Lbnr 37 - Tato
Nożem do tortu chciałbym czas dzielić -
dziś minęło szybciej niż wczoraj.
Czy to z wiekiem, z którym tak chciałbym
choć raz wstać wcześniej
po niebycia dwóch dobach ?
Noc mi zostaje, lecz Ty przecież śpisz.
A tyle się działo - zatrwożone sarny
przebiegały przez drogę,
kiedy w jesiennym błocie leśnym
linkę podczepiałem
dzięki srebrnym odbiciom
księżycowego blasku,
co był mi jedyną latarką.
A wnuk Twój policzył dziś do dwudziestu
i wydrapałem pięć złotych -
za zeta jedynie,
i telefon mi spadł jak zawsze na szybkę,
i jak tu zadzwonić?
Przecież i tak nie usłyszysz.
No i do Mamy miałem podjechać,
ale ciemno już i deszcz płakał zbyt mocno,
a ja już po ciemnku nie lubię cmentarzy.
Pewnie drzemałeś jak dzwoniłem,
a mnie się przypomniał Twój smalec,
ten ze skwarkami i masło z twarogiem i czosnkiem.
Żona przyjedzie po syna,
bo ja znowu w trasie...
A tyle chciałbym Ci powiedzieć -
Tato,
póki jesteś,
ale nie mam czasu...
Komentarze (12)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania