A to peszek, a może mu ktoś pomógł przy tych hamulcach :) Fajna bitwa na oczy, wzrok i pytania. No, i kto tu mówi prawdę, a kto kłamie?
Długo nie było Lei, ale się doczekałam :) 5 i do kolejnego :)
"- Znam - rzucił krótko i obojętnie.
- Tak sądziłem... Ines Cavandi również pan znał?
- Owszem." - wywaliłbym dookreślenia: "krótko i obojętnie albo przynajmniej "krótko" Nada to dynamiki typowi. Zresztą jego jednowyrazowe odpowiedzi potęgują jego zdecydowanie.
- Nie? - Marco wydawał się zaskoczony. - Kurwa, zabiję ją... - zaklął pod nosem. - dobre.
Pożyczyłem jej 150 tysięcy euro na rozkręcenie biznesu. - słownie, bym dał.
- Często wpadasz w szał? - Cesare intensywnie przyglądał się rozmówcy, próbując jak najwięcej wyczytać z mowy ciała.
- W sytuacjach skrajnych - odparł lakoniczne blondyn. - ależ tu się potencjał pod walkę dialogową tworzy.
- A dlaczego nie? Gdybym zapomniał imienia, zawsze sobie mogę przeczytać. - Jezu, ale to by była puenta, gdyby się urwało, po: Dlaczego nie? (ale nie zmieniaj, bo to tylko moja fanaberia)
No tak. Zaczyna się robić niebezpiecznie. Generalnie Marco jest ciekawy, po płaszczyźnie prawda-kłamstwo, porusza się płynnie. Wszystko dopięte się zdaje.
Wszystko idzie swoim torem, ale nie ma (przynajmniej ja nie mam) jakiegoś większego punktu zaczepienia. Każdy, jest w jakiś sposób obalany, ale niedefinitywnie. To powoduje, że zamiast się mądrzyć, lepiej popłynąć z tekstem i obserwować. Co też robię.
Oczami wyobraźni, widzę, jak Cesare pyta, o liczbę wytatuowanych kobiet i otrzymuje zwrotkę, typu
- Co jest po czternaście?
- Ostatnio było piętnaście.
- To dwie dalej.
"- Co jest po czternaście?
- Ostatnio było piętnaście.
- To dwie dalej." XD
Naparzasz jak szalony! Mnie tu gorączka zmogła i chwilowo nie nadążam :D Niemniej jednak zaraz literóweczki będą naprawiane, gdyż nie wytrzymam świadomości, że one tam są :)
Cleo śpiewała (taaak, przytoczę Cleo w odpowiedzi na Lutera, być moze samo bycie kobietą mnie choć ciut usprawiedliwi xd) "Nie chcę mieć nic na stałe", oj tak. Jest w tym jakieś bezpieczeństwo.
Tyler mruczał podobnie w Podziemnym Kręgu.
Podobnie, ale trochę inaczej, bo bardziej w deseń, że dopiero nie mając nic - można robić wszystko.
Ktoś mu grzebał przy wozie? Znaczy nie Tyler'owi, jedynemu mężowi, jakiego mam xd. Cesare wiec dalej sobie prowadzi śledztwo po swojemu, rozmowa spoko, chociaż myślałam, że Marco będzie trochę groźniejszy. Może jeszcze będzie.
"Obaj mężczyźni przyglądali się sobie nie zdradzając podejrzliwości i jakiejkolwiek mimiki." - przemyślanym to jedno zdanie. Nie da się wg mnie nie zdradzać jakiejkolwiek mimiki. Da się w pewnym stopniu nad nią panować, ale to jedno jedyne zdanie jest jakieś kulawe.
Podoba mi się niebywale, że tak jakby bierzesz kamerę i raz widzimy Alberta u matki Lei, raz tych tu panów - widzimy to, co pokazujesz - ewidentnie. Ciężko sięgać wzrokiem gdzieś dalej, bo robisz to umiejętnie. Intryga się trzyma i czuć dobrą filmowość Twojej prozy.
Niemampojecia96 "jedynemu mężowi, jakiego mam" :D Czarownica Ritha wróży, że Twój przyszły mąż będzie gliną. Czary mary, alohomora. Wierzę w moc sprawczą słów. :> Dziękuję, że czytasz, "filomowość prozy" <3 Uwagi przeanalizuję :)
Tutaj Marco został świetnie odmalowany, żadnej sztuczności nie wyłapałem (pamiętam jego rozmowę z Leą, tutaj widzę człowieka, tak zdjęcie w kolorze). W ogóle ta rozmowa ( przesluchanie) świetnie pokazuje obu bohaterów.
Finał bardzo sensacyjny. Od razu wiadomo, źe coś jest jednak na rzeczy.
Przypomniałem sobie, jak kiedyś siostrę potrącił pijaczyna za kierownicą. Pierwsze co zrobiła, kiedy jakoś wstała z chodnika (bo kutas aż tak pomylił pasy), to sprawdziła, czy nie pękł ekran w jej telefonie ;))
zdrawiamPo ;))
Dzięki Adam, cieszę się, że tu bardziej naturalnie, nie lubię sztucznosci. Za ten telefon to się wszyscy łapią. Reszta zrasta się za darmo xd Dzięki!:)
Jestem :D W końcu. Po takim okresie, gdy mnie tu nie było to przyznam, że się bałam, myśląc sobie tak: - pewnie zapomniałam i nie będę ogarniać postać i wątku - ale na szczęście tak się nie stało. Pewnie dlatego, że tekst gdzieś tam w głowie pozostał, świadczy tylko o jednym. Ale ty już to wiesz :D
Ritha Niektóre opowiadania czasem muszę zacząć czytać od początku, nie wiem czym to jest spowodowane, albo tym, że czytam zbyt szybko i zbyt wiele, po jakimś czasie pewne szczegóły wylatują z głowy, albo po prostu tekst był na tyle przyzwoity, że aż wręcz pospolity, że łatwo pozapominać.
Boze! Co tu się dzieje?! Wchodze a tu Lea na czerwono *.*
Dziękuję razy kilkanascie, grupowo, zbiorczo, czy mogie tak podziękować?
Takoż czynię.
Miła niespodzianka. Dostałas jakies turbodoładowanie <3 Pięknie, Elołapku :)))
Komentarze (30)
Długo nie było Lei, ale się doczekałam :) 5 i do kolejnego :)
- Tak sądziłem... Ines Cavandi również pan znał?
- Owszem." - wywaliłbym dookreślenia: "krótko i obojętnie albo przynajmniej "krótko" Nada to dynamiki typowi. Zresztą jego jednowyrazowe odpowiedzi potęgują jego zdecydowanie.
- Nie? - Marco wydawał się zaskoczony. - Kurwa, zabiję ją... - zaklął pod nosem. - dobre.
Pożyczyłem jej 150 tysięcy euro na rozkręcenie biznesu. - słownie, bym dał.
- Często wpadasz w szał? - Cesare intensywnie przyglądał się rozmówcy, próbując jak najwięcej wyczytać z mowy ciała.
- W sytuacjach skrajnych - odparł lakoniczne blondyn. - ależ tu się potencjał pod walkę dialogową tworzy.
- A dlaczego nie? Gdybym zapomniał imienia, zawsze sobie mogę przeczytać. - Jezu, ale to by była puenta, gdyby się urwało, po: Dlaczego nie? (ale nie zmieniaj, bo to tylko moja fanaberia)
No tak. Zaczyna się robić niebezpiecznie. Generalnie Marco jest ciekawy, po płaszczyźnie prawda-kłamstwo, porusza się płynnie. Wszystko dopięte się zdaje.
Wszystko idzie swoim torem, ale nie ma (przynajmniej ja nie mam) jakiegoś większego punktu zaczepienia. Każdy, jest w jakiś sposób obalany, ale niedefinitywnie. To powoduje, że zamiast się mądrzyć, lepiej popłynąć z tekstem i obserwować. Co też robię.
Oczami wyobraźni, widzę, jak Cesare pyta, o liczbę wytatuowanych kobiet i otrzymuje zwrotkę, typu
- Co jest po czternaście?
- Ostatnio było piętnaście.
- To dwie dalej.
Ot, takie coś.
- Ostatnio było piętnaście.
- To dwie dalej." XD
Naparzasz jak szalony! Mnie tu gorączka zmogła i chwilowo nie nadążam :D Niemniej jednak zaraz literóweczki będą naprawiane, gdyż nie wytrzymam świadomości, że one tam są :)
Podobnie, ale trochę inaczej, bo bardziej w deseń, że dopiero nie mając nic - można robić wszystko.
Ktoś mu grzebał przy wozie? Znaczy nie Tyler'owi, jedynemu mężowi, jakiego mam xd. Cesare wiec dalej sobie prowadzi śledztwo po swojemu, rozmowa spoko, chociaż myślałam, że Marco będzie trochę groźniejszy. Może jeszcze będzie.
"Obaj mężczyźni przyglądali się sobie nie zdradzając podejrzliwości i jakiejkolwiek mimiki." - przemyślanym to jedno zdanie. Nie da się wg mnie nie zdradzać jakiejkolwiek mimiki. Da się w pewnym stopniu nad nią panować, ale to jedno jedyne zdanie jest jakieś kulawe.
Podoba mi się niebywale, że tak jakby bierzesz kamerę i raz widzimy Alberta u matki Lei, raz tych tu panów - widzimy to, co pokazujesz - ewidentnie. Ciężko sięgać wzrokiem gdzieś dalej, bo robisz to umiejętnie. Intryga się trzyma i czuć dobrą filmowość Twojej prozy.
Kontent.
Finał bardzo sensacyjny. Od razu wiadomo, źe coś jest jednak na rzeczy.
Przypomniałem sobie, jak kiedyś siostrę potrącił pijaczyna za kierownicą. Pierwsze co zrobiła, kiedy jakoś wstała z chodnika (bo kutas aż tak pomylił pasy), to sprawdziła, czy nie pękł ekran w jej telefonie ;))
zdrawiamPo ;))
Ktoś chce nastraszyć Cesare. Za bardzo węszy. Komuś się to nie podoba.
Pieprzony Marco.
Dziękuję razy kilkanascie, grupowo, zbiorczo, czy mogie tak podziękować?
Takoż czynię.
Miła niespodzianka. Dostałas jakies turbodoładowanie <3 Pięknie, Elołapku :)))
Lea mnie wkręciła <3
Cesare się wyrobił!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania