LBR 54 Laleczka
W piersi swojej noszę
voodoo szarą lalkę;
zdobną w główki szpilek
kolorowych czasem.
Dawniej ją raniły,
tę małą kukiełkę;
kolejne ozdoby
wbijane z impetem.
Dziś, kiedy przyjmuje
pordzewiałe gwoździe,
nie zadrżą jej nawet
obumarłe oczy.
Komentarze (102)
Jeszcze tylko link trzeba wrzucić na Forum http://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-rymy-10-linki-do-w422/
Pierwsza:
Pierwsza zwrotka: 4 × po 6 sylab.
Druga zwrotka: 2× 6 i 1× 12
Trzecia: 1 × 12 1x 8 (zgrzyt) 1x6
Widzisz już do czego zmierzam?
Tam gdzie jest 12 sylab starczy zastosować przerzutnie i będzie to łatwiejsze do czytania na głos i milsze dla oka.
Druga uwaga związana jest właśnie z ośmiosylabowym zgrzytem, który wspomniałam przed chwilą.
Siedem sylab by uszło, ale osiem w sąsiedztwie sześć z jednej i z drugiej... Już nie, niestety. Szczerze nie wiem, co Ci doradzić, ale pierwsze nasuwa się: zastąp "kiedy" "gdy". Już jedna sylaba mniej. Zresztą, na pewno sam wpadniesz na jakiś pomysł, masz głowę do formy rymowanej, czego szczerze Ci zazdroszczę.
No dobra, ad rem, czyli o treści.
Laleczka vodoo w piersi to po prostu takie miejsce w podmiocie, które pozwala mu ranić innych. Można przyjąć, że jedną osobę, ale innych brzmi bardziej uniwersalnie i uważam że bardziej pasuje do tego wiersza.
Na początku serce (sumienie) się buntowało, z czasem jednak się uniewrażliwiło na szpileczki (ból zadawany innym nie równał się już bólowi sumienia).
Ta metafora - ładna, łatwa w odczytaniu podoba mi się, bo jest trafna i działa w dwie strony - nie tylko jest ładna zewnętrznie ale naprawdę do czegoś prowadzi, czego brakuje wierszom, których autorzy zachłysnęli się pięknem (w tym i ja kiedyś).
Jeszcze słówko o środkach wyrazu i kończę, cierpliwości ;)
Kolorowe gwoździe - jasna sprawa, uwagi czasem złośliwe były przykrywane ładnymi aluzjami, że tak trzeba. Dbało się o reputację, tudzież zamaskowanie całej operacji.
Guziki jej oczu - dopełniaczówka? Tylko jedna, w dodatku pasuje do treści i nie psuje odbioru.
Malowane zdradą - typowe określenie, to malowanie czymś, niestety już trochę wyświechtane.
Suma summarum. Ogólnie jestem na tak, czytało się przyjemnie, pomijając przedostatni wers, który całkowicie wytrącił mnie z rytmu. Jestem w stanie nawet przyjąć to malowanie, jeśli przyporządkujemy wiersz jako ten dla dzieci. To nie jest w żadnym wypadku obraza niczyjej inteligencji, po prostu myślę, że byłby dla nich jak najbardziej odpowiedni.
Daję Ci, Maurycy 3,5, co w przybliżeniu oznacza 4. Cieszę się że walczysz, publikujesz, bo to właśnie praktyka czyni mistrza. Użycz trochę swojej siły milczącym ;)
Pozdrawiam ciepło :)
To ja nawet nie wiedziałem jak narozrabiałem tymi kilkoma wersami, Twój rozbiór całości od technicznej i interpretacyjnej strony jest powalający. Szczerze to ja nigdy nie liczę sylab, ani nawet nie wiem jakiie akurat środki stosuje, i nie robię sobie jaj. Teraz może wyciągnę jakaś naukę :)
Wierszyk tak sobie machnąłem dla zagęszczenia bitwy, cieszę się, że coś tam w nim znalazłaś interesującego .
Mi, po takim komentarzu, z którego wiele można wyciągnąć, już opłacało sie go pisać.
Dzięki bardzo za komentarz i ocenę.
Pozdrawiam gorąco :)
Warto wniknąć w treść - dla niej samej, a jeszcze jak się otrzymuje taką ciepłą odpowiedź - tym bardziej.
Cieszę się, że mogłam pomóc.
Jeszcze tą przerzutnię w to
"kolejne ozdoby wbijane z impetem"
i będzie cudownie ;)
Na razie niech zostanie, jak nikt nie będzie patrzył to tam pogmeram może jeszcze ;)
Wybacz drobiazgowość Maurycy, ale chyba już inaczej nie umiem.
Raz jeszcze pozdrawiam ciepło.
Chodziło mi o to powtórzenie na końcu: masz dwa razy "jej".
W tym drugim starczy zastąpić jakimkolwiek jednosylabowym określeniem np. "złych oczu" i masz.
A niech to, Can mnie uprzedził.
Wybacz Maurycy moją chirurgiczną drobiazgowość, ale inaczej nie umiem.
Pozdrawiam raz jeszcze.
Kiedy jednak rytm ogólnie w wierszu jest w miarę stały, a nagle go coś zaburza, to ja traktuję to jako coś, co trzeba poprawić.
Chyba, że konwencja wiersza nakazuje inaczej.
Skąd w ogóle pomysł, że wiersz w "zakresie formy jest tańcem vodoo?"
Czy w takim tańcu, występują nagłe zaburzenia rytmu?
Myślę, że jeśli nawet Maurycy miałby taki pomysł na ten wiersz, zaznaczyłby to i niczego nie poprawiał. Sorry, ale dla mnie brzmi to jak wierutna bzdura.
Najlepiej niech przyjdzie Autor, wypowie się i wtedy będzie się do czego odnieść.
I litości, ten wiersz nie wygląda bynajmniej na to, o czym mówisz.
Nadal się upieram przy swoim stanowisku, i czekam na wypowiedź Autora.
Dopatrywanie się tutaj tańca jest totalną bzdurą.
Ja jednak sądzę, że nie miał, bo by mi o tym powiedział wprost, kiedy zasugerowałam poprawki.
I ja rozumiem, że ktoś ma inne zdanie, ale za nic nie zrozumiem jak ktoś to zdanie narzuca, i to jeszcze z wyższością, odsyłając do szkół.
Teraz jest mi przykro, i tyle.
I tak... Masz rację, że gdyby Maurycy miał taki zamysł, to by nam o tym powiedział, zamiadt brnąć w poprawki.
Nigdy nie staram się mówić nikomu co było moim zamiarem pisząc, bo to zawsze odbiorca tak naprawdę dodaje ten ostatni stopień na kole sterowym interpretacji, w którym ostatecznie popłyną jego myśli.
Interpretacja Ench, była właśnie lekko odchylona od mojego pierwotnego założenia, ale to nie znaczy, że zła, a jej sugestie odnośnie poprawionych fragmentów, które dzięki niej dokonałem były bardzo trafione i bardzo dla mnie cenne. Za co Enchanteuse bardzo dziękuję.
Wrócę jeszcze do interpretacji Nachszona, nie myślałem o tańcu voodo pisząc, ale tak jak przy interpretacji Ench, nie ma złych interpretacji, są tylko inne. Takie jest moje zapatrywanie w tej materii. Nie jestem za tym aby docinać komuś bo myśli inaczej, zwłaszcza jeśli wyraża swoją odmienną opinię w grzeczny i kulturalny sposób.
Nachszon nie potrzebnie tak ostro najechałeś na Enchanteuse, ona mi naprawdę dużo pomogła z tym wierszem.
A teraz pax między opowijczycy :)
Mimo wszystko fajnie, bo zawsze się czegoś dowiedziałam.
Komentarz Maurycego oddaje istotę rzeczy. Nachszon pochwalił się wiedzą. Ok. Szanuje.
I zmykam.
Pan Gęś popełnił foux pas.
Mam je na składzie, w piwnicy głęboko schowane dla potomności :)
Świetny pomysł, bardo obrazowo wykonany. Natomiast, mimo żem laik, średno mi leżą dwa ostatnie wersy. To jej-jej.
Ale i tak pyszne.
No niestety „jej” musi być, jak u nas mówią inżynierowie „Chuj wie skąd, chuj wie po co, tak na rysunku technicznym było...” Także rozumiesz :)
Dzięki Canie za wizytę i odhaczenie sie na liście obecności!
voodoo szarą lalkę;
zdobną w główki szpilek - (umowny myslnik)
kolorowych czasem.
Kiedyś ją raniły,
tę małą kukiełkę;
kolejne ozdoby
wbijane z impetem.
Dziś, kiedy przyjmuje
pordzewiałe gwoździe,
nie zadrżą jej nawet
obumarłe oczy.
Co Ty na to?
(to już z sugestią Betti plus przecinki)
I już idę, znikam z oczu.
Juz mnie nie ma ;P
Dzięki za uwagi.
Pozdrawiam!5
Justysia miło mi bardzo, że podzielilas sie refleksjami.
Zauważyłem, że nie było zbyt wielu chętnych to sie machnęło wierszyka, a co tam:)
Pozdrawiam rownież :)
Tośmy wiersza sprawili :)
Dzięki bardzo PB:)
Dla mnie wiersz o duszy (lub o sercu). Zarówno duszą jak i sercem ktoś wprawiony łatwo może sterować, a kiedy już cel osiągnie (lub nie), zada ból. Albo zada go dla zabawy, z wyrachowania, z własnej bezduszności.
Duźo wycierpiał Twój peel. Tak dużo, że już teraz nie czuje (albo nauczył się nie czuć) nic.
Pozdrawiaki ;)
Pozdrawiam :)
Naszpikowana kolorami główkami, ma swój urok. Poduszka na szpilki. Później jest martwa, tak jak przedmiot.
Nie sztampowy pomysł, podoba mi się taka wersja. :)
Dzięki Szu, za komentarz. :)
Pozdrawiam :)
Bardzo mi miło żeś do mnie zawitał podzielił swoimi, jakie by one były spostrzeżeniami, to zawsze u mnie w cenie.
Pozdrawiam :)
Kiedyś, siedząc z naszymi greckimi przyjaciółmi w knajpie na Peloponezie, usłyszeliśmy rytmy hasapico, które jest zarówno rodzajem muzyki jak i tańca. Popatrzyliśmy z żoną na siebie z uśmiechem, nasi greccy przyjaciele kiwnęli zachęcająco głowami. Wstaliśmy i zaczęliśmy pokaz. Trudny, wymagający olbrzymiej koncentracji taniec po zakończeniu doczekał się olbrzymich braw międzynarodowego towarzystwa. Gdy odwiedziliśmy lokal na drugi dzień, obsługa podśpiewywała sobie pod nosem właśnie ten utwór, chociaż wcale nie był najbardziej wpadającym w ucho, ale został wyróżniony tańcem.
Akurat znaliśmy układ hasapico, mieliśmy wiedzę i umiejętności.
Podobnie jak wtedy w Grecji, tak samo tutaj podchodząc do każdego utworu, do każdego tekstu, przywołuję całą swoją wiedzę, umiejętności, fascynacje, a nawet lęki i próbuję zatańczyć w rytm przekazu skomplikowany układ literackiego odbiorcy. Spotykam się jednak z przedziwnym zachowaniem, które najlepiej można opisać anegdotą.
W knajpie siedzi facet i słucha sobie, jak lokalny zespół gra niewinną melodyję. Boss restauracji rozpoznaje w gościu znanego tancerza. Podchodzi i prosi, aby zatańczył. Szef muzyków pyta, czy tancerz życzy sobie coś specjalnego, ale ten odpowiada, że nie, to co graliście przed chwilą jest bardzo dobre. Oni grają, on tańczy. Ale i goście mają kwaśne miny, i boss lokalu widać traci humor, a od muzyków emanuje wściekłość. Nie rozumie, skąd ten podły nastrój, bo swoją robotę wykonał i bardzo dobrze, i z sercem i czuł, że muzycy w tej prostej melodii przekazują wcale nie najprostszą duszę świata. Siada więc przy stoliku żegnany kilkoma zaledwie brawami. Szef knajpy podchodzi do tancerza i prosi, aby natychmiast opuścił lokal.
Na zdziwione pytanie "dlaczego?!" odpowiada, że ten taniec był lepszy od muzyki, a to jest niedopuszczalne, ponieważ muzycy są jego pracownikami, a on tylko gościem.
Taniec nie był lepszy od muzyki, a jedynie wydobył z niej to, czego nie widzieli inni. Jeżeli chodzi o komentarze, to na razie tyle, ale za chwilę jeszcze do nich wrócę. Teraz o poprawkach.
Jeżeli ktoś sugeruje Ci poprawki, to mocno się zastanów, czy to nie jest tak, jak z człowiekiem, który bywając tylko na wiejskich dyskotekach trafia nagle na koncert rockowy i każe zagrać utwory tak, aby wpadły w jego ucho. I z barwnego fascynującego różnorodnością dźwięków koncertu robi się nagle rytmiczne radosne i bezwartościowe disco polo. Pamiętaj, gdy piszesz, podpowiada Ci Twój własny duch, gdy poprawiasz po sugestiach, oddajesz rację obcemu duchowi. Czasem warto, czasem nie.
Nie jest tak, jak ktoś sugerował pod tym wierszem, że chwalę, bo lubię autora. To nie jest chwalenie. Albo mi po drodze z danym tekstem, albo nie. Albo mnie irytuje utwór, a czasem nawet brzydzi, albo wprowadza w trans. Kontekst osoby autora nie ma nic do rzeczy. Do tekstu podchodzę zawsze bardzo bardzo blisko, a ta bliskość często kończy się niespotykanym zachwytem. Tak miałem z ptakami, o których zawsze myślałem, że śmierdzą, bo jedyną reprezentacją zapachową na ziemi tych stworzeń jest ptasie gówno. Ale nie tak dawno odebrałem kotu sikorkę. Przerażoną, lekko sponiewieraną, ale nie ranną. Daliśmy jej pić, pozwoliliśmy odpocząć w domu. Po dwóch godzinach wziąłem ją w dłonie i nie wiem dlaczego, ale strasznie zachciało mi się ją powąchać. To był odjazd. Nigdy nie czułem tak świeżego zapachu. Nie mogłem się nacieszyć tym zapachem, ale w pewnym momencie poczułem równe bicie małego serduszka, ruch skrzydeł i ptak spokojnie, bez pośpiechu, wyfrunął mi z dłoni. Uczucie przecudne. Lubię nazywać i rzeczy, i emocje, a tego zapachu nie umiałem nazwać. Aż pewnego wieczoru udało mi się: ptaki pachną wysokim powietrzem.
I to już prawie tyle Maurycy. Komentując w ten sposób (mówię o pierwszym komentarzu) Twój wiersz zrobiłem błąd, nie tylko u Ciebie i nie pierwszy taki, ale ostatni. Gdy drapieżnik wychodzi na żer, musi najpierw sprawdzić, czy jego teren jest bezpieczny, a ja tego nie zrobiłem. Najbezpieczniejsze są stonowane negatywne komentarze. Z pozytywnych należy się ograniczyć do:
zajebiste, wywaliło mnie z butów, świetnie napisane, wykurwiste, rozjebało mi mózg, ale mnie kurwa urzekło, "zajebiście piszesz, jak tak nie potrafię", ładne, piękne, ale cudne, no po prostu odjazd, zryło mi mózg, itp.
Jeżeli pojawi się chęć napisania dłuższego, nie dydaktycznego (te akurat są w cenie) komentarza, należy go od razu wsadzić tam, gdzie jego miejsce. W dupę.
PS A wiersz jest naprawdę bardzo dobry, bo prosty i bo voodoo i bo chociaż jedna dusza naprawdę przy nim zatańczyła.
Poczyniłem odpowiednie przygotowania sugerowane przez Ciebie, przed przeczytaniem tego Twojego, bardzo obrazowego, świetnie napisanego i poparty rzeczowymi, oraz bardzo obrazowymi alegoriami. Sobie go poczytam jeszcze kilka razy, bo jest lepszy od wielu moich publikacji, i tu bez jaj.
"I to już prawie tyle Maurycy. Komentując w ten sposób (mówię o pierwszym komentarzu) Twój wiersz zrobiłem błąd, nie tylko u Ciebie i nie pierwszy taki, ale ostatni. Gdy drapieżnik wychodzi na żer, musi najpierw sprawdzić, czy jego teren jest bezpieczny, a ja tego nie zrobiłem."
Tu chyba jest sedno tego co chciałeś mi przekazać. Ja bym powiedział drapieżnikowi, niech poluje, niech robi to jak uzna za stosowne, sprawdza teren, na którym poluje lub nie, ale niech to robi. To oczywiście jest moje pobożne życzenie, a czy się spełni to sam wiesz, że to już nie jest tylko zależne ode mnie.
Bardzo lubię czytać odmienne komentarze na temat jednego tekstu, jednej publikacji, jednego i tego samego utworu. Z każdej opinii, nawet tych wydawałoby się zupełnie błędnych, można wyciągnąć jakąś naukę.
Jeśli pod tekstem, niekoniecznie moim, spotka się dwie lub więcej osób o odmiennych poglądach na tenże, i dochodzi do wymiany opinii to jest niczym wymiana ognia , na polu bitwy, chociaż ja wolałbym, to kolejne moje pobożne życzenie, aby "ogień" dotyczył tekstu, nie autora.
Sam często zabieram głos broniąc, może nie tyle co zaatakowanych, "słabszych", choć nie tylko tekstów, ale zasadniczo autorów, którym obrywa się personalnie, co, jesteśmy na portalu dla początkujących, więc, moim zdaniem nie powinno mieć miejsca.
Teraz moje serce przekazu. Uwielbiam różne komentarze, nawet te bardzo krytyczne pod swoimi tekstami, no może te ostatnie trochę mniej uwielbiam, ale bardzo uważnie z pewnością się im przyglądam. Weźmy np komy Betti, która jest chyba najbardziej bezkompromisowym tutaj, nazwijmy to, cenzorem. Tak długo jak pisze o moim tekście, nie mam z tym większego problemu, choć nie zawsze oczywiście muszę się z nią zgodzić.
Twój komentarz, ten, jak i poprzedni, są bardzo cenne da mnie, jedynie uważam, że Entanteuse niepotrzebnie się dostało, bo ona pisała swoje sugestie w najlepszej wierze, i o tekście, i ja nie musiałem ich uznać za zasadne... Czasami wystarczy napisać to samo co się chce wyrazić, tylko lekko zmieniając dobór słów i wszyscy są szczęśliwi, choć rozumiem, że jeśli coś człowieka wzburzy, czy jakoś inaczej podekscytuje, jest o to trudno.
Twój komentarz, ten tu, nie był jak zapowiadałeś, nieprzyjemny. Był ciekawy i pouczający, jak większość z tego co piszesz. Szkoda, że nie publikujesz, tu na opowi, więcej swoich tekstów, gdyż lwia ich część była naprawdę bardzo ciekawa, mam nadzieję, że nadejdzie czas, że to się jeszcze odmieni.
Mam nadzieję, że "będziesz polował" czy to u mnie, czy pod innymi tekstami, bo Twoje komy są niemal równie ciekawe jak teksty, i nikt, na pewno nie ja nie wsadza ich na pewno w miejsce o którym wspomniałeś, nie wsadza ich w d...
Nachszon, wiem, do czego pijesz. I masz po części rację. Artyzm nie może zostać zdławiony przez poprawność.
Twoja interpretacja faktycznie pokazuje wiedzę, to istotnie ciekawe skojarzenie.
Jednak. Podczas czytania wiersza Maurycego, cały czas gładko, na końcu nastąpiło nagłe zaburzenie.
Gdyby to była różnica w jednej, dwóch sylabach, to co innego.
Tam była większa różnica. Skok.
Wyżej podobnie, a wystarczyło tylko zrobić przerzutnię.
Nie można tego wszystkiego podpinać pod interpretację tańca vodoo. Zachwianie rytmu - tak, ale po co aż tak drastyczne?
I dopiero pod koniec, na dodatek.
A Maurycy, skorzystaj z rady Nachszona na przyszłość, i jeśli poprawki burzą Ci zamysł, nie czyń ich. Serio. Nie kpię.
Ja z mojej strony mogę przeprosić za to, że nazwałam interpretację Twoją, Nachszon, wierutną bzdurą.
Bo nią nie jest.
Ale nadal czuję się urażona wysyłaniem z powrotem do szkół.
Powiedz mi (bo tego nie rozumiem), co takiego się dzieje z ludźmi, że jak osiągną pewien pułap wiedzy, zaczynają traktować kogoś, kto myśli inaczej, albo jest młodszy (albo, na Boga, nawet się myli!)
z góry?
Co to jest, utrata wrażliwości, czy może jest na to jakaś inna nazwa?
Zostawiam Cię z tym.
Enchanteuse uważam, że te rady, których mi udzieliłaś i Betti również z resztą, były bardzo trafione, i właśnie z tego powodu, a nie jakiegoś innego, z nich skorzystałem. I teraz jeszcze raz głośno i wyraźnie chcę powiedzieć; Dziękuję bardzo!
Właśnie, On nie widział pierwotnej wersji. Może jakby widział, zmieniłby zdanie.
No i cieszę się, że mogłam Ci w jakiś tam sposób pomóc.
Dla mnie jesteś osobą, która swoją wyższość i jakąś dziwnego pochodzenia personalną niechęć (a może niechęci) kryje za zawiłymi metaforami.
Cieszę się również, że nie jestem Twoim dopełnieniem. To naprawdę ostatnie, czego bym chciała, biorąc pod uwagę Twoje zachowanie.
Będę niszczona, bo Cię zasłaniam, powiadasz?
Cóż, w takim razie będę schodziła Ci z drogi.
Adieu.
Metafory, którymi się posługuję są bardzo czytelne i proste, tylko trzeba poćwiczyć, sama wiesz, co. Chociaż może i nie wiesz, ale to już nie moje zmartwienie.
Nie musisz schodzić mi z drogi, bo i tak Cię nie widzę. Chyba, że próbujesz grać uczonego fachowca w dziedzinie, o której nie masz pojęcia. Wtedy mnie irytujesz.
Niech będzie, że jestem upośledzoną intelektualnie, albo może nawet pseudointelektualistką. Niech będzie.
Ja po prostu udzielam wskazówek, korzystając ze skromnej wiedzy, jaką posiadam. Jeśli Autor życzy sobie je zastosowac, stosuje; jeśli nie - nie robi tego.
To tyle na temat.
I idę w swoją stronę.
Szacunek jest ważny, nawet jak się drugiej strony z jakiegos powodu nie lubi, bądź zwyczajnie ma się inne poglady.
To znaczy dla mnie jest.
Swoją droga, bardzo ciekawe podejście. Dawno nie spotkałam takiego intelektualisty.
I tak - zgadzam się - odpowiedzialne i delikatne, w punkt.
Chciałbyś, by krytyka wiersza była wyrazem wrażliwości krytykującego. By nawet najsłabszy technicznie wiersz nie był do końca zgromiony, by autor nie przestał pisać.
Dobrze rozumiem?
To jest strasznie ważne, i na ogół staram się tak postępować. Niemniej, sam techniczny aspekt też jest ważny. One się dopełniają.
Wiele nauki przede mną, wiem. Ale literatura, a w szczególności poezja, to fascynujące dziedziny.
I nie deprecjonuj się już tak, wiemy, że zwykłym robolem nie jesteś. Gdyby tacy byli zwykli robole
... ;)
A ja nawet nie jestem kobietą, tylko nadal dziewczyną, ledwo wyros£ą z wieku licealnego.
Ciekawie było wymienic poglady, szkoda tylko, ze na początku doszło do jakichś niepotrzebnych emocji.
Ciekawie ująłeś temat i stworzyłeś klimat z pogranicza magii i czarów. Czuję ten przeskok przemijania który przeplata się z tęsknotą za utraconym czasem. Zawsze laleczki pozostają tajemnicą.
Ukłony dla Autora
Głosowanie rozpoczęte. Zapraszamy Szanownego Pana na Forum
Co do tekstu fajne rozmyślania o sercu i jego ranach.
Dzięki bardzo za komentarz i wizytę :)
2→Człowiek już tyle otrzymał ciosów do życia, że laleczka się uodporniła i nie chce widzieć, że coś może ją zniszczyć. Może dziwnie napisałem, ale pamietasz,że tak zawsze raczej. Pozdrawiam→5
Dzięki bardzo i pozdrawiam.
Drapieżne nuty na mnie działają... bardzo nawet...
Choć ten utwór niekoniecznie się wpisuje w moje"drapieżne" emocje...
Generalnie nieźle wyszło, nieźle...
Pozdrawiam :)
Drapieżne nuty na mnie działają... bardzo nawet...
Choć ten utwór niekoniecznie się wpisuje w moje"drapieżne" emocje...
Generalnie nieźle wyszło, nieźle...
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania