brudów w centrum własnych lęków. Ludzie…

Jakiś czas temu las, w którym obecnie gniazduję, miał wątpliwą przyjemność goszczenia jednego bogatego mężczyzny, który właśnie w ciemności postanowił pogrzebać kres swojej fascynacji czworonogim, byłym przyjacielem.

Wszedł trochę przed północą i strasznie hałasował. Spod jego skórkowych butów wydobywał się trzask łamanych gałęzi, przez co myszy uciekały z piskiem z powrotem do norek, a ja zerkałem z góry z zaciekawieniem i irytacją. Wkurzało mnie, że nie trzymał się ścieżki, tylko stawiał kroki na oślep, prowadząc na krótkiej smyczy pupila, który ufnie podążał w wyznaczonym kierunku. Kiedy znalazł wreszcie odpowiednie drzewo, nie mam pojęcia na jakiej podstawie dokonał wyboru, przywiązał zwierzaka i odszedł. Nic nie powiedział, nawet nie pogłaskał na pożegnanie. Zwyczajnie odwrócił się, jakby dopiero co wrzucił list do skrzynki pocztowej.

Oczywiście zabłądził. Był tak pochłonięty chęcią pozbycia się tego biedaka, że nie pomyślał o zabraniu latarki ani o oznaczeniu drogi powrotnej. Chodził po lesie zły na siebie, na świat i wszystkie drzewa. Kopał pnie, przeklinał, podnosząc głos. Nie podobało się to drzewom niemal tak samo mocno, jak nie podobał im się skowyt uwiązanego zwierzęcia. Postanowiły działać. W ciszy.

Dopiero o świcie mężczyzna doszedł na skraj polany strzeżonej przez starego stracha na wróble. Odetchnął z ulgą i spojrzał w dal z zadowoleniem. Szedł bardzo długo, więc mógł być pewny, że pieska nikt nie znajdzie i o niczym się nie dowie.

Skowyt ucichł.

Gdy dotarł do domu, z zamiarem natychmiastowego pójścia spać, uderzył go ogrom bogactwa, jakie posiadał. Zupełnie jakby przebudził się z długiego snu. Dostrzegł cenne dzieła sztuki na ścianach, piękną zastawę po prababci, drogie dywany, a przed oczami stanęły mu ogromne kwoty zgromadzone na kontach bankowych. Po co mi aż tyle, jestem sam, pomyślał i nerwowo zaczął kręcić się po domu. W jego głowie rósł chaos nie do okiełznania. Myśli galopowały, szukając ujścia dla rosnącej chęci podzielenia się majątkiem. W końcu zdecydował się odwiedzić pobliski szpital, hospicjum i dom opieki w sąsiednim mieście. Nie czekał na odpowiednią porę. Wyszedł, nie bacząc na niechlujny wygląd i nieświeży oddech.

Wszędzie pytał o potrzeby, wypisywał czeki, rozmawiał z ludźmi, pocieszał. W drodze zatrzymał się nawet przy grupie bezdomnych, proponując jedzenie i nocleg pod własnym dachem.

Był to początek nowej drogi. W każdym z odwiedzonych miejsc spotykał się z ciepłym przyjęciem, bardzo szybko stając się ulubieńcem lekarzy, pielęgniarek, wolontariuszy i pacjentów. Cieszył się tym. Czuł, że nareszcie spełnia swoją misję i gdyby tylko miał ogon, to zapewne merdałby nim przy każdej okazji.

Zyskał też uznanie wśród ludzi z ulicy. Każdego wieczoru organizował dla nich kolacje. Niektórzy zatrzymywali się na dłużej, a on pomagał w znalezieniu pracy czy mieszkania.

Co najdziwniejsze, pieniędzy na kontach nie ubywało, a w domu nigdy nie brakowało miejsca.

Dobre uczynki stały się jego uzależnieniem. Już nie wyobrażał sobie życia, bez dzielenia się sobą, dobytkiem i przede wszystkim sercem. Wszystkie samotne dni i wieczory wydały mu się bezwartościowe. Nie chciał do nich wracać, wyrzucał z pamięci chęć zysku i kontroli. Czuł, że odnalazł sens, bo czyż to nie cudowne móc służyć innym, gdy ma się tyle do zaoferowania?

Niestety, albo i stety, wszystkie piękne historie mają swój kres. Tak było i w tym przypadku.

Pewnego dnia zapukał do jego drzwi tajemniczy jegomość odziany w długi płaszcz i kapelusz z dużym rondem.

– Witam, w czym mogę pomóc?

– Problem w tym, że w niczym – odpowiedział głosem, który brzmiał, jakby dochodził z dna studni.

– Chyba nie rozumiem. Pomagam innym, jeśli czegoś potrzeba, proszę mówić, zrobię wszystko, co… – wyrzucał z siebie kolejne słowa, ale tajemniczy gość mu przerwał:

– Już niczego nie potrzeba, szczególnie od ciebie. Nikt już niczego nie przyjmie.

– Ale… Nic z tego nie rozumiem. Kim jesteś? – zapytał, ujawniając drżeniem głosu, rosnący niepokój.

– Nie ważne kim jestem. Ważne, że mam dla ciebie prezent. Od wszystkich obdarowanych – wypowiedziawszy te słowa, rzucił niedbale sznur z przygotowanym węzłem stryczkowym na podłogę i wyszedł, a bogaty darczyńca upadł na kolana, chowając twarz w dłoniach. Korowody myśli przewijały się przez jego głowę. Czuł, że jakaś siła odciąga go od uśmiechów i podziękowań, od uścisków rąk i wyrazów wdzięczności. Jak wyrywa mu radość dzielenia się i kroi ją na małe kawałki, by rzucić na pożarcie ptakom, które porzuciwszy czarne ubranie, wzbiły się do lotu przed jego domem.

Poczuł w końcu ból w klatce piersiowej. Piekący, jakby ktoś przypalał mu serce, próbując jednocześnie wycisnąć je przez gardło. Nie ustępował…

 

Jakiś czas później dwoje młodych ludzi wybrało się na spacer do lasu. Był to piękny poranek. Słońce przebijało się przez liście, docierając do jagodowych krzaczków i tworząc piękne światłocienie. Szli, szepcząc sobie na ucho słodkie słówka, gdy nagle zamarli na widok rozszarpanego przez ptaki ciała mężczyzny. Chłopak zasłaniał dziewczynie oczy, ale ona już zdążyła wszystko zobaczyć, na dodatek w oddali dostrzegła również ciało psa przywiązanego do drzewa.

Ta historia zakończyła się dramatycznie. Drzewa jeszcze długo rozpamiętywały wydarzenia, ukryte w mroku. Opowiadały o psim sercu, które pękło z żalu i o jego panu, który miłość chciał mieć tylko dla siebie.

Wiem, że są rzeczy, które muszą się stać i takie, które się dzieją i choć coraz więcej wiem o ludziach, to jednak nadal nie rozumiem, dlaczego boją się tego, co czyha na nich w ciemności, przecież chmury burzowe najstraszniej wyglądają właśnie w pełnym słońcu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (39)

  • Elorence 12.07.2018
    Wystarczyło "psie serce" i już tu jestem!
    Lecę czytać!
  • Elorence 12.07.2018
    3 akapity i już mam łzy w oczach :(
  • Elorence 12.07.2018
    "Wiem, że są rzeczy, które muszą się stać i takie, które się dzieją i choć coraz więcej wiem o ludziach, to jednak nadal nie rozumiem, dlaczego boją się tego, co czyha na nich w ciemności, przecież chmury burzowe najstraszniej wyglądają właśnie w pełnym słońcu." - piękne, zresztą, jak cały tekst.

    Justyska, nie wiem jaki masz głos, ale wydaje mi się, że będzie ciepły i miły (mam wrażenie, że jesteś taką właśnie osobą: dobrą, ciepłą, miłą, opiekuńczą i rodzinną). I właśnie taki głos słyszałam w głowie, gdy to czytałam, a raczej ten głos - jak lektor - czytał mi.
    Tekst z przesłaniem, dość smutnym, a jednocześnie przerażającym.
    Gotuje się we mnie złość, naznaczona łzami, które uparcie próbują wydostać się z oczu. Nie umiem znieść myśli, że na świecie są ludzie, którzy potrafią krzywdzić tych bezbronnych: zwierzęta, dzieci, osoby chore... To dla mnie jakaś abstrakcja!
    Często, na różnych grupach, które śledzę na FB, przypominam ludziom fragment z "Małego księcia":

    "Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś."

    Ludzie zapominają, że posiadanie kogoś pod opieką to branie również odpowiedzialności. PEŁNEJ odpowiedzialności. Kary w Polsce są za małe. Sądy... stronnicze. Prawo nie działa na korzyść dobrych obywateli. A zwierzęta mówić nie potrafią.
    Strasznie smutny jest ten tekst.
    Kurczę, miałam tyle zwierząt... Większość z nich chorowała i szybko umarła - nie dożyli swojego wieku. To chyba jakiś pech, żebym musiała patrzeć jak umierają... Ktoś mi kiedyś powiedział, że wybieram właściwe jednostki, a raczej: one wybierają mnie, bo wiedzą, że zapewnię im opiekę i dam miłość. Szkoda, że zwierzaki tak myślą o wszystkich, którzy je przygarniają...

    Dobra, kończę ten wywód.
    Strasznie mi smutno.
    Piękne to było, Justyska :)
    Pozdrawiam ciepło :)
  • Justyska 12.07.2018
    Elorence normalnie zatkało mnie... piękny komentarz dziękuję... W swoim życiu miałam trzy psy. Pierwszy przeżył dwanaście lat i trzy dni temu minęło równe dwanaście od dnia kiedy go uśpiłam, żeby nie cierpiał. Potem w moim życiu były jeszcze dwa pieski, które jeszcze żyją i dobrze się mają... niestety z powodu wyjazdu musiałam je oddać. Całe szczęście są u dobrych ludzi, których znam. Ale do dziś ze łzami w oczach wspinam rozstanie, choć to straszne diabły:) I podobnie jak ty nie rozumiem jak można...
    Pozdrawiam cieplutko!
  • Violet 12.07.2018
    Za dużo takich historii jest w życiu, zbyt wiele ich znam. Chciałoby się o nich nie wiedzieć, nie słyszeć. Tyle pękniętych serc ile kamieni zamiast nich. Smutne pięć.
    Pozdrawiam.
  • Justyska 12.07.2018
    Dzięki Violet za refleksyjny komentarz.
    Pozdrawiam
  • Witamy w Bitwie. Brawo!
  • Keraj 12.07.2018
    Pies to nie rzecz, tylko piękne stworzenie, oddane swemu właścicielowi, ufający bezgranicznie. 5
  • Justyska 13.07.2018
    Dzięki Keraj za odwiedziny :)
  • Dekaos Dondi 13.07.2018
    Pierwsze myśli: Nie ma tak dobrze, żeby zły uczynek zakryć dobrymi i mieć czyste sumienie. Zostawił swego pieska, a zaczął czynić dobro, nie dlatego, że chciał odkupić swoją winę, tylko dlatego, że on - poczuł się samotny. Dobre uczynki, ale zła motywacja. Czyli w sumie mało wartościowe, tak naprawdę. ''przecież chmury burzowe najstraszniej wyglądają właśnie w pełnym słońcu'' Tylko najpierw, trzeba dostrzec słońce. To takie moje pierwsze skojarzenia. Tekst bardzo na TAK!!!!→ Pozdrawiam→5
  • Dekaos Dondi 13.07.2018
    Dziś jeszcze raz zerkłem. Scena, kiedy o słonecznym poranku znajdują zwłoki, też nawiązuje do zakończenia.
    Taki klimat, że aż by się chciało na kanwie tego tekstu, film nakręcić. Pozdrawiam
  • Justyska 13.07.2018
    Dzięki Dekaosie :) chciałam żeby poczuł się jak ten pies.
    Pozdrowka!
  • Canulas 13.07.2018
    Przepiękne ostatnie zdanie. Cały tekst bardzo zacny. Baśniowy wręcz. Rozwijasz się piorunująco. Wiem, co mówię, bo jestem od pierwszego Twego tekstu.

    Co do ludzika z opka: dobrze tak, kurwie.
    Super tekst
  • Justyska 13.07.2018
    "Rozwijasz się piorunująco" dzięki... serio taki koment buduje. Walczę i cieszę się ze da się to dostrzec.
    Pozdrawiam!
  • Canulas 13.07.2018
    Nie mam teraz czasu, by to określić jakoś rozwleklej, dogłębniej, ale idziesz taką drogą, że... No, nie schodź z niej. :)
  • Justyska 13.07.2018
    Canulas :)
  • Pasja 13.07.2018
    Dzień dobry
    Wszystkie psy ponoć idą do nieba. A ludzie różnie. kara adekwatna do czynu i dobrze tak.
    Bardzo emocjonalny tekst. Choć smutny to napisany w baśniowe scenerii. Bogate słownictwo i mądre przemyślenia. Płodzę też coś, ale idzie jak krew z nosa. Jestem w Pieninach z dwoma żywotnymi wnukami, więc za bardzo nie mam czasu.
    Pozdrawiam cieplutko :))
  • Justyska 13.07.2018
    Witaj Pasjo, dziękuję za komentarz :) Muszę przyznać, że mi tym razem też ciężko szło pisanie. U nas piękna pogoda i z dzieciakami jestem ciągle na dworze. Ale są rzeczy ważne, super ważne i najważniejsze:)
    Życzę weny i miłego wypoczynku!!!
  • Karawan 13.07.2018
    Czepialski [łyżka dziegciu, miód na deser;)]
    Może i tak, na krótką chwilę, to czy tamto przechowa w tajemnicy, ale wraz ze wschodzącym słońcem ujawni światu wszystko w pełnej krasie. - Odciąłbym, rozdzielił; Może i tak. Na krótką...

    goszczenia jednego bogatego mężczyzny, - imhop bogatego zbędne, ptasiek nie wie co to ludzkie bogactwo, więc albo opis uświadamiający czytającemu skąd wie, albo prościej - wywalić.

    Postanowiły działać. W ciszy. ... Gdy dotarł do domu, z zamiarem natychmiastowego pójścia spać, uderzył go ogrom bogactwa, jakie posiadał. - tu idea czytelna, realizacja... Uważam, że świetny pomysł rzucenia czaru za mało został wyeksponowany. Albo trzeba zbliżyć te fragmenty (bo mamy opis drogi powrotnej fizycznie na stronie zajmujący miejsce), albo (co uważam za lepsze) wykorzystać ten właśnie fragmencik dla "podkręcenia" aury czaru, jakieś niezwykłości, coś co wprowadzi czytającego gładko w niecodzienną konstatację "jestem bogaty"

    Myśli galopowały, szukając ujścia dla rosnącej chęci podzielenia się majątkiem. - A gdyby uszczegółowić? np.; Myśli galopowały. Nieużywana od lat waza do zupy, nieczytany wspaniale ilustrowany zbiór bajek. "Wyrzucić?" -- myślał -- szkoda. Lepiej oddać jakiemuś dzieciakowi. Oddać! Oddać" -- dudniło coraz głośniej pod czaszką. Ogarnięty nieznanym dotychczas uczuciem podjął decyzję. Wyszedł...

    Proszę wybaczyć ingerencję w Twój utwór. Jak zwykle pełen serca, uczucia. To tylko refleksje czytającego ;) Pozdrawiam z ukłonem 5
  • Justyska 13.07.2018
    Witaj Karawanie! Jest mi bardzo miło, że pochyliłeś się z nów nad moim tekstem. Zacznę od pierwszej uwagi.
    Rozdzielić "Może i tak" - dobra rada, będzie się lepiej czytać. Ale to bitwa więc narazie poprawię sobie tylko u siebie.

    wywalić bogatego? racja

    Ale co do fragmentu o tym, że dotarł do domu itp, bym się wstrzymała. Muszę to przemyśleć, bo idea była taka, że w rzeczywistości wcale nie wyszedł z tego lasu. To drzewa mu jazdę zaserwowały, dlatego na końcu jego ciało zostało odnalezione na skraju lasu a nie w domu. Nie pisałam wprost, bo chciałam, żeby odbiorca sam sobie to jakoś zinterpretował, strach na wróble też nie przypadkiem..
    Może zbytnio ukryłam, zdarza mi się:) Bo też taki cykl trochę na tajemnicy się opierający...

    Czy uszczegółowić, może i tak, ale tekst pisany raczej "ogólnie" to nie wiem sama.

    Ok, no tyle. Super dziękuję Ci jeszcze raz. Przetrawię to jeszcze. Czasem jest się trudno zdystansować do swojego pisanie.
    Pozdrawiam serdecznie!!
  • Karawan 13.07.2018
    Justyska Widziałaś dyskusję przy utworze refluksa - nie za mocno przejmuj się tym co piszę, Canu ma rację - to kwestia indywidualnej percepcji i preferencji. ;)
  • Justyska 13.07.2018
    Karawanie dla mnie każda uwaga jest ważna, bo nawet jeśli z czymś się nie zgadzam, to spostrzeżenia innych poszerzają kąt widzenia. Każde słowo cenne:)
  • kalaallisut 13.07.2018
    Dużo już pewnie napisano więc krótko chwyta za serce!
  • Justyska 13.07.2018
    Dziękuję pięknie kalaallisut:)
  • Bożena Joanna 13.07.2018
    Przepięknie opowiadasz o lesie, zwierzętach i ptakach. Bardzo bogaty człowiek i pozbywa się czworonożnego przyjaciela. Trudno zrozumieć motywy. Często czyta się o ludziach, którzy pozostawiają w lesie swych pupilów. On jest jednym z nich. Dlaczego to robi! Znudził mu się ten pies? Nie potrafię tego zrozumieć. To opowiadanie stanowi jeden wielki krzyk przeciwko takiemu traktowaniu zwierząt. Dlatego tego pana musiała czekać taka wielka kara. To zemsta natury!
    Serdecznie pozdrawiam!
  • Justyska 13.07.2018
    "zemsta natury" bardzo trafnie, o to chodziło. Dziękuję Bożeno Joanno za odwiedziny i komentarz.
    Pozdrawiam
  • Adam T 14.07.2018
    Tak, z tym ciepłym głosem coś jest na rzeczy ;) Niesamowita jest ta "bajka". Taka, powiedziałbym, w starym stylu, kiedy w bajkach było trochę grozy, strachu, trochę śmiechu, ale zawsze masa mądrości do wyciągnięcia.
    Bardzo mi się podobało ;)
    Pozdrawiam ;)
  • Justyska 14.07.2018
    Dzięki Adamie pieknie. :)Mam prosbo-pytanie. Walczę z tymi przecinkami. Jak to tu wygląda? Oczywiście jeśli masz czas i chęć. Jeśli nie to też spoko :)
  • Adam T 14.07.2018
    Justi, z chęcią zajrzę, ale nie teraz, bo za chwilę wychodzimy. Ale zajrzę na pewno.
  • Adam T 14.07.2018
    Jesttem zgodnie z obietnicą.
    „...trzask łamanych gałęzi[,] przez co myszy uciekały z piskiem z powrotem do norek...” – właściwy przecinek w kwadratowym, niepotrzebny już usunąłem.

    „Gdy dotarł do domu, z zamiarem natychmiastowego pójścia spać, uderzył go ogrom bogactwa, jakie posiadał” – ten pierwszy przecinek jest niepotrzebny. To zdanie jest w ogóle trochę dziwne. No bo co, dotarł do domu tylko po to, żeby położyć się spać? Tylko po to? I nagle go ten „ogrom” uderzył?
    Ja bym to tak:
    „Gdy dotarł [wreszcie] do domu[,] natychmiast chciał położyć się spać[.] [Nie mógł jednak zasnąć. Myślał intensywnie: „Jestem niebotycznie bogaty. Mam (to, tamto i owamto), po co mi aż tyle?”.], itd. Coś w tym stylu, taki mój luźny przykład.

    „W końcu zdecydował się odwiedzić pobliski szpital...” – spokojnie to zdanie obejdzie się bez „się”. Spróbuj, zobacz sama.

    „Już nie wyobrażał sobie życia, bez dzielenia się sobą, dobytkiem i przede wszystkim sercem.” – przecinek przed „bez” nie jest potrzebny.

    „...sznur z przygotowanym węzłem stryczkowym...” – a nie prościej byłoby „sznur z przygotowaną pętlą”? Ten węzeł brzmi strasznie sztucznie (wg mnie, ofkors).

    „Czuł, że jakaś siła odciąga go od uśmiechów i podziękowań, od uścisków rąk i wyrazów wdzięczności. Jak wyrywa mu radość dzielenia się i kroi ją na małe kawałki, by rzucić na pożarcie ptakom...” – drugie zdanie wynika z poprzedniego, ale źle się zaczyna. „Jak” na początku sugeruje mi pytanie, a to przecież pytanie nie jest. Proponuję „Jak” usunąć, a po średniku (bo to jednak druga myśl, jakby odrębna, ale jednocześnie powiązana) dać od razu: „wyrywa mu radość dzielenia się...”.

    „...które[,] porzuciwszy czarne ubranie, wzbiły się do lotu przed jego domem.” – tutaj trzeba wydzielić wtrącenie w zdaniu „które wzbiły się do lotu przed jego domem”.

    „Poczuł w końcu ból w klatce piersiowej. Piekący, jakby ktoś przypalał mu serce, próbując jednocześnie wycisnąć je przez gardło. Nie ustępował…” – tutaj nie wiem trochę, kto/co nie ustępował/o. Ponieważ fragment zaczyna się od „Poczuł”, to „nie ustępował” odniosłem od razu do niego/bohatera, a Tobie raczej chodziło o ból. A może tak:
    „Poczuł w końcu [piekący][,][nieustępliwy] ból w klatce piersiowej[,] jakby ktoś przypalał mu serce, próbując jednocześnie wycisnąć je przez gardło”?

    „...Opowiadały o psim sercu, które pękło z żalu i o jego panu, który miłość chciał mieć tylko dla siebie.” – tu pomieszałaś podmioty. Najpierw masz „o psim sercu”, a potem „o jego panu”, czyli... panu serca?
    Moja propozycja:
    „Opowiadały o [psie, któremu z żalu pękło serce][,] i o jego panu, który miłość chciał mieć tylko dla siebie.” – przecinek być musi, mimo że jest przed „i” bo wydziela wtrącenie „któremu z żalu pękło serce”. Jest niby powtórka „któremu/który”, ale myślę, że nie jest to rażące. Zresztą pod koniec „którego” i tak masz dużo.

    „Wiem, że są rzeczy, które muszą się stać i takie, które się dzieją[,] i choć coraz więcej wiem o ludziach...” – brakowało, bo to już jakby kolejne zdanie, więc po przecinku.
    Na mój nos tyle.
    Pozdrawiam ;)


    Jesttem zgodnie z obietnicą.
    „...trzask łamanych gałęzi[,] przez co myszy uciekały z piskiem z powrotem do norek...” – właściwy przecinek w kwadratowym, niepotrzebny już usunąłem.

    „Gdy dotarł do domu, z zamiarem natychmiastowego pójścia spać, uderzył go ogrom bogactwa, jakie posiadał” – ten pierwszy przecinek jest niepotrzebny. To zdanie jest w ogóle trochę dziwne. No bo co, dotarł do domu tylko po to, żeby położyć się spać? Tylko po to? I nagle go ten „ogrom” uderzył?
    Ja bym to tak:
    „Gdy dotarł [wreszcie] do domu[,] natychmiast chciał położyć się spać[.] [Nie mógł jednak zasnąć. Myślał intensywnie: „Jestem niebotycznie bogaty. Mam (to, tamto i owamto), po co mi aż tyle?”.], itd. Coś w tym stylu, taki mój luźny przykład.

    „W końcu zdecydował się odwiedzić pobliski szpital...” – spokojnie to zdanie obejdzie się bez „się”. Spróbuj, zobacz sama.

    „Już nie wyobrażał sobie życia, bez dzielenia się sobą, dobytkiem i przede wszystkim sercem.” – przecinek przed „bez” nie jest potrzebny.

    „...sznur z przygotowanym węzłem stryczkowym...” – a nie prościej byłoby „sznur z przygotowaną pętlą”? Ten węzeł brzmi strasznie sztucznie (wg mnie, ofkors).

    „Czuł, że jakaś siła odciąga go od uśmiechów i podziękowań, od uścisków rąk i wyrazów wdzięczności. Jak wyrywa mu radość dzielenia się i kroi ją na małe kawałki, by rzucić na pożarcie ptakom...” – drugie zdanie wynika z poprzedniego, ale źle się zaczyna. „Jak” na początku sugeruje mi pytanie, a to przecież pytanie nie jest. Proponuję „Jak” usunąć, a po średniku (bo to jednak druga myśl, jakby odrębna, ale jednocześnie powiązana) dać od razu: „wyrywa mu radość dzielenia się...”.

    „...które[,] porzuciwszy czarne ubranie, wzbiły się do lotu przed jego domem.” – tutaj trzeba wydzielić wtrącenie w zdaniu „które wzbiły się do lotu przed jego domem”.

    „Poczuł w końcu ból w klatce piersiowej. Piekący, jakby ktoś przypalał mu serce, próbując jednocześnie wycisnąć je przez gardło. Nie ustępował…” – tutaj nie wiem trochę, kto/co nie ustępował/o. Ponieważ fragment zaczyna się od „Poczuł”, to „nie ustępował” odniosłem od razu do niego/bohatera, a Tobie raczej chodziło o ból. A może tak:
    „Poczuł w końcu [piekący][,][nieustępliwy] ból w klatce piersiowej[,] jakby ktoś przypalał mu serce, próbując jednocześnie wycisnąć je przez gardło”?

    „...Opowiadały o psim sercu, które pękło z żalu i o jego panu, który miłość chciał mieć tylko dla siebie.” – tu pomieszałaś podmioty. Najpierw masz „o psim sercu”, a potem „o jego panu”, czyli... panu serca?
    Moja propozycja:
    „Opowiadały o [psie, któremu z żalu pękło serce][,] i o jego panu, który miłość chciał mieć tylko dla siebie.” – przecinek być musi, mimo że jest przed „i” bo wydziela wtrącenie „któremu z żalu pękło serce”. Jest niby powtórka „któremu/który”, ale myślę, że nie jest to rażące. Zresztą pod koniec „którego” i tak masz dużo.

    „Wiem, że są rzeczy, które muszą się stać i takie, które się dzieją[,] i choć coraz więcej wiem o ludziach...” – brakowało, bo to już jakby kolejne zdanie, więc po przecinku.
    Na mój nos tyle.
    Pozdrawiam ;)
  • Justyska 14.07.2018
    Adam T dziękuję Ci bardzo i przykro mi, że miałeś tyle pracy. Wieczorem to przeanalizuję, poprawię w oryginalnym pliku, bo tu narazie nie skoro na bitwę... no i jutro myślę skoczę po jakąś spluwę i palnę se w łeb, bo nigdy tego nie ogarnę.
    Pozdrawiam serdecznie:)
  • Adam T 14.07.2018
    Justi, weź Ty nie opowiadaj takich rzeczy, ok? Tego nie jest dużo, tylko niektóre fragmenty są długie, bo chciałem dobrze pokazać kontekst, a potem jeszcze raz kopiowałem celem zaproponowania poprawki. No, tyle się nakopiowało.
    Praca to żadna, co wiedziałem, poprawiłem, na ile potrafię.
    W razie "niemca" polecam się ;)
  • Justyska 14.07.2018
    Adam T teraz siedzę nad tym. Wkleiłeś komentarz razy dwa! A ja zobaczyłam długość i sobie myślę: o ja cie pier,.. a tu tylko połowa z tego :D
  • Adam T 15.07.2018
    Jezu, serio?! ;)) Miałem pomroczność, przepraszam.
    Ja to robię w wordzie na telefonie, a potem przerzucam tutaj w ramkę, nieustanne skrollowanie góra/dół na Opowi rozprasza strasznie.
    Też mi się wydał trochę przydługi ;))
  • Głosowanie rozpoczęte. Zapraszamy na Forum.
  • Margerita 25.07.2018
    pięć bardzo mi się podoba
  • Justyska 25.07.2018
    Dzięki Margerito!
  • Agnieszka Gu 25.07.2018
    Witam,
    Jest tu wszystko, co powinno być. Ckliwy opis pozostawionego pieska, bezduszność człowieka, i kara. Ładna opowieść. Pozdrawiam
  • Justyska 25.07.2018
    Dziękuje Agnieszko za wizytę, bardzo mi miło:) Takie te moje bajki, fajnie, że się spodobało.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania