No co jest, dlaczego nikt nie pisze. A... no rozumiem, że trzynastka i pewnie odsypiają jeszcze ludziska - szok tych wczorajszych obrad sejmowych :) Robię ci spoylera, to się nie wkurwiaj. Pzdr
Freya te jedynki za Tobą podążają, myślę, że ta sprawa wymaga wyjaśnień XD (żarciczek ;)) Ej, nie oglądałam/słuchałam/czytałam wiadomości od ok. tygodnia i dobrze mi w tym stanie rzeczy, myślę tak pozostać jeszcze kilka dni. Nawet mniej przeklinam ostatnio :> Pozdrawiam :)
Ritha; Ty ciągle o tych tatuażach, a Cecita - byłaś?
No dobra; John Irving napisał w jednej ze swoich książek - ideę, o co kaman w tym chodzi, ale nie pamiętam tytułu. A ostatnio, no takie ekstrema, to było jak ten trampek tu był. Dziewczyna tego metalu miała - jejku (na lotnisku byłby poważny problem), ale jeszcze na twarzy kryształy - naprawdę dużo tych kryształów (pewnie Swarovski, bo przecież nie brylanty). No i głowa była podgolona i też se tam zaszalała. No dużo tego było i ona była ubrana tak z rękawami i w spodniach, więc... ale nawet na palcach jakieś literki - no to można się było domyślić, że pojechała na maksa. I po polskiemu gadała, ale tam na plecach nie zaczynały się skrzydła, ani kod paskowy, chociaż można było się domyślić jakiegoś dużego przedsięwzięcia, kurde. ;)
Freya nie mam pół tatuażu i nie planuję mieć, ale jakoś mi się uczepił ten motyw a propo Lei. :D A taki nadmiar jak opisujesz, zwlaszcza u kobiet - fuuj. W ogóle nie podoba mi sie za dużo kolczyków, obrazków i innych trwalszych ozdób, raczej naturalne klimaty preferuję. A jak widzę te tunele w uszach to mnie oczepuje, czyli żem stara skoro nie nadążam za młodzieżą xs
Cecita byłam, jezioro malownicze, krowy się tam pasą stadami. W ogóle góry Sila, hm, no góry, włoskie góry bez pół szlaku turystycznego, bo oni leniwi i wszędzie autkiem, a Pieninom nie dorównują do pięt. Wybrzeża włoskie bajeczne, miasteczka, krajobrazy, w ogóle jestem zakochana w tym kraju bez pamięci, kocham upał, słońce, ich żarcie i podejście do życia, taką radość, te widoki, ale jak w góry to u nas uważam piękniej. Mam znajomego Włocha, który jak wyszedł z nami na Wysoką w Pieninach, zjadł oscypka, popił polskim piwem (u nich siki) i jeszcze zobaczył jak baca owce zagania, to był molto felice ;)
Postać Cesare bardzo przypomina mi Porfiry Pietrowicza ze Zbrodni i Kary. Mam wręcz wrażenie, że się na nim wzorowalas, co nie przeszkadza mi ani trochę, bo darzę Porfirego duża sympatią :) Czekam na przełom w fabule, a Marco coraz bardziej mnie intryguje. Pozdrawiam Cię ciepło :) )
Nie pamiętam Zbrodni i kary, nie pamiętam nawet czy czytałam, jeśli już to wieki temu, w każdym razie Cesare... hm, no nikim konkretnym się nie wzorowałam, przynajmniej nie świadomie. Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :)
Ritha; Łee... szkoda, bo mi się ostatnio trafiło z komorniczą, to merytorycznie mogie wspomódz, tym smutnym doświadczeniem, ale finansowo - to już nie... :) If you wish, o co kaman. ;)
Ps. na depeche nie idę. :)
Freya myślę, że zostawię tamtą opowieść w tymże momencie, no chyba, że mnie kiedyś najdzie, kto wie. Z dwojga złego - windykować vs być windykowanym, zdecydowanie wolę to pierwsze. :) Finansowo nie potrzebuje, Boss jest wyplacalny ;) Na depeche też bym nie poszła, tam będzie wiary łoo, nie lubie tłumów, sprzyja terroryzmowi i omdleniom xD Choć kiedyś upiłam się przed koncertem Piaska (na jakims festynie czy ki uj, sto lat temu) i śpiewałam najgłośniej xd Lol
Ritha; mie też już jakoś bardziej te klubowe imprezy, (z piaskiem - to mnie zaskoczyłaś), a tam - no wiadomo, że trzeba zarobić na te baseny i odrzutowce, i coraz więcej jest wspólników. ;)
A widzisz! To policjant znał Leę i wyjaśnił nam wszystkim kim jest. Nie pałał do niej wielką sympatią, ale chyba uwierzył w jej słowa. Dowody są jednak dowodami. Interesujący fetysz. Muszę zapytać mojej koleżanki czy miała kiedyś do czynienia z jakimś Marco, bo też jakiś czas temu pojawił się na jej nadgarstku tatuaż imienia jej samej - dziwne, ale wcale nie ściemniam. Pozdrawiam :)
I wporzo, ciekawie, dalej. A jam nie umyla piekarnika od dwoch lat. Od dwoch, jasny gwint. A ten Marco to nie bylby ten sam Marco o urodzie cepa sprzedajacego zegarki na straganie (ah, pokochalam ten opis postaci), co to Eva z nim uciekla? Mozliwe, ze juz mnie ponosi, ale nie wiem dlaczego by mialo, bo kurki mam przykrecone, a jednak taka smiala hipoteze narodzil moj mozg. No nic - poczekamy, zobaczyny.
Ej, tamten nie był Marco, to Tobie się coś pomylilo XD Tamten byl bezimienny :) (mówię, że Moda na sukces :/) Podpowiedź - Eva wypada póki co, nie twn trop ;)
Acha, i mam challenge for you, umyć piekarnik do weekendu. Zdjęcie przed i po na fb xD Jak zaliczysz zmienię imię żony Cesare z Weroniki na Wiktoria xD Nakurwiaj xd
Motorem jego poczynań był zupełnie inny rodzaj ambicji. - git. Niby nic, ale git.
Chcesz świadków? Poszukaj dziewczyn z wytatuowanymi imionami na nagdarstku. Wymyślił, zasponsorował, zmusił. Taki fetysz... - ciekawy zamysł. Ten fetysz posiadania, dodaje nieco perwersji. Całkiem zacne.
Człowiek jest najbardziej szczery, kiedy nie panuje nad emocjami. - a to Twoje jest. Przeniesione, ale Twoje. Oo.
- Ty też, kiedy oskarżasz mnie i mojego, eee, znajomego - słysząc wahanie w głosie Lei, Cesare uśmiechnął się znacząco. (Słysząc)
- Albert jest podejrzany, nie ty. - Powiedział i zamknął za sobą drzwi. - A tu, z kolei, bez kropki i z małej.
Generalnie, warto byśmy uściślili jedną rzecz. Wszystkie te podawane przeze mnie błędy maja życzliwy charakter, i jako taki winny być odbierane. Ooo. Tyle.
- Mam coś dla ciebie - podała mu rozpakowane i pokrojone ciasto - chciałam wziąć grappę, ale sam rozumiesz. (Podała)
- Upiekłaś mi ciasto? W hotelu? Dzisiaj? - nie mógł wyjść z podziwu (Nie mógł)
Tamtem policjant je pokroił, szukał broni, czy coś. Poczęstowałam go kawałkiem, skoro tak się wyrywał. - fajny opis.
Nie odpowiedziała. On również zamilkł. Przesiedzieli tak kilka minut, bez słów i bez zalążków jakichkolwiek pomysłów na przyszłość. - I na koniec, wieniec z fajnego akcentu nasączonego nostalgią. Git.
Musisz przejrzeć tekst pod kątem tych dialogowych wtrąceń, bo to jedyna rysa na szkle.
Pozdro.
"Człowiek jest najbardziej szczery, kiedy nie panuje nad emocjami. - a to Twoje jest. Przeniesione, ale Twoje. Oo." - wyłapałeś z forum :D Bo to prawda z tą szczerością w gniewie :>
"- Ty też, kiedy oskarżasz mnie i mojego, eee, znajomego - słysząc wahanie w głosie Lei, Cesare uśmiechnął się znacząco. (Słysząc)
- Albert jest podejrzany, nie ty. - Powiedział i zamknął za sobą drzwi. - A tu, z kolei, bez kropki i z małej. " - jestem dialogowym debilem, zapiszę to 100 razy w zeszycie :D
Wiem, że te rady mają życzliwy charakter, Can. Ja jestem mega wdzięczna (!) za pokazanie mi tych błędów palcem, czekałam aż ktoś mi powie, co mogłabym poprawić :)
Zaskakujące jest to ciasto. Lea ciakawą jawi się postacią, barwna przeszłość, jeszcze barwniejsza teraźniejszość, z pieczeniem ciasta włącznie. Dziś mam mało czasu, także napiszę tylko, że coraz bardziej wciąga ta opowieść.
Pozdrawiam ;))
CO? CO? CO?
Ale, że jak? Lea i Cesare się znają? Ona ćpała? Kradła?
Żadna z niej świętoszka.... Nasuwa mi się myśl, że dostałą za swoje. Myślała, że złapała Pana Boga za nogi, a tu: bum i smutna oraz krwawa rzeczywistość. Czemu mnie to nie dziwi?...
Czy Cesare ją chronił? Bo brzmiał, jakby w jakiś sposób czuł się odpowiedzialny...
Zajebistego ma męża. Marco - Srarco. Gardzę tym śmieciem. Mógł sobie odgryźć fiuta, debil jeden. Gwałcić mu się zachciało.
Kurde, naprawdę, złość budzi się we mnie na nowo :D
"Cesare wiedział doskonale, że jeżeli doprowadzi sprawę zabójstwa Ines do końca, będzie to kolejna z zasług na jego koncie, co zapewne otworzy drzwi jego dalszej kariery."
"Drzwi do jego dalszej kariery". Tak to, zdaje się, powinno wyglądać.
"Wymyślił, za sponsorował, zmusił. Taki fetysz..."
"zasponsorował". Zawsze razem.
No, no. Bardzo przyjemna część. Wciąż jest zwiewnie, choć tym razem mniej energicznie. Pojawia się pewna informacja - Lea już trochę zna komisariat, i to z obu stron. Ciekawe.
No nic. Fajnie było m, ale spać kiedyś też trzeba :)
Komentarze (46)
No dobra; John Irving napisał w jednej ze swoich książek - ideę, o co kaman w tym chodzi, ale nie pamiętam tytułu. A ostatnio, no takie ekstrema, to było jak ten trampek tu był. Dziewczyna tego metalu miała - jejku (na lotnisku byłby poważny problem), ale jeszcze na twarzy kryształy - naprawdę dużo tych kryształów (pewnie Swarovski, bo przecież nie brylanty). No i głowa była podgolona i też se tam zaszalała. No dużo tego było i ona była ubrana tak z rękawami i w spodniach, więc... ale nawet na palcach jakieś literki - no to można się było domyślić, że pojechała na maksa. I po polskiemu gadała, ale tam na plecach nie zaczynały się skrzydła, ani kod paskowy, chociaż można było się domyślić jakiegoś dużego przedsięwzięcia, kurde. ;)
Cecita byłam, jezioro malownicze, krowy się tam pasą stadami. W ogóle góry Sila, hm, no góry, włoskie góry bez pół szlaku turystycznego, bo oni leniwi i wszędzie autkiem, a Pieninom nie dorównują do pięt. Wybrzeża włoskie bajeczne, miasteczka, krajobrazy, w ogóle jestem zakochana w tym kraju bez pamięci, kocham upał, słońce, ich żarcie i podejście do życia, taką radość, te widoki, ale jak w góry to u nas uważam piękniej. Mam znajomego Włocha, który jak wyszedł z nami na Wysoką w Pieninach, zjadł oscypka, popił polskim piwem (u nich siki) i jeszcze zobaczył jak baca owce zagania, to był molto felice ;)
Ps. na depeche nie idę. :)
Jakby poczęstowała grappą policjanta to pewnie nie miałby nic przeciwko :D
Chcesz świadków? Poszukaj dziewczyn z wytatuowanymi imionami na nagdarstku. Wymyślił, zasponsorował, zmusił. Taki fetysz... - ciekawy zamysł. Ten fetysz posiadania, dodaje nieco perwersji. Całkiem zacne.
Człowiek jest najbardziej szczery, kiedy nie panuje nad emocjami. - a to Twoje jest. Przeniesione, ale Twoje. Oo.
- Ty też, kiedy oskarżasz mnie i mojego, eee, znajomego - słysząc wahanie w głosie Lei, Cesare uśmiechnął się znacząco. (Słysząc)
- Albert jest podejrzany, nie ty. - Powiedział i zamknął za sobą drzwi. - A tu, z kolei, bez kropki i z małej.
Generalnie, warto byśmy uściślili jedną rzecz. Wszystkie te podawane przeze mnie błędy maja życzliwy charakter, i jako taki winny być odbierane. Ooo. Tyle.
- Mam coś dla ciebie - podała mu rozpakowane i pokrojone ciasto - chciałam wziąć grappę, ale sam rozumiesz. (Podała)
- Upiekłaś mi ciasto? W hotelu? Dzisiaj? - nie mógł wyjść z podziwu (Nie mógł)
Tamtem policjant je pokroił, szukał broni, czy coś. Poczęstowałam go kawałkiem, skoro tak się wyrywał. - fajny opis.
Nie odpowiedziała. On również zamilkł. Przesiedzieli tak kilka minut, bez słów i bez zalążków jakichkolwiek pomysłów na przyszłość. - I na koniec, wieniec z fajnego akcentu nasączonego nostalgią. Git.
Musisz przejrzeć tekst pod kątem tych dialogowych wtrąceń, bo to jedyna rysa na szkle.
Pozdro.
"- Ty też, kiedy oskarżasz mnie i mojego, eee, znajomego - słysząc wahanie w głosie Lei, Cesare uśmiechnął się znacząco. (Słysząc)
- Albert jest podejrzany, nie ty. - Powiedział i zamknął za sobą drzwi. - A tu, z kolei, bez kropki i z małej. " - jestem dialogowym debilem, zapiszę to 100 razy w zeszycie :D
Wiem, że te rady mają życzliwy charakter, Can. Ja jestem mega wdzięczna (!) za pokazanie mi tych błędów palcem, czekałam aż ktoś mi powie, co mogłabym poprawić :)
Pozdrawiam ;))
Ale, że jak? Lea i Cesare się znają? Ona ćpała? Kradła?
Żadna z niej świętoszka.... Nasuwa mi się myśl, że dostałą za swoje. Myślała, że złapała Pana Boga za nogi, a tu: bum i smutna oraz krwawa rzeczywistość. Czemu mnie to nie dziwi?...
Czy Cesare ją chronił? Bo brzmiał, jakby w jakiś sposób czuł się odpowiedzialny...
Zajebistego ma męża. Marco - Srarco. Gardzę tym śmieciem. Mógł sobie odgryźć fiuta, debil jeden. Gwałcić mu się zachciało.
Kurde, naprawdę, złość budzi się we mnie na nowo :D
Pozdro, Ritha :*
PS: Wybacz, że to napiszę, ale CMYK... CMYK to CMYK <3
Nmp lubiła Marco ;p
Oks, dzieluje calosciowo, umililas mi wieczór :)))
Pozdrawiam, pocwicz ;)
Boże, nie wiem czy chcę xD
"Cesare wiedział doskonale, że jeżeli doprowadzi sprawę zabójstwa Ines do końca, będzie to kolejna z zasług na jego koncie, co zapewne otworzy drzwi jego dalszej kariery."
"Drzwi do jego dalszej kariery". Tak to, zdaje się, powinno wyglądać.
"Wymyślił, za sponsorował, zmusił. Taki fetysz..."
"zasponsorował". Zawsze razem.
No, no. Bardzo przyjemna część. Wciąż jest zwiewnie, choć tym razem mniej energicznie. Pojawia się pewna informacja - Lea już trochę zna komisariat, i to z obu stron. Ciekawe.
No nic. Fajnie było m, ale spać kiedyś też trzeba :)
Do zobaczenia pod następną!
Dziekuję pieknie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania