Lbnr 40 "Blizny"
Zanim świat zwrócił mu tchnienie ostatnie,
zdążył wzrokiem przebić
oczy mordercy
co igłą zatrutą
bez człowieczeństwa cząstki,
bez marginesu litości,
rozszarpywał żyły
odbierając szansę ostatnią.
Pośród szkieł rozsypanych,
rozrzuconych diamentowym połyskiem
mały pluszowy miś
z krzywo przyszytą łapką
zapłakał czarnymi łzami guziczków.
Zły zabierał serce
temu, co dom chciał dać niechcianemu,
miłość i dzieciątka przytulanie,
chroniąc od śmierci
na wysypisku z bublami.
W ministerialnej limuzynie
lodem ciężki kuferek
rzuca na szybę
srebrne refleksy chłodnej stali
złączonej uściskiem kajdanek
z przegubem łysego Goliata.
Niebo zaczęło odliczać
drobnymi płatkami
białe, ostatnie sekundy
przed wielkim, corocznym spektaklem
Pierwszej Gwiazdki.
Chłodem przeszyty na wskroś Zły
pomknął przygarbionym truchtem
chowając pod kitlem jak śnieg białym
skradzione życie w foliowym worku,
tam gdzie Goliata chłodził się kuferek spięty,
a w drugiej dłoni koperta
z plikiem judaszowych banknotów.
Wyglądające przez okna dzieci
czekały na akt pierwszy
dorocznego przedstawienia.
Tej jednak drogi
Gwiazda Życia oświetlić nie chciała.
Złożyła w niebie veto,
klękając przed Dzieciątkiem,
włożyła mu w rączkę maluśką
czarnej łzy guziczek.
Odwagą swoją strwożona
spojrzała na Dziecię,
a usłyszawszy myśl bożą:
„Idź drogę oświetlać
i zła się nie lękaj,
ni niesprawiedliwości nieprawych”
z kolan naprędce powstała,
i radosnym pędem
wróciła rozświetlić nieboskłon nadzieją.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
W maleńkim domu na przedmieściach
stół zapraszał spóźnionych gości
bielą opłatka, co blaskom świec
opowiadał historię o cudzie,
chwiejącą płomyków radością
wywoływał cienie tańczące na ścianie.
Dwoje pięknych sercami ludzi,
splatało swe dłonie
nucąc nad łóżeczkiem
ślicznego bobaska
kolędy, radując się
z największego skarbu miłości.
W prywatnej klinice, w sercu miasta
blady ordynator
drżącą, zbrodniczą ręką
pospiesznie pakował akta swoich grzechów
w szablozębną niszczarkę.
Dwa piętra niżej
w sali pełnej świeżych kwiatów
konał Ktoś Ważny,
z wielką blizną na piersi -
dowodem pierwszej cudzego życia kradzieży.
Truflami zajadane oczekiwanie
stłukło drogą porcelanę życia,
wiadomością,
co koncert świąteczny przerwała
wypadkiem na mieście.
I nikt nie usłyszał ostatniego krzyku,
wśród dźwięku syren strażackich.
Wieczorem późnym zmęczony strażak
w choinki blasku
mocno ściskał żonę swą i dzieci
poparzoną dłonią.
Kocham was – szeptał,
a żona dłoń całując rzekła:
„Nic to,
to tylko blizna.”
„Trzy przepadły życia -
załkał nieporadnie -
dwóch sanitariuszy i ochronę
z limuzyny wielkiej
ogień strawił doszczętnie,
szans nie dając żadnych,
lecz kierowcę tą ręką
z płomieni wyrwałem.”
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
W maleńkim domu na przedmieściach,
bezdomny do wczoraj,
wychudzony kot
mrucząc przypatrywał się dzieciątku,
które w zaśmiechu do pięknych sercami rodziców
tuliło mocno małego, pluszowego misia
z krzywo przyszytą łapką...
Drodzy Opowijczycy. Nie wiem czy to jest wiersz. Gubię się czasem, kiedy czytam, czy - jak ostatnio - słyszę w eterze Polskiego Radia coś, co stworzył " znany pisarz, eseista, poeta..." Gdy czytał swój "wiersz" głowę dałbym, że to opowiadanie... Sam nie ogarniam co tutaj stworzyłem. Jeżeli stwierdzicie, że to nie wiersz - nie bierzcie go pod uwagę w bitwie, a potraktujcie jako moją "Opowieść Wigilijną".
Komentarze (34)
jeśliś Osobistość i Gwiazda estrady, to przeczytaj powyższy słuchaczom.
bardzo jestem ciekawa ich opinii.
ale może wcześniej jeszcze raz przeczytaj na spokojnie.
życzę samych sukcesów.
nie bardzo rozumiem, bo przecież był w eterze, a chcesz powiedzieć coś dobrego i nie wolno?
nie rozumiem.
ale okey, na pewno wiesz lepiej.
ale ze jest dział poezja w radio, niesamowite :)
wszyscy kochają wiersze, yuppi!
wrzuć tekst na kilka portali jednocześnie, i przekonaj się, czy potrafi prze-mówić lirycznym głosem :)
jest kilka osób, które potrafią coś więcej napisać niż - podoba mi się, pięć.
(tam, hen, hen daleko. w świecie innych portali literackich)
Piękna proza poetycka moim zdaniem.
Ale to ja pasja która tak naprawdę nie zna się na niczym.
Pozdrawiam serdecznie *****:)
splatało swe dłonie" - dużo by tu można wyjąć, ale jeśli mam wybrać jedno, to to.
Refleksje mam taką, że szkoda w jednym wierszu zamieszczać zbyt wiele zajebistych sformułowań.
Są one wtedy niczym topiący się ludzie, walczący o małą tratwę. Jeden, najsilniejszy, się wyłoni, ale szkoda, że inni przez niego toną.
Efekt byłby piorunujący, gdybyś zrobił z tego mini-serię tematycznie zbieżną. Nie robiąc tego, uzyskałeś poniekąd efekt wow, ale pewnym kosztem. Niektóre z Twych kapitalnych myśli, umrą, odejdą i niezauważone (tudzież, przejrzane pobieżnie) utoną.
Zginą we własnej walce z tymi kapitalniejszymi.
Chuj w to, że dla każdego czytającego inne będą wybitne. Ważne, że one pożerają się niejako nawzajem. Czuję to po sobie, gdy czytam.
Efektu wow nie można porcjować. Ja nie umiem przynajmniej.
Jebnie mnie coś w glowę, to widzę i czuję to, nawet mając świadomość, że przez pryzmat tego zwężenia coś innego, dobrego, mi ucieka.
Bardzo dobry twór, ale wystrzelałeś się za bardzo z zacnch myśli moim zdaniem.
Szkoda, bo działać na kilka dzieł, kazde z nich robiłoby kapitalną robotę.
Nie wiem czy to w tej chwili mój faworyt, ale w pierwszej trójce na pewno.
Pozdrawiam
Zapraszamy!!!
Zobacz Riggs, to bardziej proza. Resztę też mona tak zapisać...
Możeś i profesjonalna w ocenie "kunsztu i warsztatu", ale ta umiejętność wyzuła Cię z "czucia".
Julia nie widziała przecinków i metafor w słowach Romea.
Kto nie jest romantyczny, ten najlepszą formą uczuć u innych nie wzbudzi...
''Julia nie widziała przecinków i metafor w słowach Romea.'' Riggs spr, który to wiek. Porównanie zupełnie nie trafione. Dzisiaj Szekspir pisałby inaczej, bo to mistrz słowa.
Gubi ją tylko forma. Zbytnie "mickiewiczostwo", czy jak to nazwać, inewersje, to - według mnie - niszczy przekaz. Utrudnia odbiór. Powiem szczerze, gdyby tekst nie był Twój, po pierwszej strofie pewnie bym odpuścił czytania i nie zostawił komentarza. Przeciążyłeś dramat pokazany formą jego pokazania, jakby dramat sam w sobie nie mógł być dramatem bez pokrętnego, patetycznego języka.
Szukam ostatnio czegoś innego - dramatu ukazanego jednym, dwoma, kilkoma zdaniami, prostymi, nie wydumanymi, nie wypoconymi, ale takimi, że idzie w pięty. Tego szukam w wierszach, w prozie, ale tu (na Opowi) tego nie ma. Wiersze w więkoszości rozmyte, albo przełzawione/przesłodzone, albo udziwnione.
Swoje rymowanki usunąłem. Są do dupy. Usunąłem bloga, bo też był do dupy.
Wracając do Twojego tekstu, gdybyś zapis uprościł, pewnie wiersz przestałby być wierszem, a stał się bestialską hostorią o ratowaniu i " ratowaniu" życia, i sam w sobie byłby mocny, i wtedy klaskałbym mu na stojąco.
Napisałem szczerze i szczerze pozdrawiam ;)
Wszystkiego dobrego w nowym roku ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania